- Polityka
Czy audyt poprzedniego rządu wykazał 340 mld PLN manka?
- By krakauer
- |
- 11 maja 2016
- |
- 2 minuty czytania
Słuchając silnie emocjonalnego wystąpienia pani Beaty Szydło Prezes Rady Ministrów RP, nie można było nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z pomieszaniem teatru i ludowej krytyki. Z jednej strony kwoty, a z drugiej strony emocje. Mowa o nierozliczeniu działań z ośmiu lat dwóch kadencji, jest silnie na wyrost, ponieważ w zasadzie wszystko co poprzedni rząd zrobił to administrował wydawaniem funduszy unijnych i to właśnie sprawozdania z wydatkowania środków unijnych, są realnym audytem działania tamtego rządu, czy też rządów, jeżeli wyodrębnimy panią Kopacz.
„Raport o stanie spraw publicznych i instytucji państwowych na dzień zakończenia rządów koalicji PO-PSL (2007-2015)” miał być pistoletem, wręcz armatą która nie tylko by zmiotła pamięć po poprzednikach, ale także na wieki pogrążyła w wymowie czysto negatywnej wszelkie sposoby myślenia o ich dokonaniach. Co prawda pani premier powiedziała, że poprzednia władza przez osiem lat budowała „państwo sytych kręgów władzy”, gdzie wedle niej – nie liczyły się interesy obywateli. Podsumowała, że dla poprzedników rządzenie polega na załatwianiu interesów własnych i partii i że Państwo rządzone przez nich służyło tylko im, no i wyborcy ich już rozliczyli. To silne zarzuty generalne, jednakże bardzo łatwe do obrony, zwłaszcza w sejmowej debacie. Niestety to tylko emocje, powoływanie się na emocje i nic więcej, chociaż może i rzeczywiście taki stopień ogólności wystarczy? Przecież mówienie o tym, że podsumowanie rządów PO-PSL to egoizm, marnotrawstwo i pogarda i że przez te rządy Polacy stracili 340 mld PLN, to najdelikatniej mówiąc bardzo poważne tezy, zwłaszcza jeżeli nie chce się dokumentu, w którym się to ustala podać do publicznej wiadomości i ogranicza się jedynie do informacji ustnej!
O wiele ciekawie się zrobiło jak na trybunę wszedł pan minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk, który bardzo konkretnie powiedział że poprzednicy zrealizowali jedynie 65% ich własnego „Planu Budowy Dróg Szybkiego Ruchu i Autostrad”. Dodatkowo przedstawił listę roszczeń zgłoszonych przez podmioty realizujące te inwestycje, które nadal nie są zaspokojone. Podobnie nieco wcześniej pan Paweł Szałamacha minister finansów mówił o tym, że przez rządy PO-PSL nastąpił spadek dochodów podatkowych o 3,2% PKB (ok. 60 mld PLN, co nawet ministerstwo wyświetliło jako komunikat w jednym z mediów społecznościowych.
Potem też było ciekawie pan minister skarbu państwa dołożył swoje odnośnie marnowania pieniędzy na różnego rodzaju ekspertyzy zewnętrzne itp., niestety nie podając dokładnie – kto, kiedy i ile oraz na co wydał. Przecież to byłaby bardzo ciekawa informacja dla społeczeństwa, a to pieniądze publiczne, więc poza wydatkami służb specjalnych powinny być z zasady jawne? Jednak mniejsza z tym, bo to didaskalia, nie mówimy tutaj o głównym kanale krytyki.
Można tutaj mówić co najwyżej o krytyce politycznej, decyzji politycznych, ponieważ coś takiego jak zasięganie opinii u ekspertów zewnętrznych się zawsze obroni, w szczególności przy projektach unijnych, gdzie tego typu działania są wręcz wymagane o ile nie, standardowo zalecane. Ponieważ chodzi o pewną standaryzację działań w ramach całych programów itp. gdzie eksperci doradzają jak poustawiać pewne sprawy, żeby wszyscy na danej aktywności zyskali względnie solidarnie, a przede wszystkim w sposób gwarantujący wydanie pieniędzy.
Z silniejszych akcentów, to pani premier zapowiedziała wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie Amber Gold. Co ma bardzo duże polityczne znaczenie, ponieważ wiadomo, że jest to bicz z piasku kręcony na pana Donalda Tuska, bo tylko on może być opłacalnym celem. Poza tym, to nic przełomowego nie usłyszeliśmy, a nie jest tajemnicą, nawet dla ludzi średnio orientujących się w meandrach polskiej administracji publicznej, że można było zrobić takie show, żeby od razu głosować odebranie immunitetu największym „winnym” i wyprowadzić ich w kajdankach. Z jakichś powodów, dobra zmiana nie zdecydowała się pokazywać pazurów, chociaż odnośnie aresztowań, to w tle przetoczyły się nazwiska osób związanych z państwowym biznesem.
Reasumując – miał być pistolet, miało być tornado, a wyszło mniej więcej jak zwykła krytyka sejmowa. Nic nadzwyczajnego nie pokazano, a wyliczanie ile to miliardów rzekomo Polacy stracili w okresie rządów poprzedników, jest istotnie nieudolne. Jeżeli miałoby być skuteczne, to za konkretnymi liczbami wyświetlającymi konkretne straty, powinny iść nazwiska, daty i fakty, a w ślad za nimi akty oskarżenia. Dokładnie tak, powinno być wobec opozycji, która sama zadeklarowała się jako „totalna”. W przeciwnym wypadku, to jest niepoważne strzelanie liczbami i nic ponadto. Szkoda, bo można było naprawdę rozliczyć poprzedników, a tutaj przekaz ogólny jest żaden. Można powiedzieć, że spodziewaliśmy się krwi a nie ogólnej krytyki.