• 16 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Czas na ład post-państwowy

    • By krakauer
    • |
    • 07 grudnia 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Stosunkowo niedawno państwo i to w swoim narodowym wydaniu było jedynym gwarantem warunków do życia i trwania społeczeństwa ludzkiego, rozumianego, jako wspólnota języka i kultury, przynajmniej w tej części, którą można uznawać za kulturę narodową. Zmiany, jakie zaszły w cywilizacji człowieka po II wojnie światowej mają olbrzymie znaczenie dla postrzegania państw, jako organizacji agregujących w sobie wysiłek i potencjał społeczeństw. Wraz z odejściem od paradygmatu narodowego i przesunięciem się środka ciężkości w stronę globalizacji i umiędzynaradawiania, a wręcz „ponad-naradawiania” wszystkiego i wszędzie – pojawiły się nowe problemy i wyzwania. Współcześnie państwo jest najczęściej zbyt słabe, żeby móc skutecznie dyktować warunki ponadnarodowym strukturom. Przykład? To koncerny decydują gdzie lokować produkcję, gdzie powstaną miejsca pracy i gdzie i w jakich cenach będą dostarczane dobra. Państwa w tym procesie to podmioty dostarczające warunków do lokalizacji i zabiegające o decyzje lokalizacyjne – nawet najpotężniejsze państwa są tu petentami!

    Doświadczenia z funkcjonowania ponadnarodowych wspólnot polityczno-ekonomicznych wskazują jednoznacznie, że jedynym atutem państwa jest władztwo terytorialne. Jeżeli udałoby się je przejąć np. w formie transferu na strukturę ponadnarodową, to wówczas znikają wszelkie bariery i kłopoty jej dalszego rozwoju związane z koniecznością uwzględniania ograniczeń wynikających z konieczności poszanowania odrębności wielu wspólnot terytorialnych.

    Jeżeli udałoby się wypracować formułę odrywającą człowieka od jego narodowych ograniczeń związanych ze swojskością – byciem tutejszym, stąd i tutaj zorientowanym, wówczas powstałaby szansa na budowę wspólnot nowego typu – zorientowanych na kooperację macierzową w jednolitej – zjednoczonej przestrzeni. Do tego dąży każda unia, jednakże boi się powiedzieć o tym tak jak dzikie zwierze boi się ognia, albowiem zaraz zaczynają się krzyki w przedmiocie prób unicestwiania narodowej tożsamości, uniformizacji itp. Jest to nic innego jak zwykła reakcja, tych którzy się boją czegoś nowego – czegoś więcej, przyznajmy nie bez przyczyny, albowiem odwrotu po porzuceniu dogmatu – do państwa narodowego nie będzie. Jednakże na tak radykalne przemiany w świadomości politycznej mieszkańców poszczególnych terytoriów jest jeszcze zbyt wcześnie, jeszcze nie do końca przeminęły echa wzajemnego zabijania się w imię przejęcia terytorium. Powinniśmy mieć jednak świadomość, że wspólnota w tym ta nasza europejska w sposób naturalny i siłą własnych procesów będzie zmierzać w stronę likwidacji niepotrzebnych w istocie różnic narodowościowych. Przykładowo – czy ktoś pamięta, że jeszcze za Kazimierza Wielkiego Mazowsze stanowiło odrębne księstwo? Zupełnie poważnie trzymające się z dala od reszty Polski? Podobnych procesów w Europie jest o wiele więcej, przy czym przeważnie ich celem było ujawnienie paradygmatu narodowego – wspólnoty języka i kultury, nie myślano kategoriami uniwersalnymi.

    Obecnie ekonomia jest podstawą, a państwa, – co widać doskonale nawet na przykładzie najbardziej rozwiniętych państw zachodu nie są już głównymi aktorami na scenie ekonomicznej. Dzisiaj to globalne korporacje dają pracę, nawet zamawiając podzespoły u lokalnych dostawców. Praca przekłada się na popyt, a to już jest prawie cała baza podatkowa, bo wiadomo, że nie stosuje się poważnych podatków wobec biznesu a odliczenia, outsourcing i inne formy nowoczesnego prowadzenia biznesu – czynią współczesne korporacje podmiotami rzeczywiście ponad granicami i poza kontrolą współczesnych rządów – przynajmniej formalną i tą, o której wiadomo, bo przecież to nie jest możliwe, żeby służby specjalne poważnie myślących o sobie państw nie interesowały się korporacjami… nie bądźmy idiotami!

    Już teraz o naszej pracy, – czyli udziale w wytwarzaniu czegoś, co kupuje ktoś inny decydują struktury ponadnarodowe, często pracując w nich musimy posługiwać się innym językiem niż narodowy – business language – króluje bezapelacyjnie! Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że np. w przypadku współczesnych Polaków, jeżeli chcesz żyć dobrze, mieć pracę i nie bać się o przyszłość musisz odrobinę się zglobalizować – językowo i mentalnościowo na początek. Gdzie tu jest miejsce na naród i poczucie wspólnoty – w istocie swojej plemiennej?

    Jeżeli do tego dodamy, że dominującą większość spraw życiowych organizują nas władze lokalne – działające de facto na zasadach biznesowych, to państwo jest nam potrzebne już tylko w wymiarze bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego oraz wymiaru sprawiedliwości. Jednakże tu ponownie wychodzi na jaw słabość naszego państwa, które samo nie jest w stanie zapewnić sobie przetrwania – potrzebuje do tego na wypadek ewentualnego konfliktu wspólnot międzynarodowych, w których funkcjonuje, więc kto zatem zapewnia nam bezpieczeństwo? Nasze państwo? Czy Unia Europejska i NATO? Państwo w istocie jest tylko pośrednikiem. Podobnie z bezpieczeństwem wewnętrznym – coraz częściej prywatyzowanym. Prawo w znacznej części mamy skoordynowane z prawem międzynarodowym – i bardzo dobrze, niezbędna jest standaryzacja. Wymiar sprawiedliwości, – czyli egzekwowania prawa w zasadzie nie działa, w przynajmniej w odczuciu społecznym jest z nim kiepsko. Jakieś tam służby zdrowia, straże pożarne i inne przedsięwzięcia – można skomunalizować lub sprywatyzować. Więc, po co nam to państwo? Czyżby została już tylko jego korporacyjna funkcja – zapewnienia wypłacania transferów socjalnych od zarabiających do uprawnionych? Może to jest ostateczna i niezbywalna rola państwa, której wspólnota ponadnarodowa nie chciałaby przejąć? Można jednak postawić pytanie – czy faktycznie musimy komukolwiek cokolwiek wypłacać? Może da się inaczej zbudować ten system, – który przecież już zbankrutował!

    Czas na ład post-państwowy, – w którym jednostki ludzkie będą miały zapewnione w istocie szersze możliwości interakcji i rozwoju niż w ładzie państwowym, czy też – takim, jaki znamy obecnie – międzypaństwowym. Państwo to w swojej istocie przestarzała forma dalekiej ewolucji wspólnoty plemiennej. Naprawdę czas na coś więcej, a wymusi to na nas globalna konkurencja i wspólny wróg…