• 16 marca 2023
    • Wojskowość

    Czy LITPOLUKRBRIG to błąd?

    • By krakauer
    • |
    • 27 lutego 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Nasze państwo w ramach bycia dobrym wujkiem i demonstrowania przyjaźni do naszych wschodnich sąsiadów zdecydowało się na stworzenie trój-narodowej brygady wojskowej w skład której mają wchodzić żołnierze Litewscy, Ukraińscy no i niestety Polscy. Jak zwykle ktoś – jakiś tajemniczy decydent zapomniał o historii i nie uwzględnił całego spektrum złożoności wzajemnych stosunków i ich historycznych podstaw. W efekcie mamy sytuację trudną do wytłumaczenia, zwłaszcza w kontekście braku przebaczenia i próby pojednania, czego przykładem jest wymowne milczenie na temat ponarskich i wołyńskich mogił przez naszych litewskich i ukraińskich sąsiadów.

    Tworzenie wspólnych struktur wojskowych pomiędzy sojusznikami jest jak najbardziej pożądane, albowiem stanowi dowód na współpracę gwarantującą nie tylko pokojowe współistnienie, ale zdolność do wspólnej obrony w ramach integracji potencjałów. Jednakże w przypadku Polski, Litwy i Ukrainy – trudno jest mówić o jakimkolwiek sojuszu, poza formalną i fasadową przynależnością Litwy do tego samego sojuszu wojskowego, co Polska. Natomiast w przypadku Ukrainy mamy do czynienia z niezależnym krajem – dodajmy krajem bardzo silnym, – który realizuje swoją politykę międzynarodową, niekoniecznie będącą po drodze polityce polskiej, w tym także polityce obronnej NATO.

    W tym kontekście, tworzenie trój-narodowej struktury wojskowej jest dziwnym i niezrozumiałym eksperymentem, aczkolwiek jako działanie na rzecz poszerzania możliwości obronnych sojuszu może być zaakceptowane. Oczywiście pod pewnymi warunkami, o których nie powinno się zapominać. Podstawowym warunkiem, jaki musi być spełniony jest coś więcej niż pragmatyczne poczucie wspólnego zagrożenia, chodzi o coś o wiele bardziej skomplikowanego i różniącego się od myślenia w kategoriach chciejstwa. Podstawą dla takich działań może być tylko i wyłącznie wspólnota interesów i wspólnota w postrzeganiu swoich priorytetów. Do tego natomiast potrzebna jest zgoda i rozliczenie wzajemnego bilansu w znaczeniu historycznym. Niestety ten aspekt został tutaj pominięty.

    Być może zadamy w tej chwili niewygodne pytanie, – ale jak Polski żołnierz może salutować lub podawać rękę – żołnierzowi litewskiemu, który – co jest wielce prawdopodobne – składa kwiaty na mogiłach lub pod pomnikami upamiętniającymi tych Litwinów, którzy dokonali ludobójstwa na Polakach w Ponarach? Jak Polski żołnierz może salutować lub podawać rękę – żołnierzowi ukraińskiemu, który – co jest wielce prawdopodobne – składa kwiaty na mogiłach lub pod pomnikami tych Ukraińców, którzy dokonali ludobójstwa na Wołyniu?

    Jest to oczywiście skrót myślowy, w pewnej mierze nieuprawniony, jednakże nie może być mowy o wspólnym występowaniu sztandarów ofiar i sprawców – bez przeprosin i prośby o pojednanie, co dotychczas pomimo kilku pantomimicznych prób w istocie nie nastąpiło ani z litewskiej ani z ukraińskiej strony, gdzie rozmiar win tych narodów – odpowiedzialnych za ludobójstwo na Polakach do dziś dnia jest albo przemilczany – jak na Litwie albo wręcz negowany jak na Ukrainie. Z tego względu nie może być mowy o pojednaniu a dopóki ono nie nastąpiło, nie można mówić o takich gestach przyjaźni, współpracy i zaufania jak LITPOLUKRBRIG! Po prostu nie godzi się, żeby synowie i wnukowie ocalonych ofiar udawali zadowolonych idiotów wobec potomków sprawców.

    Tu nie chodzi o zwykłe milczenie i zwykłe nie mieszanie polityki do spraw szczególnie ważnych, do jakich zalicza się obronność. Chodzi o zaufanie, którego nie można mieć do osób, co do których pada cień wątpliwości, w jaki sposób oceniają wzajemną trudną przeszłość. Proszę zwrócić uwagę – jak pomimo niewspółmiernie większego rachunku krzywd – mamy klarowną sytuację z Niemcami! Nastąpiło pojednanie i przebaczenie – państwo niemieckie jest naszym sojusznikiem nr 1 i przywiązuje olbrzymią wagę do spraw polskich. W efekcie zbliżenia nie ma żadnych przeszkód dla spraw najnormalniejszych, np. żeby na kilkunastu niemieckich cmentarzach wojennych w całej Polsce chowane były szczątki żołnierzy niemieckich, poległych na terenie naszego kraju podczas obu wojen światowych. Co więcej, – co roku dodawane są nowe mogiły żołnierzy – ekshumowanych z różnych miejsc pochówku przez polską i niemiecką młodzież – współdziałającą w tym wiekopomnym dziele polsko-niemieckiego pojednania! Dochodzi do takich sytuacji, że polskie gminy zastanawiają się jak odpowiednio upamiętnić ofiary wojny, – o których zapomniały lub nie mogą przyjechać niemieckie rodziny na Dzień Wszystkich Świętych! Tak się właśnie buduje zaufanie – budują je rodziny niemieckich żołnierzy przyjeżdżające do Polski – upamiętnić swoich zmarłych, budują je Polacy – szanujący trudną historię polsko-niemieckich stosunków. Jednakże tutaj było słowo przepraszam! Tutaj było uznanie winy! Tutaj była szczerość i przyjaźń – dwóch skazanych na siebie cywilizowanych narodów! Raczej w naszym kraju nikt nie będzie kładł kwiatów na mogiłach SS-manów leżących pod Wrocławiem, jednakże – nikogo nie dziwi Niemiecka flaga państwowa, krzyże żelazne i inne symbole wojskowe – niezwykle charakterystyczne dla wojskowości Niemieckiej! Czy to jest możliwe z Litwinami i Ukraińcami?

    Wróćmy jednak do kwestii planowanych przez nasze kraje – otóż polskim politykiem, który formalnie odpowiadał za podpisanie listu intencyjnego w sprawie tego nieszczęsnego przedsięwzięcia 16 listopada 2009 roku był lekarz psychiatra – na stanowisku Ministra Obrony Narodowej – pan Bogdan Klich. Jednym z najważniejszych celów powstania brygady miało być wspieranie integracji Ukrainy z NATO. Ponadto współudział w międzynarodowym wysiłku utrzymania pokoju, zacieśnienie regionalnej współpracy wojskowej, stworzenie podstaw do ewentualnego powołania na jej bazie Grupy Bojowej UE po 2015r. Przewidziano, że brygada będzie mogła być użyta w operacjach międzynarodowych na podstawie mandatu zatwierdzonego przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, zgodnie z decyzją podjętą przez właściwe organy państw ją współtworzących.

    Patrząc na problem bez kontekstu historycznego – w ogóle sama koncepcja współpracy wojskowej z potężnym krajem z poza NATO jest kwestią otwartą i wymagającą dogłębnego rozważenia. No, bo jak można współpracować blisko wojskowo z krajem, z którym potencjalnie możemy toczyć wojnę? No, ale czy pomyślał o tym ktoś w czasach psychiatrii wojskowej? Prawdopodobnie zwyciężyły cele polityczne – napinania się władz polskich na partnerstwo wschodnie, jako priorytet w polityce Unii Europejskiej – mające na celu doprowadzenie do włączenia Ukrainy do struktur zachodnich. Plan oczywiście nie wypalił, poza wspólną organizacją Euro 2012, cała reszta działań naszego rządu okazała się porażką, której efemerycznym potworkiem będzie to nieszczęście w postaci LITPOLUKRBRIG!

    Idea współpracy zakłada dowództwo w Polsce a jednostki „bojowe” na Litwie i Ukrainie, oraz stosowne umowy w sprawie logistyki tak stworzonych „sił”. Jednakże nie o didaskalia tutaj chodzi, ale o to, w jaki sposób wytłumaczyć żołnierzom polskim, którzy będą mieli stacjonować w Lublinie – lub gdzieś na Litwie i gdzieś na Ukrainie, że w tym i w tym dniu bierzemy udział np. w rocznicy zbrodni OUN-UPA na mieszkańcach wsi takiej a takiej? W jaki sposób nasz rząd zamierza to przeprowadzić? Ewentualnie, czy ukraińscy koledzy polskich i litewskich żołnierzy będą mieli zakazane branie udziału w marszach ku czci Stepana Bandery i SS Galizien (14 Dywizja Grenadierów SS), – jakie legalnie są organizowane we Lwowie? Czy też wręcz odwrotnie LITPOLUKRBRIG – wystawi poczet sztandarowy upamiętniający poległych „bohaterów” np. 28 kwietnia w rocznicę stworzenia SS-Galizien – dumnie maszerując po pamiętającym jeszcze chyba Napoleona bruku lwowskich ulic? Alternatywnie nie zapominajmy o możliwościach uczczenia zbrodni litewskiej Saugumy! Będzie co upamiętniać! Okazji nie zabraknie!

    Jak oderwanym od realiów trzeba być, żeby stworzyć tak ryzykowny moralnie projekt! Przecież ta propozycja to istna bomba polityczna, zdolna do zrodzenia i zaognienia sporów. Nie tak dawno na Węgrzech mieliśmy do czynienia z obcięciem głowy żołnierzowi Armeńskiemu przez żołnierza Azerskiego – podczas jednego z programów partnerstwa z NATO! Czy ktoś mógłby sobie wyobrazić skutki podobnego wydarzenia pomiędzy naszymi krajami? Z pewnością tak, albowiem zostałyby wyciszone a komunikaty prasowe sfałszowane, bo w ten sposób się załatwia tego typu sprawy. Jednakże należy pamiętać, że żołnierze krajów mających trudną historię – a gdzie nie podjęto efektywnych prób przeproszenia i przebaczenia – są po prostu genetycznie nie kompatybilni.

    Co więcej naszemu państwu powinno raczej zależeć, żeby akurat żołnierze polscy – po prostu się szanowali. Niestety kandydaci na LITPOLUKRBRIG-adowców nie będą mogli myśleć o sobie w kategoriach noszenia świętego munduru Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, albowiem jak może mówić o szacunku do siebie i wymagać go od innych ktoś, – kto ma programowo podawać rękę i co gorsza słuchać rozkazów buńczucznych potomków ludobójców własnego Narodu? To się nie godzi – nie może być na to zgody. Każdy polski żołnierz, który ma honor i wie, co to honor oraz ile honor kosztuje – powinien odmówić po pierwsze udziału w tej a historycznej hucpie a po drugie, jeżeli jednak przez polskojęzycznych przywódców politycznych zostanie do tego udziału zmuszony – absolutnie nie może wypełniać rozkazów obcych dowódców. Polakowi może wydawać rozkazy tylko Polak lub sojusznik! Czy sojusznikiem może być potomek ludobójcy? Ktoś pomyślał o tym, że nasi żołnierze to też ludzie – mający swoją wrażliwość i historyczną świadomość? Czy polskojęzyczni politycy wzięli to pod uwagę – czy też jest im zupełnie wszystko jedno, bo nawet nie wiedzą czy Litwa jest na mapie na północy, czy Ukraina? Powstała w wyniku głupoty i zmuszania polskich żołnierzy sytuacja może być tak napięta, że możemy się spodziewać wręcz buntu – żołnierzy broniących swojego honoru i miłości do najważniejszej sprawy, jaką dla żołnierza musi być Polska! TU NIE MOŻE BYĆ ŻADNYCH KOMPROMISÓW – NIEDOMÓWIEŃ – PRZEMILCZEŃ! Ewentualnie udawania, że się o czymś nie pamięta! TO SA ŻOŁNIERZE SYNOWIE SWOJEJ OJCZYZNY – SYNOWIE SWOICH MATEK, KTÓRYCH BABKI BYĆ MOŻE UNIKNĘŁY LITEWSKIEJ KULI ALBO UKRAIŃSKIEGO TOPORA! – A NIE REPREZENTACJA MNIEJSZOŚCI SEKSUALNYCH TWORZĄCA PARADĘ NA ULICACH LUBLINA! Tym ludziom nie może być wszystko jedno, z kim siedzą przy stole! Z kim piją piwo po pracy! To jest elita naszego Narodu – kwiat naszej młodzieży, – jeżeli nie oni to, kto ma bronić Polski a w tym jej pamięci historycznej? Bundeswehra?

    Na płaszczyźnie państwowej powstaje pytanie, – jakie realne korzyści będzie miała Polska z takiej współpracy? Czy będzie to kolejny wygodny sztab dla dobrego opłacania panów oficerów? Kto będzie ponosił polityczną odpowiedzialność za udział w misji takich oddziałów? No i kluczowe pytanie, – w jaki sposób mają pisać swoje imiona i nazwiska Polacy biorący udział w tej zabawie na terenie Litwy, – jeżeli wiadomo jak wrogi i nieprzejednany stosunek do polskości i stosowania języka polskiego ma państwo litewskie? Formalnie językiem roboczym ma być język angielski, jednakże nie można wymagać od szeregowców z Polski, Ukrainy i Litwy, że będą się ze sobą porozumiewać po Angielsku! Czy stać nas na taką zabawę? Ewentualnie jak zniesiemy kolejne upokorzenia ze strony Litwinów? No i kto za to politycznie zapłaci – minister Klich już stracił pracę!

    Tego typu pytania można mnożyć w nieskończoność, poczynając od niezabliźnionych po ludobójstwie ran historycznych, poprzez kwestie ekonomiczne a na realnych korzyściach wojskowych z tego przedsięwzięcia kończąc. Nigdy nie odnajdziemy sensu tworzenia takiego przedsięwzięcia – jest ono po prostu niepotrzebne! Przynajmniej z naszej perspektywy – nie daje nam niczego w sensie strategicznym, no może pole do działań informacyjnych, jednakże znając nasz bałagan i nieudolność wszelakich służb państwowych – to raczej stworzymy komuś idealne pole do działania operacyjnego służb specjalnych, niż sobie.

    Kończąc ten smutny temat trzeba zapytać wprost o kwestię Białoruską, otóż jeżeli nie przeciwko Białorusi – to przeciwko komu jest zorganizowana ta międzynarodowa zabawa? Jeżeli w skład brygady wchodzą Litwini, Polacy i Ukraińcy – to Białorusini mogą poczuć się w sposób naturalny dotknięci. Nie powinno się robić takiego przedsięwzięcia z pominięciem tak niesłychanie ważnego sąsiada – nie nadając mu przynajmniej statusu – obserwatora! To bardzo ważny gest powodujący, że uniknie się niepotrzebnej atmosfery wrogości. Jednakże, czy w razie ataku Białorusi na Polskę – ukraińskie pododdziały naszej wspólnej brygady wyjdą w pole ze swoich baz na Ukrainie i zaatakują Białoruś? A co w analogicznym przypadku zrobi strona Polska i Litewska? Czy zaatakowanie Ukrainy będzie oznaczać zaangażowanie NATO, czy tylko Polski i Litwy w wojnę z potężną militarnie Białorusią i prawdopodobnie w dalszej konsekwencji jej wielką sojuszniczką Rosją?

    Można się dziwić dzisiaj tym pytaniom, jednakże lepiej zawczasu znać na nie odpowiedź – żeby uniknąć dziwnych i niewyjaśnionych sytuacji w przypadku kłopotów i realnego konfliktu!

    Trzeba mieć nadzieję, że wielcy polscy planiści spod znaku pana doktora psychiatrii – rozważyli takie scenariusze godząc się na ten poroniony politycznie, historycznie, strategicznie i militarnie pomysł! W ogóle pasowałoby, żeby pan premier uzasadnił w Sejmie, – dlaczego to podejmujemy i czego odpryskiem jest ten pomysł? Może pakujemy się w kłopot?

    Aczkolwiek z obowiązku kronikarskiego należy odnotować historyczność tego wydarzenia – otóż po raz pierwszy od końca XVIII wieku wojska trzech krajów tworzących I-szą Rzeczpospolitą będą służyć pod wspólną komendą. Naprawdę brakuje tylko dumnych potomków hetmana Konstantego Ostrogskiego spod Orszy!

    Pobierz odnośnik: http://wp.me/p1RMxj-2cO