- Polityka
Bliski Wschód wymaga stabilizacji
- By krakauer
- |
- 17 listopada 2015
- |
- 2 minuty czytania
Tragedia Rosjan, ofiar zamachu terrorystycznego nad Synajem oraz cierpienie ich rodzin jest również cierpieniem całego świata. Wszyscy podzielamy cierpienie naszych rosyjskich przyjaciół, których niewinni bracia i siostry zostali w sposób tak bestialski zamordowani. Ten dramat nie będzie ani zapomniany, ani nie pomszczony. Niewinni ludzie zostali w sposób bestialski zamordowani przez terrorystów uznających tylko śmierć, karą za to może być tylko śmierć, jednak śmierć to jest coś z czym ci ludzie się liczą. O wiele skuteczniejszym sposobem ukarania ich będzie stabilizacja ich regionu, która zniweczy ich marzenia o systemie opartym na przekłamaniu istoty religii, którą sprofanowali swoimi haniebnymi czynami.
Jest oczywistym, że ten akt terroryzmu miał na celu przypomnienie Rosji, że nie może czuć się bezkarna w związku z demonstrowaniem swojej potęgi w postaci operacji stabilizującej w Syrii. Nie ma znaczenia kto dokonał zamachu, czy buli to mężczyźni spod czarnej, cielonej, czy fioletowej flagi. Nie można robić różnic pomiędzy terrorystami, nazywając niektórych z nich nieco bardziej umiarkowanymi mordercami, bo potem właśnie tak się to kończy. W tym kontekście za ten zamach i te w Paryżu są współodpowiedzialni wszyscy ci, którzy przez lata stosowali taktykę miękkiego podejścia do tych morderców, dostarczali im broń, pieniądze, szkolili ich, albo pozwalali żeby dostarczano im broń i pieniądze oraz inne materiały wojenne. Nie mają znaczenia minione intencje, liczą się fakty – jeżeli ktoś był tak głupi, żeby wspierać i szkolić walczących tam ludzi, nie mając żadnych gwarancji co do ich lojalności, ten odpowiada za to, co zrobili z bronią którą otrzymali i jak wykorzystali umiejętności, jakie nabyli.
Również współodpowiedzialni są wszyscy ci, którzy wspierali terrorystów prowadząc z nimi interesy, kupując przede wszystkim ropę naftową – i inne najczęściej również zrabowane mienie. Współodpowiedzialni są wszyscy ci, którzy przymykali oko na przemieszczanie się terrorystów do rejonu walk, pozwalając na to, że tak wielka liczba radykałów z całego świata skupiła się w jednym miejscu.
Trochę dużo się tych współwinnych zebrało, albowiem mamy i Turcję i Arabię Saudyjską i inne kraje południa Zatoki Perskiej oraz przede wszystkim Stany Zjednoczone i te państwa zachodnie, które przymykały oczy na migrację swoich islamskich radykałów na Bliski Wschód. Można bowiem zrozumieć, że ktoś wyjechał i tam walczy, jednakże nie da się zrozumieć przypadków, że wyjechał i wrócił a kraj europejski oferuje mu warsztaty z terapii zajęciowej z psychologiem! Niestety przypadki tego typu idiotyzmów odnotowano, a przynajmniej ich próby!
Nie można tutaj pozwalać sobie na uproszczenia i nie powinno się szukać dalekiego echa różnych decyzji, ale wyszło w ten sposób, że kraje zachodnie i ich arabscy sojusznicy w regionie, przez lata wyhodowali sobie żmiję na gardle, która właśnie w tej chwili zadaje ciosy. Rosja, która jako pierwszy kraj chciała na poważnie doprowadzić do chociażby częściowej stabilizacji w regionie, otrzymała straszny cios.
Przez bardzo długi okres czasu pan Władimir Putin – Prezydent Federacji Rosyjskiej apelował do świata zachodniego o współpracę i współdziałanie wobec zagrożenia terroryzmem islamskim mającym swoje źródła na Bliskim Wschodzie, niestety te racjonale apele odbijały się o mur niechęci i cynizmu. Dzisiaj już wiemy o tym, że państwa zachodnie i ich arabscy sojusznicy, po prostu mieli czy też prawdopodobnie nadal mają swoich „umiarkowanych bojowników” w tamtym dramatycznym konflikcie, czyli de facto są jego stroną w rozumieniu konfliktu proxy. Dopiero dramat w Paryżu otworzył oczy przywódcom Zachodu, chociaż co tylko świadczy o hańbie niektórych środowisk ludzi podających się za zachodnich intelektualistów – jeszcze tydzień temu, na zachodzie były modne parszywe karykatury prześmiewające Rosjan, w tym ofiary dramatycznej katastrofy lotniczej nad Synajem, wówczas jeszcze niejednoznacznie uznawanej za zamach. Bardzo szybko ta bezczelna profanacja okazała się po prostu głupotą. Jak również i cała polityka większości państw zachodnich wobec państw muzułmańskich na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce.
Dzisiaj nikt nie ma już wątpliwości, że pan Władimir Putin miał rację, co więcej że apelował o stabilizację regionu od samego początku, jak jeszcze konflikt nie był w tak dramatycznym stanie wyniszczenia krajów, na terytorium których się odbywa. Niestety zachodnia buta i podwójne standardy nie pozwoliły na porozumienie, które dzisiaj – ze względu na męczeństwo rosyjskiej krwi w tym dramatycznym zamachu może mieć zupełnie inny wymiar niż zwykłe doproszenie Rosji do koalicji państw walczących z mordercami.
Wielu by chciało, żeby Rosja po prostu weszła do Syrii wraz ze swoją potęgą, pokonała głównego wroga jakim jest tzw. państwo islamskie, a następnie ich „umiarkowani bojownicy” przeprowadziliby serię zamachów i powstań, doprowadzając do obalenia legalnego syryjskiego rządu i przelewu jeszcze większej ilości rosyjskiej krwi. Jednak to są tylko mrzonki, ponieważ supermocarstwo tym się odróżnia od innych zwykłych państw, w tym nawet mocarstw, że samo wybiera miejsce, czas i sposób odpowiedzi. Tu nie chodzi o prostą zemstę w postaci banalnego zbombardowania jakiegoś miasta w Syrii bombami, na których ktoś napisze „From Moscow with Love”, a to zostanie oczywiście niechcący sfotografowane i zrobi się show w mediach społecznościowych. Tak działają Francuzi, tak działają Amerykanie, tak działa cała tzw. koalicja zachodnia i arabska. Rosjanie działają inaczej… i w takim kontekście, a nie ma co ukrywać – kontekście nie tylko zemsty, ale przede wszystkim odstraszania, żeby nikt nie odważył się w przyszłości na taki sam krok – lepiej nie być przedmiotem ich zainteresowania…