- Paradygmat rozwoju
Armia Nowego Wzoru czyli „jak młócić Rosjan”! (cz.2)
- By krakauer
- |
- 27 grudnia 2021
- |
- 2 minuty czytania
W konsekwencji, jako trzecie kluczowe zagadnienie tej strategii jest to, czego w niej nie ma, a co aż się prosi żeby z niej wyniknąć – zwłaszcza mając świadomość funkcji czasu i niemożliwości sprawczości o której sam mówi pan autor. Otóż pytanie nie brzmi „jak młócić Rosjan?” Pytanie brzmi jak się odnaleźć w tej rzeczywistości z Rosjanami? Tak, żeby nie stracić chociaż stanu posiadania w kontekście statusu, wolności jaką mamy i terytorium? Co powinniśmy powiedzieć Zachodowi? Jak odbudować dialog z Rosją i Białorusią? Co z kwestią postukraińskiej przestrzeni państwowej? Co z prześladowaniem rosyjskojęzycznej ludności w krajach bałtyckich – zwłaszcza na Łotwie i systemowym kultywowaniem tam pamięci SS-manów? Dziwi kogoś ta retoryka? Otóż, to jest retoryka nowych czasów, która wynika ze słabości i niechęci Zachodu do zapewnienia siły dla własnej narracji. Oni wolą podzielić się strefą wpływów, pozwolić Rosji na odbudowę bufora – niż ponosić koszty konfliktu. PONIEWAŻ TO NIE ONI PŁACĄ RACHUNEK TYLKO MY – A ŚCIŚLEJ PŁACĄ GO NAMI. Z ich perspektywy to jest jedyna racjonalna strategia, bo USA nie są zainteresowane Europą. Unia Europejska jest dla nich konkurencją! Dlatego niech się sama porozumie z Rosją i to Unia Europejska chce zrobić. Już wiadomo, że w znacznej mierze – także i naszym kosztem. USA na to pozwoliły już łykając Nord Stream (i South Stream o którym się już u nas nie mówi). Mówiąc językiem pana Bartosiaka – Niemcy, Francja, a także Anglia i cała Europa, będą dążyć do maksymalizacji korzyści, w tym przede wszystkim Niemcy do zmonopolizowania korzyści z wymiany z Rosją i z Chinami, a przez to do budowy swojej pozycji w miejsce wycofanych USA.
Pan Bartosiak słusznie rozumuje i wie, że już nie mamy czasu – zmarnowaliśmy 30 lat w nie budowaniu samodzielności strategicznej. Doskonale rozumie, że USA oddają Europę, bo nie mają zasobów. Co więcej zapewne dostrzega, że DEAL może polegać na tym, że jak Rosja pomoże bratniej ludności w postukraińskiej przestrzeni państwowej w oswobodzeniu się z władzy krwawych oligarchów, to Chińska Republika Ludowa przejmie kontrolę nad Tajwanem lub na odwrót. W tym i Rosja i Chiny mają wspólny interes, a do chaosu dołoży się Turcja dążąca do połączenia lądowego z Azerbejdżanem. Dlaczego więc chce nas umiejscowić w centrum tego chaosu, który już przez głupotę i szkodnictwo polityczne naszych elit się dzieje. Migranci na granicy Białoruskiej nie wzięli się spod krzaków i tu już nie ma znaczenia kto ma rację, czy moralną słuszność. Zresztą o tej kategorii pojęciowej pan Bartosiak wypowiada się niezwykle logicznie i pragmatycznie.
Zatem to „jak młócić” warto wiedzieć i być na to przygotowanym. Jednak pan Bartosiak musi mieć świadomość, że przez ponad 30 lat transformacji, nie jesteśmy w stanie opracować lub kupić licencji na coś tak prostego jak Ręczny Granatnik Przeciwpancerny? Czy więc mówienie o perymetrach, drabinie eskalacji, wojnie w kosmosie, czy artyleryjskim ostrzale Kaliningradu jest na miejscu tu i teraz – dzisiaj? Co robiliśmy przez 30 lat? Oglądaliśmy błękitnego nadawcę samego kłamstwa całą dobę, czytaliśmy wyrocznię gazetową – mającą absolutny monopol na wszelką słuszność? Może trzeba się zastanowić nad tym – co potem? Jak uniknąć resetu – jak się porozumieć? Z “sojusznikami”, którzy nas porzucili i którzy nie pozwolą nam nie tylko na samodzielność strategiczną, ale nawet na autonomię decyzyjną! Jak się porozumieć z państwem, które od lat kreowaliśmy na śmiertelnego wroga, robiąc za osła trojańskiego, “sojusznika”, który nas po prostu porzucił, a prawdopodobnie już oddał.
Zachód boi się Rosji i możemy być dla niego tylko półkolonią, ale to i tak jest dobre, póki mamy prawo uczyć własne dzieci, czego chcemy – nawet tylko na dodatkowo płatnych lekcjach. Proszę to dobrze zrozumieć i trzy razy przeczytać, zanim w złości wyplujecie kawę na monitor. Dlatego i tylko dlatego, ponieważ Zachód nie będzie tu za nikogo umierał, a na pewno nie w imię promocji wartości, które uważa za nośnik kontroli własnych interesów, a nie dogmat. Tylko skończeni głupcy byli w stanie myśleć, że papka ideologiczna, której stali się wyznawcami jest celem!
Ciężko jest podsumować myśl pana Bartosiaka inaczej, niż podziękowaniem. Naprawdę, trzeba być wdzięcznym – i to pomimo “realistycznej rusofobii” panu Bartosiakowi i wszystkim ludziom, którzy go wspierają, ponieważ dokonali czegoś niebywałego. Pokazali wszystkim, wszem i wobec – jakim dnem i to kilometr poniżej warstwy mułu jest nasza elita polityczna. To jest bezcenne. Natomiast trzeba domagać się od pana Bartosiaka więcej realizmu w kwestii konfliktu z Rosją. Do tego jeszcze trzeba uwzględnić, że Ameryka – chociaż nie ma już siły sprawczej na “tak”, to w działaniach destrukcyjnych są mistrzami – jak nikt, potrafią niszczyć, wprowadzać destrukcję i eskalować kryzys. Musimy zrozumieć, w dużej mierze dzięki panu Bartosiakowi, że sam fakt dojścia do czegoś takiego, co mamy już dzisiaj jest dla nas tragedią i może skończyć się resetem totalnym. Jak z tego wyjść? Jak skręcić z równi pochyłej? BEZ RESETU? A jeżeli on miałby się tutaj wydarzyć, co jest coraz bardziej prawdopodobne – jak redefiniować nasz interes narodowy? Czy przypadkiem nie jest tak, że Zachód również chce u nas resetu, bo ma dość elit które obecnie rządzą i nie chcą gładko i z uśmiechem łykać jego hipokryzji? Kto ma wyrazić naszą rację stanu i w jaki sposób, zwłaszcza w odniesieniu do tego całego kilometra mułu w którym tkwi zblazowana klasa polityczna? W 1989 roku uniknęliśmy twardego resetu, ceną było upośledzenie struktur i mechanizmów działania państwa. Nie mamy niestety sił (zdolności) na nic więcej, niż to, co pan Bartosiak określa jako „paździerz”. Czy paździerz przetrwa burzę? Czy będziemy musieli “młócić Rosjan”? Przecież głównym logicznym wnioskiem z całej analizy pana Bartosiaka jest jedno – trzeba się z Rosją porozumieć i to jak trzeba, wbrew Zachodowi, chociaż Rosjanie są na tyle elastyczni, że potrafią stworzyć o wiele bardziej złożoną strukturę niż finlandyzacja, której nasze paździerzowe elity się boją, a w istocie mają status o wiele gorszy, w zasadzie żaden.