• 16 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Attention Workingmen! 1 maja a zmiana trójparadygmatu

    • By krakauer
    • |
    • 26 kwietnia 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    1 maja to międzynarodowe święto klasy robotniczej (proletariatu) – Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy – ustanowione przez II Międzynarodówkę na wieczną pamiątkę wydarzeń, jakie rozegrały się na początku maja 1886 roku w Chicago w firmie McCormick Harvester Co.; i innych kapitalistycznych zakładach przemysłowych należących do kapitalistycznej burżuazji. Kościół Katolicki w tym dniu obchodzi od 1955 święto Św. Józefa Rzemieślnika, – jako alternatywę dla laickiego święta proletariatu.

    Ideologicznie nie ma większego święta poza rocznicą Rewolucji Październikowej na lewicy. Praca jest esencją doczesnych wysiłków człowieka, prawem i zarazem obowiązkiem. Poprzez pracę człowiek realizuje swoje podstawowe potrzeby materialne. Pracując jesteśmy częścią gospodarki a gospodarka jest podstawą społeczeństwa, jego ładu, porządku i gwarancji socjalnych, jakie stworzono dla podtrzymania jego funkcjonowania. Dzięki powszechności pracy i specjalizacji wykonywanych działań możliwy jest postęp oraz rozwój. Ludzka zaradność mająca pokrycie w roboczogodzinach znajduje wyraz w przyroście gospodarczym i jest podstawą powszechnego dobrobytu.

    Kwestią odrębną jest podział efektów ludzkiej pracy pomiędzy osoby pracujące a podmioty będące na ich utrzymaniu. W gospodarce kapitalistycznej utrzymywane są dwie grupy podmiotów. Pierwszym jest państwo, – jako organizator i gwarant systemu społeczno-gospodarczego utrzymującego ład i porządek oraz funkcjonowanie całości a drugim są kapitaliści, czyli osoby utrzymujące się nie z pracy, ale z odsetek (renty) od kapitału, który inwestują – kupując pracę proletariuszy. Mało, kto to zauważa, ale obecny system gospodarczy modelu zachodniego opiera się na chronicznej i ciągłej nierównowadze – proletariuszy musi być więcej niż kapitalistów, żeby byli w stanie świadczyć podaż pracy w zamian za ułamek kapitału, a przy tym umożliwić jego zwrot z zyskiem. W obserwacji tej zawiera się odpowiedź na pytanie czy kapitalizm jest systemem sprawiedliwym społecznie? Odpowiedź brzmi, nie – ponieważ zakłada stałą nierównowagę potencjałów pomiędzy kapitalistą a proletariuszem, oraz co jest szczególnie istotne kapitalistami a proletariuszami w ogóle. Bez tej nierównowagi gospodarka kapitalistyczna nie mogłaby funkcjonować, albowiem zamożni proletariusze stają się ludźmi wolnymi i przestają sprzedawać swoją pracę w ilości satysfakcjonującej kapitalistów. Jest to odwieczny problem wszystkich kapitalistyczno-feudalnych formacji ustrojowych, doskonale znany już upadającemu Rzymowi, o dzisiejszym bogatym zachodzie nawet nie wspominając. Ludzie w miarę bogacenia się mają wyższe aspiracje i nie mają ochoty tak ciężko pracować, jak wówczas, kiedy byli ubodzy.

    Po co obchodzić święto pracy? Przecież nikt nie pamięta o pomordowanych robotnikach ponad sto lat temu przez amerykańską policję i powieszonych przez amerykański sąd rzekomych prowokatorach a w istocie organizatorach protestu – wówczas, kiedy klasa robotnicza do protestu prawa nie miała: Albercie Parsonie, Auguscie Spiesie i Samuelu Fieldenie – bohaterach ruchu robotniczego – prometeuszach światowej walki klas. Tak samo jak nikt nie pamięta o zjawisku „industrial slavery”, czyli pracy niewolniczej w fabrykach kapitalistów, pijawek i wyzyskiwaczy, którzy trwali w przekonaniu, że nie robią niczego złego nie zapewniając nawet minimum socjalnego swoim niewolnikom – a państwo kapitalistyczno-feudalne, jako system gwarantowało ochronę ich prawa do dysponowania swoją własnością. Nikt już dzisiaj nie pamięta, że procesy po zamieszkach w Chicago to było morderstwo sądowe, że oprócz powieszonych w majestacie prawa inny działacz – bohater ruchu robotniczego Louis Lingg popełnił samobójstwo zaszczuty przez swoich katów w celi! Nikt o tym dzisiaj nie pamięta. Dlaczego? Ponieważ system państwowy, w którym funkcjonujemy ewoluował, oferując pewne minimalne gwarancje socjalne – czyniące naszą pracę dla kapitalistów nieco bardziej znośną. Dzisiaj rzadko, kiedy dochodzi jawnie, do tak ekstremalnego wyzysku klasy pracującej – industrial slavery – jak wówczas pod koniec XIX wieku (z wyjątkiem Azji dalekowschodniej i Polski), dzisiaj kapitaliści i wspierający ich system ogłupiania mas mają o wiele bardziej wyrafinowane metody zarządzania zbiorowością i sterowania jej zachowaniem – tak, żeby efekt zachodzących procesów dawał pożądane rezultaty. Mamy nawet miraż wolnych i demokratycznych wyborów, równości, sprawiedliwości itp., fasada współczesnego kapitalizmu jest polukrowana, słodka, lepka – a zarazem błyszcząca. Masy mają szansę, że przy odrobinie szczęścia – ciężką pracą zarobią na swoje utrzymanie i jakiś poziom egzystencji, umożliwiający spełnienie „masowych” – wtłaczanych przez media do powszechnej świadomości marzeń. Tak proszę państwa, proszę nie mieć złudzeń – to system kreuje naszą skale wartości, zdolność do oceny, co jest dobre a co złe, tak samo wpaja nam hierarchię potrzeb, a przede wszystkim i zawsze i wszędzie – dyscyplinę, a nawet pokorę. Współczesny marketing i branding to filary kapitalistycznego porządku społecznego, gdzie wciska się ludziom zupełnie niepotrzebne i nietrwałe produkty, wywołując u nich autodyscyplinę skłaniającą większość do dobrowolnego znoszenia przymusu pracy i tzw. ładu powszechnego. Proszę nie mieć złudzeń. Państwa życie zostało drobiazgowo – pod względem wariantów i scenariuszy przeanalizowane przez różnych specjalistów, zdolnych z oszałamiającym prawdopodobieństwem wspartym algorytmami matematycznymi – stosunkowo szczegółowo określić naszą siłę nabywczą w toku życia.

    Niestety nikt nie dostrzega tego w jaki sposób jesteśmy oszukiwani przez system i w jakiej fikcji każe się nam żyć. Nie dostrzegają tego nawet światłe umysły, ludzie wykształceni, a także doświadczeni przez system. Kapitalizm zmienił metody eksploatacji proletariatu, zmienił swoje oblicze – stając się bardziej strawnym. Zaoferował nieco większą ilość okruszków klasie robotniczej ze wspólnego stołu – i mamy oto proszę bardzo klasę średnią, sytą, szczęśliwą, nieświadomą. Kłamstwo kapitalistyczne jest słodkie, zawsze lukrowane. Najohydniejszym jest to o nieistnieniu proletariatu, który rzekomo zniknął wraz z fabrykami. Nawet masowe odbieranie domów klasie średniej w jej „ojczyźnie” w USA w wyniku kryzysu – przy jednoczesnym pompowaniu bilionów dolarów w głębokie kapitalistyczne kieszenie – nikogo nie wzburzyło, do tego stopnia jak wspomnianych powyżej prometeuszy ruchu robotniczego pod koniec XIX wieku. Ruch oburzonych to grzeczne dzieci twitujące na swoich smartfonach o tym jak jest im źle! Tak się nie robi rewolucji! Czy to jest spowodowane tabloidyzacją kultury masowej dającej ułudę i oderwanie od problemów – poprzez złudzenie uczestniczenia w lepszym świecie, jaki ogląda się w telewizji? Pamiętacie państwo „Dynastię”? Każdy, kto pamięta doskonale zrozumie, o co chodzi, z perspektywy czasu to doskonale widać. Podobną rolę dzisiaj pełnią gadżety elektroniczne. Ale czy gadżety elektroniczne i śmieciowe jedzenie w sieciówkach – zastępują ludzkie aspiracje? Widać na przykładzie ruchu oburzonych, a raczej zbulwersowanych, – że nie stać ich na najnowszy model Porsche, że chyba tak. Dokąd zmierza ten świat?

    Attention Workingmen! Obudź się ludu pracujący! Wszyscy żyjący z pracy własnych rąk i umysłów – obudźcie się! Kapitalizmowi i kapitalistom nie zależy na światłej, wykształconej i bogatej klasie robotniczej, bardziej niż potrzebuje waszej pracy i pieniędzy. Współczesnemu państwu – popierającemu formację kapitalizmu finansowego – absolutnie nie zależy na waszym powodzeniu i szczęściu – a jedynie na bazie podatkowej. Jeżeli nie dokonamy istotnej zmiany paradygmatu ekonomicznego, społecznego i politycznego to zawsze będą ciemiężeni i kapitaliści – zawsze będzie nierównowaga. Nie można pozwolić na opowiadanie bajek, że system kapitalistyczny, czyli zakładający przewagę ekonomiczno-polityczną jednostek posiadających kapitał nad jednostkami go nieposiadającymi jest „porządkiem naturalnym”, najlepiej jeszcze danym przez Boga. To bzdura, że ktoś ma prawo do życia z wyzysku innych. To bujda na resorach, że elity są niezbędne i mają prawo do rządu dusz i portfeli, oraz odtwarzania się! Społeczeństwo, zarządzanie nim i zapewnienie mu utrzymania można zorganizować inaczej, lepiej – próbował tego 2000 lat temu Jezus – poddany rzymski w prowincji Judea, próbował tego Karol Marx – poddany cesarstwa niemieckiego, próbował tego Włodzimierz Lenin – poddany cesarstwa rosyjskiego. Zawsze wielcy rewolucjoniści byli wynikiem ucisku i niesprawiedliwości. Zmiana trójparadygmatu jest możliwa. Można inaczej zorganizować społeczeństwo – nie na zasadach chciwości, wyzysku człowieka przez człowieka i wyścigu szczurów, a państwo nie musi opierać się na akceptacji dla prawnej przemocy i ucisku! Można inaczej zorganizować zarządzanie społeczeństwem i w efekcie państwem niż przez system nadzoru nad własnością i fasadę powszechnej demokracji przedstawicielskiej. Drobna zmiana na demokrację powszechną, spowodowałaby, że rządzący każdorazowo musieliby odwoływać się do ogółu a nie wąskiej grupy wybrańców. Jeżeli do tego dodamy przekształcenie paradygmatu ekonomicznych podstaw funkcjonowania społeczeństwa, na mniej masowy i zdominowany przez myślenie o rozwoju liniowym – to mamy szanse na nową organizację społeczeństwa. Nowy porządek. Podstawą do wszelkich działań reformujących powinno być odejście od fikcji kreacji pieniądza, więcej scharakteryzowano w Teorii Pieniądza Negatywnego.

    Jak dotąd państwo i elita nie mieli nam nic lepszego do zaproponowania niż kapitalizm z bogato rozwiniętą sferą socjalną. Niestety ten model, opierający się na finansowaniu rozwoju i dostatku z kredytu (od kapitału trzeba płacić odsetki kapitalistom) właśnie się załamał. Chciwi kapitaliści zorientowali się, że nie mogą dłużej pożyczać państwom, – czyli społeczeństwom, czym wyznaczyli kres wzrostu krzywej dobrobytu. Rozpoczął się tym samym nowy okres, który można nazwać stanem nieustalonym, albowiem do końca nie wiadomo czy to jest już formacja postkapitalistyczna? Prawdopodobnie nie, albowiem w ujęciu generalnym dalej posługujemy się mechanizmami, jakie stwarza gospodarka rynkowa do zwalczania objawów kryzysu. A może obserwujemy zwijanie się formacji kapitalistycznej? Burżuazja syta i napełniona majątkiem, zamknie się w swoich pałacach licząc, że hordy barbarzyńców miną ich bogate enklawy w czasie rewolucji spowodowanej upadkiem społeczeństwa? Chyba, dlatego przyczyn kryzysu nikt nie ma odwagi wskazać. Niestety, cierpią jak zawsze jedynie osoby bez kapitału – utrzymujące się z pracy swoich własnych rąk lub umysłów, albowiem obecnie definicja klasy pracującej uległa rozszerzeniu także na zawody „umysłowe”, – jeżeli świadczący prace nie mają własnego kapitału umożliwiającego im utrzymanie się na adekwatnej do aspiracji stopie życiowej – dzięki rencie z kapitału – bez dodatkowych dochodów i uszczuplania tych zasobów – są współczesnymi proletariuszami! Czy znamy takich ludzi? Owszem w naszym otoczeniu jest ich wielu – doskonale korzystają na realiach systemu utrzymywanego przez ogół. Niestety nie chcą łożyć więcej niż proporcjonalnie na utrzymanie systemu, który zapewnia im tak doskonałe warunki do życia. A to się zemści.

    W dalszej przyszłości los światowego proletariatu będą wyznaczały realia w fabrykach dalekiego wschodu i odradzającym się przemyśle zachodu. USA i Europę, czeka era reindustrializacji – opartej na najnowszych posiadanych technologiach. Globalny podział pracy wymaga, aby produkcja generująca wartość – była realizowana rękami ludzi, dla których będzie oznaczała źródło dochodu, dającego siłę nabywczą do zakupu tej produkcji – tak, żeby mogli swoimi cząstkami składowymi zasilać cykl gospodarczy w miejscu pochodzenia kapitału. Inaczej, jego źródło zacznie wysychać, lub przepływać tam gdzie jest siła nabywcza. To udowodnił już Kopernik! (prawo Kopernika-Greshama). Będzie to oznaczało jeszcze większą specjalizację w pracy i jej totalitarny podział, polegający na wspieraniu najbardziej wydajnych – to oni będą nagradzani pracami dającymi największe stopy zwrotu. W efekcie będą mogli więcej i na wyższym poziomie konsumować.

    Nie ma alternatywy dla przebudzenia klasy robotniczej. Ekologia, demografia, wyzwania życia codziennego – to wszystko powoduje, że ludzie muszą zmusić rządzących – w tym kapitalistyczno-polityczną elitę do zmiany paradygmatu podziału ekonomicznego tortu. Okruchy już przestają starczać, widać to na przykładzie rozziewu, jaki jest np. pomiędzy dochodami przeciętnego Polaka a kosztami leczenia specjalistycznego na światowym poziomie – w zakresie terapii onkologicznych. To widać teraz, ale dramaty są przeżywane przez pojedyncze jednostki, dlatego nie mają siły przebicia na ogół, po prostu ktoś umiera, po cichu, w bólu, bez szans na przeżycie, – ponieważ jest biedny i żyje w żałośnie biednym, – bo marnującym swój potencjał kraju, który nie potrafi zapewnić mu przywileju dostępu do najnowszych świadczeń i procedur onkologicznych, – które ma każdy, kto miał szczęście, żeby urodzić się kilkaset kilometrów na zachód lub tyle rozumu, żeby tam odpowiednio wcześnie wyjechać. Chyba nic nie stawia bardziej na nogi i nie skłania do myślenia, – dlaczego mnie nie stać? Niż wizja szansy na leczenie śmiertelnej choroby. Jednakże poziom kłamstwa systemowego jest tak wysoki, że ubogim, lekarze nie przedstawiają pełni prawdy. Ubodzy Polacy, umierają na raka leczonego popularnymi lekami przeciwbólowymi w przekonaniu, że robią wszystko, co jest w zasięgu ludzkiej ręki żeby się leczyć. To bolesna i dramatyczna ułuda. Takie są koszty systemu, takie są koszty nieopodatkowywania własności kapitalistów. Tak się umiera w państwie żyjącym z podatków pośrednich – tłumiących konsumpcję! Dlatego odrzućmy kłamstwo i obłudę! Domagajmy się zawsze prawdy, bez względu na to jakby nie była brutalna i okrutna.

    Szansą na przebudzenie będzie kryzys demograficzny i upadek systemów wsparcia socjalnego, to znaczy – moment, w którym ludzie będą otrzymywać żałośnie niskie emerytury za całe życie ciężkiej pracy. Można postawić tezę, że dla obudzenia społeczeństwa – potrzebny byłby krach polegający na bankructwie kraju i utracie zdolności do wypłacania obiecanych świadczeń. Dopiero wówczas, być może było by możliwe przebudzenie i otwarcie oczu milionom. Oczywiście rządy mają na to swoje sposoby żeby do tego nie dopuścić, jednakże ze względu na kaganiec nałożony np. Grecji, możliwym jest, że to państwo upadnie w dosłownym tego słowa znaczeniu – stanowiąc wzór dla innych ciemiężonych przez własną elitę i międzynarodowy kapitał. Odrębnym problemem jest uniknięcie demagogii i tzw. utopijnych rozwiązań, niestety one są największym orężem w rękach kapitalistów, albowiem po niepowodzeniu utopii – wraca demon niewidzialnej ręki rynku, – jako ostatecznego lekarstwa. Wystarczy wspomnieć rok 1989… Żyjemy w bardzo ciekawych czasach! Attention Workingmen!