• 16 marca 2023
    • Polityka

    Atak terrorystyczny w Bułgarii – strategiczne konsekwencje

    • By krakauer
    • |
    • 18 lipca 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Gra na bliskim wschodzie toczy się od lat zawsze tymi samymi torami, szachownica jest ta sama, ewentualnie figur przybywa, jednakże zmiana rozgrywających to wydarzenie bez precedensu. Stawką w tej grze jest istnienie państwa Izrael, dlatego nie ma żartów i nikt poważny w Jerozolimie nie pozwoli sobie na popełnienie błędów, na szczęście w Izraelu nie ma polityków nie poważnych, doskonale wiedzą, co i kiedy należy zrobić.

    Zamach na obywateli izraelskich w Bułgarii to wielki dramat, zginęło niepotrzebnie 6 Izraelczyków i bułgarski kierowca, to wielki dramat – rodzinom należą się kondolencje, Polska także jest pogrążona w bólu bułgarskiej (nasi sprawdzeni towarzysze broni) i izraelskich rodzin.

    Zamach wydarzył się na terenie Unii Europejskiej i NATO, oznacza to, że zaatakowano nas wszystkich, w tym także was szanowni czytelnicy. W ten sposób działa NATO i powinno nam bardzo zależeć na tym, żeby ten sposób rozumowania podtrzymywać.

    Wysokiej rangi politycy izraelscy w dzień po ataku oznajmili światu, że za zamachem stoi Iran lub powiązane z nim organizacje militarno-polityczne niestroniące od terroryzmu, jako metody działania przeciwko państwu Izrael. Irańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ostrych słowach, mówiących o własnej krzywdzie odrzuciło te izraelskie oskarżenia.

    Jak dotychczas nie przedostał się do mediów, żaden komunikat, żadnej organizacji przedstawiający stanowisko organizacji przyznającej się do zamachu. To mocno bez sensu, albowiem ci faceci, których można podejrzewać z zasady cieszą się jawnie z masowych mordów dokonywanych zwłaszcza na Izraelczykach, a arabska ulica świętuje za każdym razem, nie mówiąc już o czci dla osoby zamachowca – mordercy. W tym przypadku to nie wystąpiło, albo wystąpiło, tylko zostało wytłumione przez posłuszny w tym zakresie poszczególnym wywiadom mainstream.

    O co zatem w tym zamachu chodzi? Mamy do czynienia z zamachem samobójczym, aczkolwiek tak to w tej branży bywa, że zamachowiec mógł nie wiedzieć, kiedy nastąpi wybuch, co więcej mógł nie wiedzieć, kto nim w istocie steruje i w jakim celu.

    Możliwości służb specjalnych głównych graczy w bliskowschodnim konflikcie umożliwiają totalną manipulację zamachowcem, który może realizować z najlepszym przeświadczeniem powierzoną mu przez „jego” opcję misje, a w rzeczywistości być narzędziem w cynicznej grze zupełnie innej strony.

    Nie chodzi o to, że Izrael potrzebuje pretekstu do uderzenia na Iran i przeprowadziłby operację z użyciem swoich sił specjalnych, mającą na celu atak na swoich obywateli – w celu zapewnienia sobie politycznego alibi. Takie rozumowanie obecne w niektórych komentarzach – nawet polskich dziennikarzy, to idiotyzm, albowiem życie Izraelczyków jest dla Izraelskich żołnierzy najwyższą wartością. Można być pewnym w ciemno, że ten kraj nigdy nie posłuży się własnymi obywatelami w tak haniebny sposób. To niemożliwe, co potwierdzi każdy, kto miał, choć raz do czynienia z pełnią profesjonalizmu izraelskiego personelu wojskowego. Oczywiście można rozpatrywać inne scenariusze, jak np. samodzielne zachowanie się służb specjalnych, dążących do wymuszenia sytuacji politycznej, bez wcześniejszej decyzji – przyzwolenia. Można bez końca tak dywagować, jednakże nie w przypadku Izraela, to naprawdę jeden z niewielu krajów na świecie, którego obywatele mogą być pewni pomocy od swojego rządu w każdej sytuacji, w każdej części świata – tak samo jak tego, że po nocy wstaje słońce. Potęga militarna państwa Izrael gwarantuje jego bezpieczeństwo. My w Polsce odzwyczajonej od jakiegokolwiek myśleniu o obronności tego nie czujemy, ale Izrael jest naprawdę regionalną potęgą, a jako potęga można myśleć inaczej niż mały i biedny kraj.

    Jeżeli zatem wyeliminowaliśmy bzdurną tezę o auto-zamachu służb izraelskich na ich własnych obywateli to, kto tego dokonał? Jeżeli wykluczymy Hezbollah i Iran właściwy, albowiem do tej pory nikt się nie przyznał to, kto? Należy się zastanowić, komu w tej chwili najbardziej zależy na destabilizacji w regionie, kto jest pod presją wojny domowej i komu pali się grunt pod nogami.

    Oczywiście to tylko luźne dywagacje, ale można przypuszczać, że dla pewnych sił związanych z reżimem w pogrążającej się w wojnie domowej Syrii, zaognienie sytuacji mogłoby być niezwykle korzystne i celowe. Musimy mieć świadomość, że obecnie w Syrii trwa regularna wojna domowa, w której wywiady i siły specjalne państw formalnie niezaangażowanych nie próżnują! Co to oznacza? Otóż w Syrii prawdopodobnie mamy do czynienia z regularną ingerencją hidden power zainteresowanych państw. Dostarczanie broni powstańcom, pieniędzy i wspieranie ich doradztwem i wywiadem to jedna strona działań, druga to troska odpowiednich sił do otoczenia syryjskich zasobów broni masowego rażenia (chemiczna i prawdopodobnie biologiczna) szczególną opieką. To poważna stawka, o to w istocie toczy się gra, niekontrolowany upadek reżimu może oznaczać, ryzyko wydostania się z arsenałów Assada prawdziwych powodów do zmartwień. Tego nikt poważny na zachodzie i w najbardziej zainteresowanym Izraelu nie pozostawi przypadkowi, zwłaszcza, że w Syrii działają także, nastawieni na zupełnie odwrotny skutek Irańczycy i prawdopodobnie już wszystkie liczące się siły w regionie.

    Można postawić tezę, że zamach tego typu jak ten w Bułgarii, mógł być ostrzeżeniem dla adresatów, że wilk jeszcze nie stracił kłów i nie dość, że kontroluje sytuację u siebie, ale jeszcze może kąsać.

    Musimy mieć świadomość, że prawdopodobnie z punktu widzenia upadającego reżimu w Damaszku, nie ma lepszego scenariusza niż krótka wojna z Izraelem! To nie tylko postawiłoby sąsiednie państwa islamskie w dwuznacznej sytuacji, ale zarazem spowodowało jawną szansę do brutalizacji wewnętrznego konfliktu w imię najgroźniejszego zagrożenia wewnętrznego.

    Konflikt wewnątrz Syrii się rozwija, należy wziąć pod uwagę, że nie wszedł jeszcze nawet w środkową fazę. Nie wiemy, co szykuje dyktator i opierające się na nim środowiska, jedno jest pewne – ta sytuacja nie oznacza nic dobrego dla świata, zwłaszcza w kontekście dwuznacznego zachowania Rosji i Chin, których głos w Radzie Bezpieczeństwa ONZ uniemożliwia oficjalne działanie zbrojne, jak np. interwencje z powietrza.

    Jednakże konflikt w Syrii to i tak mały problem względem głównego wyzwania, jakim jest dla regionu Iran. O ile, bowiem Syrię skąpane w petrodolarach ultra bogate państwa regionu Zatoki Perskiej mogą sobie odpuścić, to Iran spędza sen z powiek tamtejszym domom panującym bezustannie. Brak potężnej i wprawionej w bojach armii irackiej z czasów Saddama Husajna powoduje, że droga na półwysep arabski de facto stoi otworem. Ameryka ma problem. Arabowie mają problem. Świat ma problem. Jakiekolwiek szaleństwo tam, spowoduje, że bak benzyny będzie kosztował 1000 zł. Niemożliwe? Poczekamy, zobaczymy. Rzeczywistość nienawidzi próżni. A w naszej sytuacji oznacza to także wzrost cen gazu, albowiem jego cena jest funkcją ceny ropy.

    A na to wszystko nakłada się Izrael, zdolny technicznie do dokonania ataku wyprzedzającego na Iran albowiem, jeżeli komuś się wydaje, że Jerozolima zaakceptuje nuklearny Teheran to po prostu jest w błędzie.

    No i tytułem podsumowania, nie ma lepszego lekarstwa na globalny kryzys niż kontrolowana, regionalna wojna o globalnych skutkach, w której stara potęga mogłaby bez najmniejszego problemu jeszcze raz udowodnić własną supremację nad światem, wybijając zęby i bijąc po łapach wszystkich, którzy w jej rzeczywistą i bezdyskusyjną supremację wątpią.

    Musimy uzbroić się po zęby, zrobić rezerwy i starać się przetrwać, szykujący się konflikt jeszcze nam prawdopodobnie bezpośrednio nie zagrozi, ale jego ekonomiczne skutki mogą skonsumować nasz wypracowany z takim trudem, jako taki poziom dobrobytu, (chociaż wiem, że w przypadku Polski, używanie tego słowa jest, co najmniej względne).