• 17 marca 2023
    • Polityka

    Czy lewica logotypowa nie jest zdolna do zmiany pokoleniowej?

    • By krakauer
    • |
    • 06 grudnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Szanujemy osoby starsze, szanujemy osoby z doświadczeniem życiowym, naprawdę rozwadze środowiska dzisiejszych 60 latków zawdzięczamy Okrągły Stół i w ogóle kształt naszego współczesnego sukcesu. Bardzo dobrze się dzieje, jeżeli osoby doświadczone życiowo, chcą się dzielić swoją wiedzą i właśnie wspomnianą rozwagą z otoczeniem. Niestety jednak nie można pozwolić na to, żebyśmy robili z polskiej polityki przedemerytalne wsparcie dla postulatów geriatrycznych!

    Czy naprawdę nie ma osób w średnim wieku, które można byłoby zgłaszać do najwyższych godności państwa? Uwaga – to nie jest głos przeciwko zgłaszaniu osób starszych, to jest głos, żeby dać także szanse młodszym, ponieważ system, w którym rządzą tylko osoby zaawansowane wiekiem – nie ma szans na przetrwanie. Wspaniale, że ktoś kończy życiową karierę w polityce, ale czy wszyscy w polityce muszą kończyć życiowe kariery?

    Niestety tak się złożyło, że lewica logotypowa kierowana przez szanowanego człowieka, starszej daty, który niestety ostatnio często błądzi – ogłosiła potencjalnego kandydata na najwyższą godność w państwie. Człowieka, jakiego zgłoszono można lewicy tylko i wyłącznie zazdrościć, albowiem to wspaniały człowiek jest, – jeżeli mielibyśmy go syntetycznie opisać, po prostu każdy chciałby mieć takiego sąsiada, każdy godziłby się na takiego szefa, proboszcza (o tak, tak!), czy nawet teścia.

    Kandydat wyłoniony jest wspaniałym człowiekiem, tylko niestety ma jedną wadę, na którą nic nie poradzi. Otóż mianowicie – potencjalny kontrkandydat z prawicy-prawicowej jest od niego o wiele młodszy. Może to nieco przekornie napisano, ale niestety takie są prawa mediokracji, tj. demokracji sterowanej przez telewizję. Większe zwycięstwo w wyborach w naszym kraju ma ten, kto lepiej wygląda w telewizji. No proszę sobie porównać kandydatów, oczywiście wiadomo, że pan kandydat (potencjalny) lewicy nadrabia charakterem – jest taki, że nie da się go nie lubić, jednakże chodzi po prostu o wizerunek, dla bardzo wielu nie liczy się to co mówi kandydat. Liczy się tylko to jak wygląda i w jaki sposób jest odbierany.

    Tak się składa, że lewica logotypowa – pomimo wszystkich swoich wad ma działaczy, którzy mogliby udźwignąć głównie wizerunkowy ciężar przyszłej walki politycznej. Jeden z takich ludzi – to wręcz kandydat znamienity, bo mający przewagę względnie udanej kampanii prezydenckiej, której wynik przez lata wyznaczał poziom poparcia dla lewicy w Polsce, poza tym, chociaż jest z krańca Polski – można o nim powiedzieć jednym tchem, że jest prawdziwym człowiekiem lewicy i wielkim polskim patriotą. Dlaczego lewica z takich ludzi nie korzysta? Czy obecny przewodniczący boi się konkurencji ludzi zdolnych do samodzielnego myślenia?

    Zgłoszony kandydat nie będzie w obecnej konfiguracji kandydatem całej lewicy. Nie chodzi nawet o lewicowego uzurpatora – człowieka, który osiągnął perfekcję w promocji własnego nazwiska w polityce. Problemem jest zupełne rozłożenie rzeczywistych środowisk lewicowych, w tym ten przeklęty podział na logotypowców-bezideowców i para-lewice obyczajową. Jeżeli ktoś nie jest homoseksualistą, jak również nie jest bananową młodzieżą ubierającą się w koszulkę ze znanym działaczem południowoamerykańskim – prawdziwą ikoną lewicy i nie wysiaduje w drogich stołecznych knajpkach, rozkochując w sobie inteligentne studentki wiodących uniwersytetów, żeby pisały za niego teksty na portale – to nie może być w tym kraju człowiekiem lewicy? Co z robotnikami supermarketów? Co z upodlanymi ludźmi w niektórych Specjalnych Strefach Ekonomicznych? Co z wynędzniałymi pracownikami budżetówki? Co z rodzinami wojskowymi, policyjnymi, szerzej – resortowymi? Co z emerytami i rencistami? Co z ludźmi, którym wiadomo jaka instytucja zabrała prawa do świadczeń? Co z pacjentami, na których leczenie inna instytucja żałuje pieniędzy? Co z rodzicami dzieci wymagających stałej opieki? Co ze wszystkimi SKRZYWDZONYMI, SŁABYMI, POTRZEBUJĄCYMI POMOCY? DLACZEGO LEWICA NIE MA DLA NICH OFERTY, – KTÓRĄ UTOŻSAMIAŁBY CZŁOWIEK BĘDĄCY PO PROSTU SOBĄ A NIE KIEROWCĄ LUKSUSOWEJ LIMUZYNY ZMIENIAJĄCYM ŻONY (PARTNERKI) CZĘŚCIEJ NIŻ BIEDACY BUTY? Jeżeli to niegrzecznie zabrzmiało, to przykro autorowi, aczkolwiek niestety tak to widzi większość ludzi będących przeciętnymi lewicowymi wyborcami.

    Kandydat lewicy dzisiaj to powinien być ktoś zdolny do sprostania wizerunkowo-technokratycznej wizji prezydentury pana Andrzeja Dudy, takim człowiekiem na tą chwilę w Polsce jest tylko i wyłącznie na lewicy pan Grzegorz Napieralski. Ewentualnie można uhonorować człowieka, który swoim całym życiem udowodnił, że rozumie lewicowość, a jego działalność społeczna po prostu broni się sama i nie podlega żadnej dyskusji – pan Piotr Ikonowicz (jako polski Evo Morales Ayma). Nie ma innych ludzi, którzy byliby zdolni do pokonania tak poważnego kandydata jakim jest pan Duda. Jak można tego nie widzieć, zwłaszcza jeżeli aktywnie siedzi się dzisiaj w polityce? Dlatego pomimo całej sympatii do tego wspaniałego człowieka, którego zgłoszono jako opcję na lewicowego kandydata, który bezwzględnie posiada liczne przymioty i po prostu nie da się go nie lubić – trzeba wziąć pod uwagę rzeczywistość, a rzeczywistość w tych wyborach to będzie z jednej strony pan Andrzej Duda – naprawdę znamienity kandydat (z Krakowa co w zasadzie rozstrzyga sprawę wszelkich kompetencji – lepiej się nie da) oraz obecny kandydat ubiegający się o reelekcję – pan Bronisław Komorowski, jak wszystko na to wskazuje z poparciem zjednoczonej koalicji rządzącej.

    Pewien proszący o zachowanie anonimowości polityk lewicy, z którym konsultowano zagadnienie, zwrócił uwagę na to, że być może obecny lider lewicy, dlatego wysunął nazwisko człowieka, którego brutalnie i bez ceregieli a nawet można powiedzieć – niesprawiedliwie usunął spod logotypu, żeby ostatecznie spalić jego wszelkie ambicje polityczne a tym samym pogrążyć jakiekolwiek nadzieje na lewicy na stanie się czymkolwiek więcej niż jego katafalkiem… Może coś w tym jest? Przecież taka kandydatura przy tych kontrkandydatach, to kilka procent. Gdyby była ona na serio, to sympatyczny pan potencjalny kandydat powinien był być zgłoszony przez lewicę logotypową, jako kandydat na stanowisko Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy. Przecież lepszej kampanii promocyjnej nie można było mu zapewnić. No, dlaczego nie dano mu tej szansy? Naprawdę chyba ktoś sobie kpi z tego człowieka, a szkoda, bo kpi też z lewicy.