• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Bez emocji w sprawie propozycji emerytalnych pana prezydenta Andrzeja Dudy

    • By krakauer
    • |
    • 21 września 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Nie należy wykazywać emocji w sprawie oceny propozycji emerytalnych pana prezydenta Andrzeja Dudy. Zwłaszcza nie należy wykazywać emocji doktrynalnych, wynikających z neoliberalnego kłamstwa, które zatruwa w jakiejś mierze chyba wszystkie umysły w Polsce. Przede wszystkim, bowiem nie podlega wątpliwości, że kwestia emerytalna w Polsce wymaga dalszych reform, gdyż stan obecny – to katastrofa za lat 20-30. Przeciwko nam jest wszystko, poczynając od demografii, a na upadku marzeń o zarabianiu na giełdach kończąc, nie pomagają nam także liczne przywileje i rozdrobnienie systemu emerytalnego na kilka podsystemów, z których te mniejsze są niesłychanie kosztowne. Można powiedzieć, że w kwestii emerytalnej prawie wszystko jest źle. Tylko jedno się udało – ludzie mają już świadomość, że emerytury nie biorą się z kosmosu, nie „spuszcza ich” sympatyczny kosmita z latającego spodka. Mechanizm jest prosty i zrozumiały dla każdego, żeby móc wypłacać emerytury, najpierw trzeba komuś pieniądze na nie zabrać.

    Ten felieton jest pisany w chwili, jak jeszcze nie są znane szczegóły propozycji pana prezydenta Dudy, możemy się, więc opierać na koncepcji generalnej, którą pan prezydent przedstawił samodzielnie – przemawiając do nas wszystkich (szczegóły na stronie Kancelarii Prezydenta tutaj].

    Pomysł pana prezydenta jest prosty – proponuje powrót do poprzedniej umowy społecznej w kontekście wieku emerytalnego, zróżnicowanego dla kobiet i mężczyzn. Czyli odpowiednio 60 i 65 lat, ale nie obligatoryjnie, tj. od tego wieku mielibyśmy prawo do zgłoszenia się do jak należy rozumieć ZUS-u po świadczenia. Przy czym w projekcie nie ma odniesienia do okresu składkowego – to bardzo ważna informacja, którą przekazało otoczenie prezydenta. Oznacza to, że nie byłoby wymogu np. 40 lat pracy (okresów składkowych różnie przeliczanych), mielibyśmy do czynienia z emeryturą socjalną – wypłacaną na starość, każdemu oczywiście wedle odpowiednich przeliczników.

    Problemem jest kwestia równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Kobiety w Polsce są równe mężczyznom, to nie są jakieś domowe roboty kuchenne z funkcją przytulania-sprzątania! Nie można się zgodzić na to, żeby kobiety były stygmatyzowane. To będzie miało szokujący wpływ na wysokość ich emerytur! Jeżeli do takiej propozycji by doszło, mamy pewność niezgodności ustawy z Konstytucją. Jeżeli już pan prezydent chciał ulżyć kobietom, to można to było zrobić inaczej, mianowicie – można było zrobić dwa progi – pierwszy dla osób pracujących fizycznie a drugi dla osób niepracujących fizycznie (w oparciu o przeliczniki takiej pracy w życiu). Przy czym kobietom, które miały rodziny lub dzieci – uznać okres pozostawania w związku małżeńskim lub wiek do wychowania potomstwa od 0 do 18 roku życia, – jako „dodatkową pracę domową” ze swojej istoty fizyczną. Wówczas po odpowiednim przeliczeniu przeliczników, kobiety rzeczywiście mogłyby – podkreślmy – mogłyby, jeżeli by chciały – iść wcześniej na emeryturę, bez łamania Konstytucji. Inaczej nie oszukujmy się, w systemie zdefiniowanej składki emerytura obliczana jest na podstawie ilorazu sumy zwaloryzowanych składek (i jak się podlega tzw. kapitału początkowego) oraz „średniego dalszego trwania życia” (są specjalne tablice, co roku upubliczniane). System działa tak, że dłużej pracujesz – tym masz wyższy przelicznik. W skrajnych przypadkach emerytury kobiet po „reformie pana Dudy” mogą mieć emerytury nieprzekraczające 25% ostatniej pensji.

    Gdyby w tych propozycjach był jeden istotny szczegół, to można byłoby się w zasadzie bez istotnych sprzeciwów zgodzić z tą propozycją pana prezydenta. Chodzi oczywiście o włączenie WSZYSTKICH do jednego systemu emerytalnego oraz likwidację uprzywilejowania wybranych grup społecznych (na podstawie wyników osobnej debaty eksperckiej i np. referendum). Inaczej stajemy przed następującym zagrożeniem, osoby które mało pracowały, będą miały mało okresów składkowych, jeżeli będą chciały odchodzić po przekroczeniu progu. To spowoduje, że będą mieć bardzo niskie świadczenia. Wręcz szokująco niższe od osób z podsystemów uprzywilejowanych, którzy odeszli na emerytury przed nimi. W konsekwencji, ponieważ trzeba będzie jeszcze dodatkowo wypłacać świadczenia kobietom wcześniej przechodzącym – dojdzie do znacznego ograniczenia i tak głodowych emerytur. To spowoduje kryzys i ciągłe przesilenie polityczne, którego skutkiem będą kolejne zmiany systemu emerytalnego, prowadzące do ustalenia jednej emerytury obywatelskiej, ponieważ rzeczywiste różnice pomiędzy ludźmi biorącymi emerytury minimalne – bliskie progu dochodu minimalnego, a wszystkimi innymi emerytami będą nie przekraczały około 30% wartości kwoty średniej emerytury. To oczywiście wartość szacowana na zasadzie wystawienia naślinionego palca na wiatr, jednak mniej więcej można to szacować, ze względu na coroczne – silne obciążanie systemu demografią.

    Jest oczywistym, ze ustawa wrzucona na jedno posiedzenie Sejmu przed wyborami ma silną wymowę polityczną, jeżeli rządzący ją odrzucą, a zrobią to prawie na pewno z powodów doktrynalnych, to będzie kolejny argument dla partii opozycyjnej, żeby powiedzieć, że rządzący nie rozumieją społeczeństwa.

    Społeczeństwu taka propozycja może się podobać, dlatego trzeba do niej podejść bez emocji. Jeżeli udałoby się ją zmodyfikować, tak żeby była zgodna z Konstytucją (kwestie równościowe), jak również żeby reforma likwidowała podsystemy specjalne – wówczas będziemy mogli mówić o kompromisie emerytalnym pana prezydenta Dudy. To na pewno jest krok wstecz, ale trudno żeby było inaczej po tym, jak kwestię emerytalną przeorał rząd pana Tuska – depcząc umowę społeczną i porzucając dialog społeczny. Szkoda tylko, że nikt nie rozliczy najgorszego premiera w historii Polski, za którego czasów ta poroniona reforma emerytur kapitałowych miała swoje początki. To tamten człowiek, pewien profesor ekonomii i jeden działacz związkowy (nazwiska tych panów nie padną na naszym portalu z przyczyn estetycznych) odpowiadają politycznie za stworzenie systemu, w którym przez lata państwo pompowało prywatne pieniądze pod przymusem do prywatnych – przeważnie zagranicznych spółek – za nic, dosłownie za nic (dokładnie za to, że te podmioty kupowały elektronicznie państwowe obligacje).

    Lepiej sobie nie przypominać, jakie społeczeństwo poniosło opłaty związane z utrzymaniem przymusowego systemu emerytalnego, to po prostu był wielki skandal. To trzeba rozliczyć, – jeżeli nie da się prawnie, to przynajmniej moralnie! System emerytur kapitałowych był w Polsce tak specyficzny (innego słowa z powodów prawnych użyć nie można, ale możecie sobie państwo wyobrazić, jakie słowo autor chciałby użyć zamiast), – że czymś nadzwyczajnym jest okoliczność, w której ktokolwiek kto miał z nim do czynienia, po prostu brał z niego pieniądze – dzisiaj śmie przedstawiać się jako osoba publiczna. Tu proszę państwa nie ma żartów, to jest temat, za który normalnie powinno się na stadionie zaprowadzić sprawiedliwość, iście stadionową, albowiem zrobiono nas najdelikatniej mówiąc w „tata wariata” tak ekstremalnie, że naprawdę to fenomen spokoju naszego społeczeństwa, że nie wybuchają w tym kraju bomby. Proszę pamiętać – to nie „komuna”, to nie „komuniści”, to nie Niemcy, to nie “ruscy” – nie ma na kogo zwalić! To nasi ojcowie i nasze matki – naszej demokracji, naszej wolności, to oni zaprojektowali ten system, podobnie jak i np. Program Powszechnej Prywatyzacji. Tu nie ma, na kogo zwalić, – dlaczego nie rozlicza się tych ludzi? Chociażby moralnie?