• 16 marca 2023
    • Ekonomia

    Chiński smok się dławi, Ameryka ma biegunkę, a Europa już tonie

    • By krakauer
    • |
    • 10 września 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dławienie się chińskiej gospodarki nie jest dobrym symptomem dla świata, jeżeli Chiny nie są w stanie pobudzić swojego popytu do poziomu umożliwiającego wzrost to znaczy, że wyczerpał się już dotychczasowy model gospodarczy na świecie. Wszyscy nagle przestali kupować, na skutek, czego wielka chińska fabryka się dławi, zakłóceniu ulegną dotychczas wypracowane łańcuchy wytwórcze i generowania wartości. W ten sposób zamknie się klamra chińskiej dominacji gospodarczej spowodowana konsekwencjami deprecjacji własnej waluty. Spowodowane outsourcingiem i niepodważalną konkurencyjnością chińczyków likwidowanie miejsc pracy w zajęciach wymagających średnich i niskich kwalifikacji spowodował tak znaczące zubożenie społeczeństw zachodu, że kosztów konsumpcji nie mogły wziąć na siebie wąskie grupy akumulujące własność i wiedzę, albowiem okazało się, że same są zależne od koniunktury na własnym i globalnym rynku. To, co dzisiaj obserwujemy to dowód na to jak ludzie zaczęli oszczędzać pieniądze i to, że mają ich po prostu mniej, albowiem nic nie produkują, co mogłoby znaleźć nabywców na rynku.

    W ten banalny sposób okazało się, że dotychczasowy paradygmat neoliberalny – „niewidzialnej ręki rynku” zwinął gospodarkę, zamiast ją rozwinąć. Można się zgodzić z faktem, że system został zepsuty przez rozchwianie rynku w USA, ale nie nadmiernymi, tylko brakiem właściwych regulacji odnoszących się do rynku kredytów „subprime”. W efekcie można rozłożyć wszystkie inne dogmaty głównego nurtu ekonomii, z wyjątkiem potrzeby unikania „szatana inflacji”, albowiem jak dowodzi tego obecna sytuacja klinczu gospodarczego, ingerencja państwa w gospodarkę jest wręcz niezbędna, zwłaszcza tam, gdzie najsłabsi potrzebują ochrony lub zagrożone mogą być strategiczne interesy gospodarcze państwa. Doskonale dotychczas tak zmodyfikowany paradygmat gospodarki rynkowej rozumieli Chińczycy. Zacięcie się ich mechanizmu i wejście w spiralę osłabiania wzrostu to dowód na to, że nie ma możliwości oszukać gospodarki.

    W realiach, które można opisać w ten sposób, że chiński smok się dławi, Ameryka ma biegunkę, a Europa już tonie doskonale widać przewagę gospodarki centralnie planowanej nad wolnorynkową i państwa autorytarnego centralnie zarządzanego nad demokracją i zlepkiem demokracji w perspektywie średniookresowej. Chiny są zunifikowane, kierownictwo polityczne jest niezwykle sprawne i zdolne do rządzenia. W efekcie władza aplikuje gospodarce różne rozwiązania, które nie byłyby możliwe do zastosowania w gospodarce naprawdę wolnej, jaką jest chyba tylko gospodarka w USA. W efekcie Chiny stopniowo zdobywają przewagę ilościową nad USA, które także mają bardzo sprawny, a być może nawet sprawniejszy system władzy, albowiem wyposażony o element demokratycznej kontroli – co zdecydowanie ogranicza koszty błędów w polityce i gospodarce, jednakże ten wielki kraj jest podatny na fluktuacje wywoływane przez „gry i podchody” wielkich grup interesów i ośrodków nacisku, decydujących o tym, w co inwestowane są wielkie pieniądze w tej olbrzymiej przestrzeni pomiędzy dwoma oceanami. W istocie mechanizm alokacji poprzez giełdę i korporacje, a właściwie ultra bogatą klasę posiadaczy własności nie jest niczym innym jak ścieraniem się szeregu planów gospodarczych i sposobów dojścia do jak najlepszej pozycji. W tym zakresie modyfikowany kapitalizm wykazuje znaczne osłabienie potencjału sprawczego względem modyfikowanego komunizmu. Najgorzej oczywiście ma się Europa, pozbawiona w przeciwieństwie do dwóch poprzednich graczy – spójnego systemu władzy i sprawowania nad nią jednolitej kontroli. Wyklucza to wyklarowanie wspólnego nadrzędnego interesu, wartego poświęceń interesów poszczególnych krajów, przez co nie jest możliwe osiąganie korzyści skali zgodnie z posiadanym potencjałem. Dodatkowo w UE można mówić o kilku systemach gospodarczych, wspólny rynek działa, ale bardziej na zasadzie przepływu nadwyżek – nie ma chętnych do dzielenia się biedą i konsekwencją złych decyzji.

    W ogólnym bilansie tak naprawdę nie ma znaczenia, kto jest, komu i ile winien, ważne jest to, żeby wszyscy jedli ze wspólnego stołu, mając dochody (czytaj – produkując wyroby, na które jest zapotrzebowanie i zbyt), umożliwiające im funkcjonowanie. Obecna sytuacja globalnej nierównowagi jest w znacznej mierze winą chińskiej dominacji i dopuszczenia do takiego stanu przez ultra bogate państwa zachodnie, które cieszyły się z obniżania kosztów przez ich biznes, do póki nie okazało się, że skala i głębia tego zjawiska ma znaczenie dla ich gospodarek oraz społeczeństw. Po prostu nie wszyscy mogą być inżynierami w supernowoczesnych niemieckich zakładach samochodowych znanej marki, o której wyrobach aktualnie marzy kilka milionów gwałtownie bogacących się młodych chińczyków! Egoizm elit zachodu i spolegliwość polityków pozwalających na nieskrępowaną „globalizację”, która w praktyce oznaczała wygaszenie produkcji spowodował stan w zasadzie nie odwracalny. Bez zmiany polityki gospodarczej oznaczającej przywrócenie produkcji, przy jak najniższym obniżeniu efektywności ogólnej gospodarki zmuszonej do wydatkowania więcej na produkty krajowe, niż tańsze i z pewnością w pierwszym okresie czasu lepsze produkty chińskie nie ma, co marzyć o zrównoważonym rozwoju w stylu lat 80/90/2000-nych. Najpierw musimy zbiednieć, jako społeczeństwa, żeby uruchomić rezerwy proste i móc powrócić do równowagi, a następnie swoją ilością i zasobami prostymi stymulować rozwój nowoczesnej gospodarki.

    Jeżeli się tego nie rozumie, to znaczy, że się oszukuje społeczeństwa, a politycy godzą się na wymarcie obecnego pokolenia 20-30 -kilku latków i pokolenia dzieci, które się nie narodzą – czyli trwałe ograniczenie poziomu rozwoju ilościowego społeczeństw, ponieważ nie chcą powiedzieć ludziom prawdy i zmusić posiadającej kapitały burżuazji do podzielenia się majątkiem, który powinien służyć gospodarce a nie wygasać na przepastnych kontach lub w fikcji wartości ziemi. Niegdyś ziemia w środkowej Italii była na wagę złota! A dzisiaj blisko Rzymu są całe puste miejscowości, które można wykupić za symboliczne Euro, pod warunkiem, że się w określonym miejscu utrzyma substancje zabytkową! Kto pamięta o walce o ziemię w Italii weteranów rzymskich legionów? Nikt, ponieważ oni, i ich dzieci jakoś jeszcze sobie poradziły, m.in. ograniczając dzietność, czyli produkcję przyszłych pokoleń. Podobny los czeka współczesny zachód, jeżeli tenże się nie zbudzi z traumatycznego snu o minionej potędze i złudzeń napędzanych tanimi produktami Made in China i coraz droższą arabsko-rosyjską ropą.

    USA i Europa, muszą znaleźć efektywne sposoby włączenia społecznego już obecnie wykluczonych „zbyt młodych” i „zbyt starych”, na których pracę ze względu na brak lub złe profile umiejętności nie ma obecnie zapotrzebowania. Bez tego czeka nas przyśpieszony „degrowth” i prawdziwe zwijanie się gospodarki i wymieranie społeczeństwa. Ten proces już się zaczął, obecnie toczy się walka o jego prędkość i kierunki. Bez odważnych i wizjonerskich decyzji polegniemy.


    Przejdź na samą górę