• 16 marca 2023
    • Soft Power

    Bitwa o mendia (tu nie ma błędu) jest słuszna ale nie warta kosztów

    • By krakauer
    • |
    • 27 lipca 2021
    • |
    • 2 minuty czytania

    Bitwa o mendia (tu nie ma błędu) jest słuszna ale nie warta kosztów. Nasz rząd ma rację dążąc do sytuacji, w której w największych mendiach (tu nie ma błędu) w naszym kraju, nie będzie zagranicznego kapitału. Z jednej i tylko jednej przyczyny – ponieważ obcy nie powinni nam mówić, co i jak mamy myśleć w naszym własnym kraju. Dobrze, że obcy mają u nas fabryki, magazyny, hurtownie, montownie, biura! To bardzo dobrze, że zarabiają tutaj pieniądze, dając ludziom pracę i płacąc jakieś podatki mniejsze lub bardzo małe. Jednak, nie ma żadnego powodu, dla którego obcy mieliby nam mówić co i jak mamy myśleć, naprawdę – liberalizacja rynku medialnego była jednym z największych błędów, drugim była liberalizacja rynku finansowego. O ile jeszcze konkurencję pomiędzy bankami można zrozumieć, jest potrzebna, to pamiętamy jak skończyła się próba prywatyzacji pewnej firmy ubezpieczeniowej.

    Proszę sobie spróbować założyć ogólnokrajową telewizję informacyjną, działającą 24h na dobę w USA, w Niemczech, we Francji, w Austrii – w zasadzie gdziekolwiek – powodzenia. Jak się komuś uda, będziemy z prawdziwą przyjemnością publikować jego artykuły, a nawet damy stałego linka! Naprawdę powodzenia! Możemy się założyć, że prościej byłoby założyć przemysłowe przetwórstwo odpadów nuklearnych. Będzie to możliwe z jednej i tylko jednej przyczyny – ponieważ media, to czwarta władza. Dobrze zrobione media, mogą mieć istotny wpływ na sterowanie percepcją mas ludzkich, a tym samym na ich przekonania, reakcje i wybory polityczne. Nie ma frajerów, zwłaszcza w krajach, które drukują pieniądze, akceptowane przez sprzedawców ropy (kraje naftowe) i produkcji masowej (głównie Chiny). Po prostu skrzyżowanie frajerów z idiotami jest unikatowe na świecie, ale niestety w Europie Środkowej jest pewne miejsce, gdzie występują wyjątkowo często.

    Naprawdę nie ma powodu, żeby inni nam mówili jak się mamy rządzić, co jest normą, co jest dobre – budowali nam skalę ocen. Zmiana przepisów powodująca retroakcję w istniejące stosunki gospodarcze jest w istocie – wymuszeniem – nacjonalizacji. W związku z tym powinna przewidywać – adekwatne, a nawet więcej, niż adekwatne odszkodowanie – w stosunku do wartości rynkowej nacjonalizowanego (de facto) przedsięwzięcia.

    To, co aktualnie usiłuje przeprowadzić nasz obóz rządzący – prawdziwa bitwa o mendia (tu nie ma błędu) jest naprawdę słuszna. Nie ma to sensu z powodów: politycznych, ekonomicznych i wizerunkowych.

    Politycznie to pole minowe, gdzie już wybuchają miny. Nie ma tu miejsca na nic, zwłaszcza metodą objawienia rzeczywistości. To tak nie działa, jeżeli nie jest się krajem suwerennym. W tym przypadku mamy klasyczną sytuacje, że „lokalni kacykowie” – przeciwstawiają się „magom”, przysłanym przez suwerena. Magowie pokazują w szklanej kuli swoją wersję prawdy przez całą dobę i to bardzo się nie podoba „lokalnym kacykom”.

    Ekonomicznie to w ogóle nie ma sensu, bo jako kraj niesuwerenny – będziemy musieli zapłacić, nie tylko słuszne odszkodowanie, ale przede wszystkim narażamy się na olbrzymie odszkodowanie przyznane przez międzynarodowe instytucje odwoławcze. Po prostu zapłacimy za to jak za górę złota, a to jest co najwyżej – dół z … nazwijmy to pewną substancją organiczną. Ponieważ zaraz po przejęciu, to wszystko ulegnie reorganizacji. Ta przełoży się na cenę przedsiębiorstwa – więc ekonomicznie to nie ma sensu, to podwójny koszt.

    Wizerunkowo mówimy już o katastrofie. Ci co wiedzą, że generalnie mamy rację – jej nam nie przyznają. Ci, którzy reprezentują przeciwny interes – zrobią wszystko, żebyśmy wyszli na barbarzyńców, przypadkowo wpuszczonych na salony.

    Szkoda, że rządzący nie zdecydowali się najpierw na likwidację źródła wszelkiego zła w polskim życiu mendialnym (tu nie ma błędów). To oczywiście mniejsza zdobycz, z mniejszymi możliwościami, jednak biorąc pod uwagę ogólną kondycję tego źródła wszelkiego zła i jego zaplecza – można byłoby je kupić za stosunkowo niewielkie pieniądze. W tym przypadku, nie tylko w pełni byśmy zgadzali się z rządzącymi, ale jeszcze szczerze im sekundowali. Oczywiście, że to ograniczenie możliwego spektrum opinii, jednak – proszę mieć na uwadze – o czym mówimy. Mówimy o latach manipulacji w kształtowaniu opinii i nazywaniu fekaliów perfumerią – cytując z drobną zmianą klasyka.

    Zobaczymy jak to się skończy. Jest to błędne działanie. Nie może być jednak tak, żeby rząd Rzeczypospolitej ustawę zmieniającą prawo administracyjne musiał konsultować z pewnym małym bliskowschodnim krajem (nie jest to Liban), a prawo dotyczące mediów z rządem Stanów Zjednoczonych. Rząd musi jednak się liczyć z konsekwencjami. poza wszystkim, to jest głupio robione – finezja zerowa, wręcz ujemna.

    W ostateczności, oni ustąpią. Wezmą kasę, bo kasę trzeba brać – jeżeli jest frajer, który ją bez sensu daje. Następnie stworzą alternatywę i będzie po sprawie, tak jak było, tylko jeszcze za to zapłacimy.