- Polityka
Czego byśmy sobie życzyli w 2022 roku? (cz.2)
- By krakauer
- |
- 02 stycznia 2022
- |
- 2 minuty czytania
Polityka zagraniczna (międzynarodowa) w 2022 roku to już coś zupełnie innego, niż dotychczas. Jesteśmy w nowych realiach geopolitycznych, zmieniła się geostrategia i zmienia się konstelacja mocarstw, REDEFINIUJE SIĘ NA NOWO dzięki Rosji i Chinom. Co więcej, przewartościowaniu uległ interes krajów średnich i małych, które jak zawsze mają mniej do powiedzenia, niż kraje duże, ale aktualnie dodatkowo – znika „czynnik płaczu” w mendiach (tu nie ma błędu), do którego można było się odwoływać. To, że gdzieś umierają i będą umierać setki tysięcy ludzi, nie będzie już nikogo interesować, bo liczy się tylko interes własny tu i teraz. Proszę zwrócić uwagę na to, jakiemu przewartościowaniu uległa zbiorowa percepcja na skutek pandemii – setki tysięcy zgonów? W czym problem? One po prostu są! Zdarzają się! To nowy sposób postrzegania rzeczywistości, a może nowy-stary, jeżeli giną obcy, to dobrze. Proste i logiczne dla każdego, kto nie jest po prostu naiwny i głupi.
Nasze elity zorientowały się, że nie ma już czegoś takiego, a może nigdy nie było (co pokazała napaść na Irak) – jak zjednoczony Zachód. Amerykanie realizują własne interesy, wykorzystując Europę, jako własne narzędzie – pożyteczne i użyteczne, ale mające działać w ich interesie. To się nie podoba ani w Berlinie, ani w Paryżu, ale jest mile przyjmowane w Londynie, który woli grać własną grę. Sojuz w Azji z Australią, ma na celu budowę największej globalnej dźwigni geostrategicznej – na Chiny. Nami nikt się nie interesuje, co więcej – nie jesteśmy brani pod uwagę nawet już do okruszków ze stołu. Jesteśmy w nowo zdefiniowanej, ale starej jak świat – strefie zgniotu. W scenariuszu Zachodu mamy płacić cenę jak w 1939, a Czechosłowacja w 1938. Nikt nie pyta się nas o zdanie, co więcej nawet nikt nie dopuszcza naszej narracji, o czym najlepiej świadczą dziennikarze z BBC i innych zachodnich mendiów (tu nie ma błędu – ale proszę pamiętać, że za spójnikiem jest kolejne zdanie) po białoruskiej stronie drutu na granicy! Jest to tak niesłychany upadek całej doktryny fikcji, jaką kreowano w Polsce ponad 30 lat, że zaskakuje także i nas. Ponieważ to oznacza RESET.
Trzeba to rozumieć i przygotować się na ten scenariusz, wszystko co możemy, to umocnić się wewnętrznie – Obrona Cywilna, zapasy, budowanie odporności wewnętrznej i oczywiście wzmocnienie armii na wszelkie sposoby na jakie tylko jesteśmy w stanie.
Kluczowe dla naszego bezpieczeństwa jest jednak prowadzenie umiejętnej gry geostrategicznej, w której jeżeli się mądrze ustawimy, możemy zyskać przynajmniej uniknięcie twardego resetu – absorbując reset miękki, co da nam zachowanie status quo, a to będzie i tak bardzo dużo w zmieniającym się i brutalizującym świecie. Uwaga, jeżeli komukolwiek się wydaje, że możemy rozgrywać Zachód i Wschód poprzez próbę budowy regionalnego układu, czy próby lewarowania się wsparciem Chin, to nie tylko jest w błędzie, ale po prostu nie rozumie jak się robi politykę państwa średniego i słabszego, niż nim mogłoby być. Oczywiście takie działania jak Centralny Port Komunikacyjny, rozwój inwestycji w dywersyfikację dostaw energii i generalnie wszystko, co stwarza nowe szanse – są słuszne i potrzebne. Jednak już np. pożyczanie pieniędzy od Chińczyków byłoby strategicznym błędem (powyżej pewnego poziomu). Z punktu widzenia USA, to byłoby karmienie wroga.
Również ultrafikcją i to wyjątkowo niebezpieczną jest bajanie o sojuszu tzw. trójmorza. Jeżeli ktokolwiek myśli, nawet nie na trzeźwo, że można się opierać przeciwko interesom Zachodu i Wschodu w oparcie o Estonię, Litwę, Łotwę, Słowację, Rumunię i Chorwację – i zapewne inne państwa po drodze, to jest na tyle niebezpieczny dla otoczenia, że trzeba może stworzyć jakiś specjalny ośrodek do pomocy w takich przypadkach? Ponieważ, nikt o zdrowych zmysłach, nie może aż tak bredzić w życiu publicznym i również prywatnie. Taka retoryka jest bowiem dla nas wszystkich niebezpieczna i może się skończyć naszą zgubą. Zwłaszcza, że pododdziały naszych Wojsk Lądowych są na Łotwie w zasadzie na pierwszej linii styku wojsk, a sytuacja w tym kraju z prześladowaną systemowo mniejszością rosyjską jest zatrważająca i po prostu wymusza zainteresowanie ze strony Rosji. Co to oznacza, chyba każdy rozumie? Scenariusz wrześniowy wprost – wchodzimy do wojny jako pierwsi i to chociaż nie mamy żadnego, ale to naprawdę żadnego interesu, żeby umierać w kraju, w którym formalnie i państwowo czci się SS-manów!
Zapraszamy na cz.3 felietonu.