• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    Będziemy musieli szybko rozwijać nasze możliwości militarne (cz.2)

    • By krakauer
    • |
    • 21 kwietnia 2021
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wzmocnienie sił konwencjonalnych

    Wzmocnienie sił konwencjonalnych jest koniecznością. Musimy wzmocnić, dosłownie nasycić nowoczesnym uzbrojeniem posiadane jednostki (a uzbrojenie w dyspozycji – zmodernizować), rozwinąć je etatowo i stworzyć nowe. Około 100 tyś. etatów wojskowych to jest za mało dla kraju o naszej wielkości i z potencjałem naszych zagrożeń. Mało kto wie, ale jest więcej innych służb mundurowych – ukierunkowanych generalnie “do wewnątrz”, nie znaczy to że są niepotrzebne. Wręcz przeciwnie – śmiało należy zwiększyć etaty i w Policji i w Straży Granicznej. Jednak rozwój etatowy Wojska Polskiego musi być absolutnym priorytetem.

    Wzrostowi ilościowemu musi towarzyszyć również wzrost jakości. To oznacza jako absolutny priorytet – więcej ćwiczeń, jak również więcej sprzętu i wszelakich potrzebnych materiałów wojskowych (w tym materiałów pędnych i smarów). Wojsko, które nie ćwiczy przestaje być wojskiem. Ćwiczenia są kosztowne, nie ma jednak innej opcji. W tym kontekście „misje”, które nasze wojsko pełniło i po części nadal pełni, miały pozytywny aspekt, ponieważ zmuszały strukturę do działania, a państwo do wyasygnowania pieniędzy. Coś tak idiotycznie lekceważącego ludzkie życie jak patrolowanie Karbali w uterenowionych samochodach rolniczych nie może się powtórzyć.

    W praktyce oznacza to, konieczność zwiększenia nakładów na wojskowość (przekierowanie środków z “500+”?, większe podatki od osób odmawiających reaktywowanej Służby Zasadniczej?), jak również powrót do poboru, na początek ochotniczego, pisaliśmy o tym niedawno. Dodatkowo ważnym elementem musi być reforma systemu, trzeba włączyć emerytury mundurowe (i inne specjalne) do powszechnego systemu emerytalnego. Wyłączenie kwot emerytalnych z budżetu wojskowego pokazałoby wszystkim, jak bardzo chora i patologiczna jest sytuacja z wydatkami na obronność w naszym kraju.

    Określenie celu ilościowego wojska jest bardzo trudne w naszych realiach, albowiem wiele etatów jest po prostu typowo urzędniczymi (urzędnicy w mundurach). Jednakże biorąc pod uwagę skalę wyzwań, bez problemu można podać ilość 200 tyś. etatów. To jest ilość, która pozwoliłaby na realne zwiększenie zdolności obronnych poprzez uzupełnienie jednostek, stworzenie nowych i generalny renesans (to modne słowo ostatnio) wojskowości.

    Krajowy przemysł zbrojeniowy – co dalej?

    Krajowy przemysł zbrojeniowy – co dalej? W sumie na tym można skończyć, bo częstotliwość zmian zarządów w jednej z największych polskich spółek zbrojeniowych nie służy sprawie. Jednak to i tak nic w kontekście braku w ogóle polityki przemysłowej państwa, wiążącej produkcję cywilną z produkcją wojskową (np. zakład produkujący armaturę łazienkową może produkować korpusy granatów itp.). Jak również decyzji o opracowywaniu i produkcji krajowych lub licencyjnych typów uzbrojenia. Nie chodzi nawet o obecne problemy z decyzyjnością, czy kupowanie samochodów terenowych z błyszczącymi chromem atrapami chłodnic. Mówimy o ponad 30 latach zaniedbań i totalnego mania przez elity rządzące krajowego przemysłu zbrojeniowego tam, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę na rzecz innej, jakże potrzebnej części ciała. Po prostu nie ma krajowego przemysłu zbrojeniowego, a ten prywatny który powstał w praktyce nie ma co liczyć na poważne zamówienia od własnego Wojska. To jest nie tylko niezrozumiałe, to jest przede wszystkim dziwne.

    Analizując to, co zrobiono z naszym przemysłem zbrojeniowym przez lata np. w jak nieskończenie głupi sposób sami wykastrowaliśmy się z możliwości produkowania silników czołgowych (PZL Wola), nie można mieć złudzeń, że tu nie było żadnego planu. Nawet małpa z brzytwą tak szybko i łatwo nie zlikwidowałaby tylu ważnych gałęzi gospodarki narodowej, jak to miało miejsce w przemyśle zbrojeniowym. Jest to arcy fenomenalne – straty są nie do odrobienia, ponieważ nie mamy ciągłości technicznej w wielu dziedzinach.

    Nie będzie żadnego dalej niestety

    Wszystko co możemy to kupować ad hoc pod naciskiem zewnętrznych lobbystów i woli wielkiego „brata” – nieliczne „białe słonie”. No i oczywiście przyjmować “dary”, za których wyciąganie ze złomowiska i pomalowanie farbą oliwkową zapłacimy dużo więcej, niż posiadacze musieliby przeznaczyć, na ich ekologiczne złomowanie.  Wojsko będzie zaopatrywane bez ładu i składu metodą przypadkowo-wypadkową. Widać to najbardziej na przykładzie Marynarki Wojennej, do której zatopienia przyznał się nasz niestety obóz rządzący sam (pośrednio). To jest totalna tragedia, zwłaszcza siły podwodne, z których najlepszy i chyba jedynie działający – jest symulator. Proszę zapamiętać – bez Marynarki Wojennej, NIE MA niepodległości, a bez okrętów podwodnych – nie ma Marynarki Wojennej na Bałtyku. Co więcej, jest jeszcze drugi fenomen, jeszcze bardziej niewytłumaczalny i niemożliwy do pojęcia, w żadnych kategoriach – nawet zdrady narodowej – dlaczego do dnia dzisiejszego, nie podjęto decyzji chociaż o modernizacji posiadanych granatników RPG-7, nie mówiąc już o wdrożeniu nowych, które mamy opracowane własne wzorce lub możemy kupić licencje. Dla osób, które się na tym znają, a wiemy że to czytają, jest jasnym, że bez bezpośredniej osłony przeciwpancernej – ostatniej szansy, to w ogóle nie ma po co iść w bój i generalnie ciężko się bronić. A co dopiero pytać o drony i obronę przed nimi, no a o obronie przed rakietami hipersonicznymi możemy rozmawiać tak samo jak o podróżach w czasie… Może cudowne kropidła bojowe by pomogły?