- Społeczeństwo
Czy państwo może ingerować w rodzinę i prawo do płodzenia dzieci?
- By krakauer
- |
- 04 stycznia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Swego czasu, wszyscy słyszeliśmy o dramatach otyłego chłopca, którego kurator chciał zabrać dziadkom, ponieważ ci stosowali wobec niego zła dietę, jeszcze wcześniej słyszeliśmy o lekarzach, którzy pozbawili płodności kobietę lekko upośledzoną – matkę wieloródkę.
Ponieważ państwo nie zapewnia nikomu środków do życia, a jedynie wsparcie przed głodową śmiercią, takie państwo nie ma prawa wtrącać się do osobistych decyzji życiowych nawet najbiedniejszych obywateli. Zarówno decyzje o posiadaniu potomstwa jak również o sposobie jego wychowania, w tym także odżywiania – to decyzje należące do poszczególnych rodziców, państwu nic do tego, jeżeli tylko dziecko realizuje obowiązek szkolny.
To że naturalną konsekwencją takiej polityki jest pauperyzacja i tworzenie się subklasy społecznej – to oczywistość, ale nie ma na to rady, w społeczeństwie kapitalistycznym, którego państwo nie musi zapewniać nikomu źródeł utrzymania.
W tym kontekście domaganie się od kogoś wypełnienia jakiegoś nawet dowolnego standardu to mocna przesada i bezczelność ze strony organów państwa, czy też ich przedstawicieli, trzeba się pogodzić z tym, że niektórych po prostu nie stać. Można tak pokierować pomocą społeczną i wsparciem dla najuboższych, żeby dzieciom z najbiedniejszych rodzin zapewnić ten sam minimalny standard ubrania, żywienia, edukacji i odpoczynku – to państwo może zrobić, może nawet zaproponować dla najbiedniejszych internaty. Jednakże to musi być dobrowolne, na zasadzie – jeżeli rodzice chcą, mogą z tego pozwolić swoim dzieciom korzystać. Rolą państwa może być tylko i wyłącznie zachęcanie. W przypadku osób patologicznych – jest oczywistym nadzór kuratorski i decyzje sądu w zakresie przewidzianym przez kodeks rodzinny i opiekuńczy, w szczególności w kontekście decyzji dotyczących małoletnich. Jednakże nie może być to automat sądowo-kuratorski, każda sprawa musi być indywidualnie rozważana i oceniania. Nie ulega bowiem wątpliwości, że dla rozwoju dziecka najlepiej jeżeli przebywa ono z rodziną, jeżeli jednak jest to rodzina patologicznie zepsuta – w indywidualnych przypadkach rzeczywiście lepiej może być, jeżeli dziecko zostanie pod względem fundamentalnych kompetencji życiowych rozdzielone.
W takich sprawach nawet eksperci milkną, gdyż to nie jest problematyka poddająca się pod jakiekolwiek wskaźnikowanie, niby co tu opisywać? Powierzchnie grzyba w lokalu zajmowanym przez wielodzietną rodzinę bez toalety? Są takie! Polityka państwa od 24 lat prowadzi do uniknięcia tworzenia się slamsów w naszych miastach. Niestety nie udało się uniknąć pauperyzacji najbiedniejszej części wsi. Mamy w kraju wsie już w ogóle bez dzieci, które w oczach upadają – wyludniając się, w których nikt nie pracuje w znaczeniu kreowania wartości dodanej, całość utrzymuje się z pomocy socjalnej państwa i ewentualnego wsparcia dalszych rodzin. To oczywiście miejsca, skąd młodzi ludzie za wszelką cenę uciekają.
Jeżeli doszłoby do ingerencji państwa w życie rodzin i w prokreację ludzi – mielibyśmy do czynienia po pierwsze z nadzorem nad obywatelami a po drugie z eugeniką, realizowaną mimowolnie przez urzędników po prostu egzekwujących prawo – gdyż, do tego się sprowadza zakaz posiadania dzieci przez osoby ubogie, czy też ograniczenie ich liczby. O wiele rozsądniej powinno być – ustalenie ustawowo ile dzieci powinna mieć przeciętna kobieta, w zależności od tego w jakim żyje związki i jak jest zamożna. A następnie podpięcie pod tą siatkę zarówno systemu podatkowego – tak, żeby bogatsi płacili więcej, ale ci którzy mają więcej dzieci mieli odpisy podatkowe, ulgi i zniżki oraz równolegle pomocy socjalnej, w taki sposób żeby państwo wspierało obywateli tam, gdzie grozi pojawienie się patologii.
Jawność, przejrzystość i przewidywalność, to by było coś, co mogłoby stanowić o działaniu takiego systemu – wedle ustalonego wzorca. Być może to jest właśnie droga jaką powinniśmy pójść? Głównym celem byłoby tutaj stymulowanie rozwoju populacji, w sposób świadomy i programowy, przy czym ostatecznym argumentem jaki za takim podejściem przemawia byłby spadek przepływów ludności wiejskiej do miast!
Natomiast wszelkie działania administracji – na zasadzie urzędniczych automatów, ingerujących w życie i skład rodziny to skandal, który poza szczegółowo zbadanymi przypadkami i działaniami na podstawie decyzji sądów – nie powinien mieć miejsca.