• 17 marca 2023
    • Religia i państwo

    Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie? Mt 24, 31-46

    • By krakauer
    • |
    • 05 września 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    W związku z wypowiedzią jednego z hierarchów Kościoła dominującego w naszym państwie, w której to wypowiedzi, tenże przywołał pismo, zwróćmy się do źródła, zwróćmy się – jako wierzący Chrześcijanie i inni być może z ciekawości do pisma, żeby zrozumieć kontekst. Oczywiście mamy na myśli jedynie pewien intelektualny eksperyment, natury lingwistycznej.

    W rozdziale 25 Ewangelii wg. Św. Mateusza, jest opis Sądu Ostatecznego – posiłkujemy się tutaj odpowiednio internetowym wydaniem Biblii udostępnionym przez państwo Watykan [tutaj] oraz znanym wszystkim wydaniem Biblii Tysiąclecia. Przybliżenie niektórych wersów po łacinie oraz dostępnego najpopularniejszego tłumaczenia – w oby przypadkach z wydań Biblii uznawanych przez Kościół dominujący ma cel jedynie kontekstowy, chodzi o pokazanie możliwości interpretacji, które oczywiście mogą i prawdopodobnie są niedoskonałe, a nawet błędne. Dlatego nie należy się sugerować poczynioną poniżej interpretacją, proszę ją traktować jak napisano wyżej, jako intelektualny eksperyment, natury lingwistycznej. Nic ponadto!

    Rzeczywiście napisano w piśmie:

    • „35 Esurivi enim, et dedistis mihi manducare; sitivi, et dedistis mihi bibere; hospes eram, et collegistis me;”
    • „35 Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;”

    – Są to słowa Syna Człowieczego, – jako Króla w relacji ewangelisty. Gdzie Syn Człowieczy jako Król prowadzi dialog z poddanymi jego sądowi, którzy pytają się kiedy go napoili, przyodziali, nakarmili, kiedy był przybyszem i kiedy go przyjęli. Na to uzyskują odpowiedź:

    • „40 Et respondens Rex dicet illis: “Amen dico vobis: Quamdiu fecistis uni de his fratribus meis minimis, mihi fecistis.”
    • „40 A Król im odpowie: “Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.”

    Kluczowe są słowa „fratribus meis minimis”, czyli w luźnym tłumaczeniu “braci moich najmniejszych” (-ibus to w każdej deklinacji łacińskiej liczba mnoga). Mielibyśmy zatem gotową odpowiedź, ale historia toczy się jeszcze dalej, albowiem są jeszcze ci, którzy nie przyodziali, nie napoili itd., co ewangelista przedstawia w sposób typowy dla powtórzeń znanych z piśmiennictwa i retoryki żydowskiej, przez powtórzenie, a im Król w relacji ewangelisty odpowiada:

    • „43 hospes eram, et non collegistis me; nudus, et non operuistis me; infirmus et in carcere, et non visitastis me”
    • „43 byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.”
    • „45 Tunc respondebit illis dicens: “Amen dico vobis: Quamdiu non fecistis uni de minimis his, nec mihi fecistis.”
    • „45 Wtedy odpowie im: “Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili.”

    Tutaj brakuje słowa klucza „fratribus”, ale jest wyraźnie wskazane, że chodzi o wszystkich najmniejszych w najpodlejszym znaczeniu małości. To znaczy, że prawdopodobnie jest to szersza kategoria interesariuszy niż bracia, przywołani powyżej. Odnosi się do każdego, kto jest “małym”, w znaczeniu biblijnym. Dzisiaj byśmy powiedzieli o nieszczęśnikach, pechowcach, ludziach w potrzebie, potrzebujących pomocy itd.

    Wniosek z tego jest taki, że wedle przekazu ewangelisty, Bóg nagrodzi wszystkie uczynki dobre, jakie ludzie uczynili jego braciom. Natomiast ukarze wszystkie złe, w tym także za brak wsparcia wobec kogokolwiek, kto mieści się w kategorii „uni de minimis”. Bardzo ważne – zaniechanie świadome, nie jest przez Boga akceptowane. Czyli podchodząc pragmatycznie do problemu – pomagać należy braciom, a bracia to w naszym rozumieniu generalnie Chrześcijanie. Natomiast, jeżeli nie pomożemy wszystkim innym, to jako wierzących Chrześcijan spotka nas za to także kara. Co prawda nie jest wyjaśnione i nie wynika wprost, czy pomagając tylko braciom, ale nie pomagając wszystkim innym, można otrzymać nagrodę, a uniknąć kary, więc na wszelki wypadek lepiej jest pomóc wszystkim, w tym w szczególności Chrześcijanom, oraz tym wszystkim innym, którzy się po pomoc skutecznie upomną, tak żebyśmy wiedzieli, że oni tej pomocy potrzebują.

    W praktyce oznacza to, że pomoc prawdopodobnie można różnicować. Bardziej pomagając braciom, a innym tak, jak jesteśmy w stanie. Brak działania – zaniechanie pomocy, jej nie uczynienie będzie karane. Jednak z jakichś powodów jest to rozróżnienie pomiędzy braci i nie – braci, a to rozróżnienie jest wyraźne w piśmie, aczkolwiek nie można powiedzieć, żeby było stygmatyzujące dla wszystkich innych niż bracia, albowiem sankcja za brak działania w stosunku do nich, jest w istocie dokładnie taka sama.

    Kluczowe jest jednak to jak przetłumaczymy słowa „hospes eram” w wersie 35 i 43. W Biblii tysiąclecia mamy: „byłem przybyszem”. Tymczasem słowo „hospes” (genitive hospitis) oznacza: gościa, cudzoziemca, przybysza, obcego. Prawdopodobnie nie jest to prawidłowe tłumaczenie, w tym znaczeniu, że przybysz po łacinie w prawidłowym znaczeniu, to bardziej: „advena” (genitive advenae) – to: ten kto przybył, przyjechał, sprowadził się, osiedleniec. Więc „hospes eram” powinno być przetłumaczone jako „byłem gościem”. Wyraźnie tutaj zróbmy zastrzeżenie, że wedle słowników oba tłumaczenia w zasadzie są dopuszczalne, a to tłumacz decyduje zgodnie z tradycją i kontekstem, więc to tłumaczenie tłumacza jest doskonalsze, co jednak nie wyklucza prawdopodobieństwa błędu – w obu wersach 35 i 43 mamy to samo sformułowanie, przetłumaczone przez tłumacza słowa „hospes”, jako przybysz, a nie jako „gość”.

    Jeżeli jednak tłumaczenie nie jest prawidłowe i oryginał odnosi się do „gości”, to mamy zupełnie inną sytuację, albowiem gość, to nie jest przybysz rozumiany tutaj, jako osoba przybywająca z zamiarem osiedlenia się. Oczywiście tego tutaj nie udowodniliśmy i nie było naszym zamiarem powodowanie u kogokolwiek wątpliwości, a jedynie pobudzenie ciekawości.

    Być może jednak, byłoby lepiej gdyby Kościół dominujący w osobie wybitnego hierarchy, mógł zrobić coś więcej, niż po prostu cytować słowa pisma, jako drogowskaz moralny, albowiem jak widać, nawet pobieżna analiza zawiłości znaczeń, odwołująca się tylko do tłumaczenia łacińskiego – stwarza możliwość zupełnie innej interpretacji słów. Niestety ludzie nie czytają Ewangelii powszechnie, stąd możliwe są błędy poznawcze lub mogą nie rozumieć takiego skrótu jaki został publicznie użyty.

    W tym przypadku wątpliwości może budzić fakt, że gość, to gość – przybywa na krótko z zamiarem odejścia, a przybysz może być gościem, ale może mieć zamiar osiedlenia się. Ciekawe byłoby odniesienie się do oryginału staro greckiego, prawdopodobnie rozsądzające. Jednak w wymowie generalnej nie ma to znaczenia.

    Na marginesie, można banalnie zrozumieć, jaką “potęgą” było jeszcze do ostatniej wojny – nauczanie łaciny i greki. Ten kto nauczył się chociaż swobodnie poruszać w tych dwóch językach na pewno wie więcej od innych, bo ma szerszy aparat pojęciowy – sięgający korzeni i źródeł naszej cywilizacji. Szkoda, że w naszych szkołach dzisiaj nie ma możliwości nauki języków antycznych.