- Wojskowość
Czy modernizować BWP-1? BMP-1 (Боевая Машина Пехоты) cz.2
- By krakauer
- |
- 12 maja 2021
- |
- 2 minuty czytania
Jakie warunki powinien spełniać współczesny Bojowy Wóz Piechoty od strony użytkowej?
Problemy są dwa – czy jako BWP uznajemy, że pojazd ma przede wszystkim walczyć, to znaczy być do wszystkiego? Czy też, ma przede wszystkim dowozić ludzi do miejsca walki i wspierać ich w tej walce? Na pierwsze pytanie odpowiada większość konstrukcji zachodnich, zarówno kierunki modernizacji starszych konstrukcji, jak i najnowsze pojazdy opracowane w zasadzie współcześnie. To drugie to doskonałe konstrukcje rosyjskie, w szczególności BMP-3, który ma doskonałą armatę i zapewnia dowiezienie ludzi w każdych warunkach i wszędzie. Nie jest jednak lubiany, ze względu na stosunkowo niski poziom ochrony wnętrza. To odwieczny dylemat – czy pojazd ma pływać, czy nie? Jeżeli ma pływać, to musi być na tyle lekką „wanną”, żeby to było możliwe. To oznacza rezygnację z opancerzenia „na serio”.
Z punktu widzenia Żołnierza desantu, jak również taktyki użycia piechoty zmechanizowanej, niesłychanie ważne jest zapewnienie wysokiego stopnia autonomiczności pojazdów, a tym samym pododdziałów. Proszę pamiętać, że wojna to jest chaos, gdzie inni chcą nas zabić (perspektywa Żołnierza), więc – wszystko, co uniemożliwia zabicie nas, automatycznie staje się pożądane. Dlatego nie można się dziwić ludziom, że wolą siedzieć pod grubszym pancerzem, niż pod cieńszym. Jednak w praktyce ataku z użyciem dział czołgowych, szybkostrzelnych działek współczesnych BWP lub pocisków kierowanych, czy popularnych i używanych na masową skalę indywidualnych granatników przeciwpancernych – to i tak nie ma znaczenia. Tylko kombinacja opancerzenia (to znaczy pojazd musi być ciężki), manewrowości (pojazd musi mieć bardzo mocny silnik) i ochrony aktywnej (drogie i skomplikowane systemy, które też swoje kosztują w bilansie masy pojazdu) – może zapewnić taką ochronę. Jednak, jeszcze są miny, na które współcześnie nie trzeba najeżdżać. Można wzbudzić czujnik w gruncie drganiami gąsienic, a następnie z określonego miejsca wyskoczy (dosłownie) mina i zaatakuje pojazd po wcześniej zaplanowanej trajektorii np. od góry, druga z boku.
W warunkach naszego kraju, gdzie nasycenie drogami jest już stosunkowo wysokie, w ogóle warto się zastanowić, nad większym udziałem trakcji kołowej w parku maszynowym naszego wojska. Zakup licencji na KTO Rosomak był jednym z najważniejszych kroków milowych, we współczesnej historii naszej wojskowości. Ten doskonały pojazd, stosowany w wielu wariantach, sprawdził się na bezdrożach Afganistanu, jak również doskonale da sobie radę w kraju – wszędzie tam, gdzie można dojechać drogami, jak również po względnie utwardzonych bezdrożach. Musimy mieć świadomość, że jednak, to nie jest to samo co pojazd gąsienicowy, chodzi o to, że tam gdzie są czołgi, lepiej jest być na gąsienicach. Jest to o wiele praktyczniejsze w ramach rzeczywistych zastosowań pojazdów w terenie.
Dochodzimy do konkluzji, wedle której – należy mieć zarówno pojazdy zapewniające wysoką manewrowość i pływalność, jak również pojazdy zapewniające wysoki poziom ochrony wnętrza, a także pojazdy kołowe – zapewniające wysoki stopień manewrowości przy względnym poziomie ochrony. W praktyce Żołnierze mają mieć się za czym schronić w boju, do czego wsiąść i bezpiecznie podjechać, przepłynąć i bardzo dobrze, żeby z tego jeszcze można było ich wspierać ogniem broni większego kalibru. Mówimy więc o rodzinie pojazdów, co zresztą pomału staje się widoczne w naszym wojsku, bo mamy i BWP-1 i całą rodzinę „Rosomaków”. Brakuje ciężkich BWP, umożliwiających bezpieczne użycie desantu w trudnych warunkach i bezpośrednim kontakcie z nieprzyjacielem. Jednak, to można nadrobić, chociaż brakuje odpowiedniej konstrukcji, pozwalającej na wypełnienie tej luki.
Zapraszamy na cz.3 felietonu.