- Soft Power
Bałwan bałwanem a premier niestety premierem
- By krakauer
- |
- 01 kwietnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Mainstreamowe media nie mogłyby nas nie poinformować o tym, co w święta robił premier, prawdopodobnie załamałoby się kilka karier w jedynie słusznych redakcjach, gdyby usłużni kamerzyści nie filmowali lepienia premierowskimi rękami bałwanka.
Premier – człowiek nadzwyczajnie znacznego poczucia humoru poinformował wszystkich, żeby nie mieli wątpliwości, że bałwan to ten z prawej. Niezwykle rozsądne to ze strony premiera, aczkolwiek sporo jest już w sieci memów, na których internauci mają zgadnąć, który to bałwan. Nie ma łatwo, nie jest łatwo być premierem w Polsce, można by współczuć panu Tuskowi, jednakże powstaje pytanie, – po co pokazuje się Polakom w święta w sytuacji rodzinnej? Czy nie wie ile osób nie stać na posiadanie dziecka i godne przeżywanie świąt? Czy nie wie ile dzieci nigdy nie ulepiło z dziadkiem bałwana, ponieważ dziadek wiecznie pracuje? Po co mu takie publiczne narażanie się ze swoim dostatkiem i stylem życia – nieosiągalnym dla około 70% Polaków?
Prawdopodobnie to, co zobaczyliśmy to element fikcji, w której jest utrzymywany pan premier przez swoje otoczenie. Otóż najprawdopodobniej kłamią go współpracownicy, mówiąc, że rodaków stać jest na to, żeby beztrosko lepić bałwanka z dzieckiem jak również posiadać wypasioną hacjendę poza miastem lub takową wynajmować – zderzają się style życia – lansowane przez elity z realnie osiąganymi przez masy.
Niestety świąteczna rzeczywistość 70% społeczeństwa jest o wiele mniej lukrowano-cukierkowa niż pana premiera i popierającej go elity. Po pierwsze wiele rodzin w ogóle nie jest razem na święta. Nie chodzi nawet o te rodziny, które zostały siłą rozdzielone przez aparat systemu, ale głównie o emigrantów, którzy nie mogą przyjechać na święta do kraju, jak również o tych, którzy pracują w systemie zmianowym i ich pan i władca – pracodawca nie pozwala na to, żeby mieli wolne. Po drugie dominująca większość Polaków traktuje święta symbolicznie tzn. nie ma wielkiej wyżerki, jaka była jeszcze nawet do końca ubiegłego wieku. Ma to silne przełożenie na rynek, jednakże jest bardzo dziwne, ponieważ ludzie chcą pracować, ale nie mają pracy a jak pracują to zarabiają tak niewiele, że nie jest ich stać na dostatek o zbytku już nie mówiąc – stąd mamy skromne, coraz skromniejsze święta z roku na rok, szczególnie w ciągu tych ostatnich pięciu lat rządów pana Tuska.
Co ciekawe, nawet celebryci nie wpychali się tak ochoczo do naszych domów jak pan premier ze swoim bałwanem. Nawet mainstreamowe, kolorowe media i ogłupiające telewizje nie były tak napastliwe z pokazywaniem burżuazyjnych sztucznych domów naszej medialnej elity. Doskonale wiedzą, że jest bieda i ludzie nie mają powodów do radości nawet we święta, ponieważ muszą liczyć każdy grosz. Z tego powodu nie wypada wchodzić im do domów z ekranów telewizji, za którą jeszcze każe się im płacić.
Co takiego, bowiem miał nam do zakomunikowania pan premier ze swoim bałwanem z prawej strony? Chciał się przypomnieć, jaki jest rodzinny? Jaki jest przyjazny? Jaki jest normalny? Być może działa to na jakieś starsze kobiety na Kaszubach, ale biedota z Nowej Huty w Krakowie, czy ubogich dzielnic śląskich miast już o post-PGR-owskich siedliskach biedoty nie mówiąc – się na to wszystko nie nabierze. Ponieważ ci ludzie nie znają takiego świata, jaki pokazuje pan premier i nie chcą go w swoich domach. Mówimy o realiach rodzin, w których dziadkowie, rodzice i wnuki mieszkają razem w trzy pokojowych mieszkaniach, kupują dwa chleby na śniadanie i tylko jedna osoba z tego grona ma szczęście jak ma pracę. Oni się nie cieszą z tego powodu, że pan premier ulepił ładnego bałwana i wetknął mu marchewkę w miejsce nosa.
Ludzie nie tylko nie chcą oglądać takich bzdur wynikających ze snobizmu elity, ale nie powinni ich oglądać, ponieważ wywołuje to w nich niepotrzebną agresję i awersję do systemu i jego przedstawicieli. Przynajmniej szefowie PR i działów medialnych powinni to wiedzieć. Jeżeli nie o wiele lepiej byłoby pokazać premiera jak coś rozdaje biednym, ewentualnie w trakcie śniadania w jakimś domu dla osób w jesieni życia. To być może byłoby dobrze i pozytywnie odebrane przez większość społeczeństwa. No, ale to już jest tylko i wyłącznie kwestia podejścia, odpowiedniego podejścia.
Może jednak lepszym premierem byłby bałwan?