• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Budujemy neoliberalny socjalizm

    • By krakauer
    • |
    • 05 stycznia 2022
    • |
    • 2 minuty czytania

    Ojej! Gaz podrożał 900%? Kredyty o 50%? Energia elektryczna o50%? Ale mamy dużo „Ojejów” na początku roku! Oj dzieje się! Oj wszystko rośnie! Oj inflacjo rośniesz! Tylko nie ma „ojej” podwyżek pensji, bo „ojej” to już nie jest takie proste – najpierw trzeba zarobić. „Ojej” benzyna drożeje, chwilowo ojej spadła, bo rząd ograniczył swój haracz! No, ale „ojej” gaz? 900% wzrostu – to jest „ojej” bardzo dużo! Tylko nasze infantylne „ojej” można tutaj zmienić i już nie „ojejać”, na wzrost cen nie poradzimy już nic.

    Cena to jest kwota jaką ktoś chce zapłacić za dany towar lub usługę, ale najpierw jest definiowana jako oferta przez sprzedającego (dostawcę). Wszystko „fajnie” z wolnym rynkiem, dobrze, że się to tak układa, bo to jest racjonalne, jednak jest pewien problem jeżeli chodzi o dobra masowe o charakterze regulowanym. Zaliczamy do nich przede wszystkim ceny energii oraz ceny głównych mediów komunalnych oraz – niesłychanie ważne – ceny żywności, przynajmniej jej podstawowy zakres, powszechnie występujący w koszyku dóbr. W tych zakresach nigdy nie było, nie ma i nie będzie wolnego rynku. Ponieważ, kształtowanie się cen tych dóbr jest podstawą całej ekonomii w ogóle. Osobną kwestią jest pytanie, czy wolny rynek w ogóle jest możliwy, no chyba tylko w laboratorium?

    Tylko ze względów historycznych trzeba przypomnieć, że w naszym kraju byli imbecyle, którzy twierdzili, że trzeba sprywatyzować wszystko i że kapitał nie ma narodowości. Dobre to było! Naprawdę! Neoliberałowie nakradli w Europie Środkowej, Wschodniej, w Rosji i w Ameryce Południowej tak wiele, że prawie nic nie zostało dla ludności tubylczej. Z dziedzictwem reform neoliberalnych i uzależnienia od lichwiarskiego kredytu od Zachodu, będziemy się zmagać przez pokolenia. Co to bowiem za kredyt, który ktoś drukuje a inny musi na to pracować? Pamiętajmy o tym, miejmy to ciągle w pamięci. Chiny się zreflektowały zawczasu i się obroniły, w Rosji to nieco dłużej trwało, ale też się im udało. Odrzucenie przekleństwa neoliberalizmu jest warunkiem suwerenności, chociaż wewnętrznej. Proszę pamiętać, że jeszcze niedawno w demokratycznej krainie wolności nad Wisłą, bank mógł wystawić tytuł egzekucyjny bez sądu!

    My dzisiaj po prostu budujemy neoliberalny socjalizm. Korporacje mogą u nas swobodnie działać, jeżeli są z USA to właśnie widać, że państwo się wycofuje wobec zmian prawnych, które miałyby na nie wpływać – tu się kończy nasza suwerenność. Zarazem jednak państwo prowadzi już gospodarkę w istocie socjalistyczną – pobierając podatki od tych, którzy mają nieco pieniądza (i nie są z partii rządzącej i jej rodzin?) i daje pieniądze swoim zausznikom. Neoliberalna część gospodarki i społeczeństwa, ma finansować wyższy poziom życia części „pięcsetplusowej”. Oto cała tajemnica naszego wewnętrznego sporu. Przewaga sił „pięcsetplusowych” wynika z mechaniki demokracji – biorców jest więcej, niż dawców. To jest naprawdę socjalizm w konstrukcji – bez obrażania doktryny!

    Władza nie chce dusić kury w mozole rodzącej jadalne jaja, ale „Nowy Polski Ład” czy jak się ta konstrukcja PR-owa rządu nazywa, to coś nowego, na skalę dotychczas nieznaną. Wielka reforma podatkowa, która jeszcze bardziej tworzy kolejne zastępy wiernych, bo uzależnionych ekonomicznie wyborców dla rządzących. Będziemy mieli wykluczone miliony ludzi z udziału w podatkowym wspieraniu państwa, a system podatkowy ma tylko wtedy sens, jak jest powszechny. Można z niego zwalniać podmiotowo lub przedmiotowo, ale to musi być na zasadzie nadzwyczajnego warunku – np. osoby niepełnosprawne. Jednak dlaczego mamy powszechnie zwalniać emerytów z płacenia podatków? Wiadomo przecież, że emerytury są niskie i pochodzą od mechanizmu państwowego? Więc to jest w istocie przelewanie z pustego w próżne. Jest to forma podwyżki, ale czy o to chodzi? Czy taka ma być zasada – paradygmat utrzymania podstaw podatkowych państwa?

    To się może udać i działać na krótką metę. W perspektywie średniookresowej – neoliberalny socjalizm kończy się zderzeniem z testem ekonomii prawdy, pojawia się inflacja, pojawia się chęć koncentracji, pojawiają się mono-oligolo-pole i inne nieszczęścia poprzednich epok. Perspektywa średnia trwa tak długo, jak długo produktywna część społeczeństwa, toleruje większe podatki i opłaty, bez otrzymywania w zamian usług publicznych równoważących ponoszone nakłady. W perspektywie długiej neoliberalny socjalizm zamienia się w czysty kolonializm, albowiem korporacje – kapitał – zewnętrzny – ma więcej zasobów, niż socjalistyczne w myśleniu państwo. Oznacza to wyzysk i wysysanie zasobów z ludności. Wtedy do układanki dochodzi zamordyzm, bo trzeba utrzymać niewolników w ryzach. Ale wtedy dopiero będzie „ojejowanie”… ojej!