• 17 marca 2023
    • Polityka

    Antysystem-owce

    • By weng
    • |
    • 23 maja 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pewnego dnia Prorok zgubił but. Nie zwracając uwagi na ten nieistotny szczegół w dalszym ciągu głosił swe poglądy. Tę nie mającą nic wspólnego z jego przekonaniami okoliczność od razu podchwycił jednak rozentuzjazmowany tłum, przyjmując, że Prorok kazał im chodzić w jednym bucie. Okazuje się, że ta historyjka jest w dalszym ciągu aktualna.
    Refleksję tę wzbudził przedwyborczy wpis Pawła Kukiza, który poprosił swoich wyborców o udział w głosowaniu, a jednocześnie myślenie oraz głosowanie zgodnie z ich własnymi sumieniami. Prośba wydaje się oczywista, przekaz chwalebny. Po lekturze znajdujących się pod postem komentarzy można mieć jednak wątpliwości co to tego, czy wyborcy Kukiza w ogóle rozumieją ideę, o którą wydawałoby się walczą.
    Wydawało się, że chcemy coś zmienić. Że dostrzegliśmy w końcu, że coś jest ewidentnie nie tak. Że wreszcie zmienił się nasz sposób myślenia. O sobie, o społeczeństwie, o Państwie. Że zaczęliśmy obserwować, oceniać i wyciągać wnioski. Że poczuliśmy moc swego głosu, że zaczęliśmy cenić swoje poglądy, a przede wszystkim – jakieś mieć. Że przestaliśmy być ślepymi, niemymi wykonawcami czyjejś woli.
    Pod wspomnianym wyżej postem pojawiła się natomiast spora ilość komentarzy, w których ludzie, interpretując przywołany przekaz Kukiza, zaczęli wskazywać innym ludziom „co Paweł chciał nam przekazać”, co „każe” nam robić i na którego kandydata głosować. Co więcej, ludzie nie zgadzający się z tym „oficjalnym stanowiskiem” i „nakazaną drogą”, byli ostro i natarczywie krytykowani. Odmówiono im prawa do ich poglądów.
    Dlatego zadać należy sobie pytanie, czy my w ogóle jesteśmy gotowi na prawdziwą demokrację? Czy jesteśmy zdolni do podejmowania WŁASNYCH decyzji? Świadomych wyborów? Czy jednak ludzie potrzebują… pana? Pana, który powie im, co mają myśleć, co mają robić i jak postępować. A jak nie powie wprost, bo przekaz jego opiera się właśnie na przekonaniu, że sami mają podjąć tę decyzję, to znajdą się ludzie, którzy odpowiednio „zinterpretują” jego słowa. I zamiast niego wskażą innym „jedyną właściwą drogę”. A wszelkie inne poglądy, jak i ich autorzy, zostaną skrytykowani i potępieni. Zastanówmy się zatem, czymże jest demokracja. Czy nie jest to właśnie prawo do posiadania własnych poglądów? Do podejmowania decyzji zgodnie z własnymi przemyśleniami i przekonaniami? Do własnych… myśli?
    Czy ta oczekiwana zmiana nie powinna polegać właśnie na zmianie sposobu myślenia i przyznaniu każdemu człowiekowi prawa do własnych poglądów i własnej oceny sytuacji? A nie na tym, aby być jedną, ślepą, zgodną masą, podległą tylko innemu panu. Który powie nam, co mamy myśleć. Niektórzy „Antysystemowcy” chyba jednak tego nie zrozumieli.
    Być może rzeczywiście domysły „wyznawców” – bo jest to chyba właściwe słowo w tej sytuacji – Kukiza były trafne, tj. zgodne z jego poglądem. Jednak czy o to chodzi, abyśmy domyślali się czego ktoś od nas oczekuje i stosowali się do tych zaleceń? Zastanówmy się również i nad inną kwestią – a co, jeśli autor interpretowanych słów miał coś zgoła innego na myśli?
    Dlatego apeluję: Ludzie – myślcie samodzielnie. Miejcie WŁASNE zdanie. Nie narzucone przez kogoś innego. Nie musimy się zgadzać, nie musimy być jednomyślni. Nie wskazujmy sobie nawzajem jak NALEŻY myśleć. Bo każdy ma prawo do własnych przekonań. I na tym właśnie polega piękno demokracji.
    Na tle tegorocznej, niespodziewanie interesującej (z wielu powodów) kampanii wyborczej warto również zadać sobie pytanie o sposób prowadzenia debaty publicznej. O to, czy debaty te mają w ogóle jakąś merytoryczną wartość. Komu – i czemu – one służą? Dlaczego skupiamy się w nich na kwestiach in vitro czy innych tego typu „nośnych” tematach, zamiast na problemach naprawdę istotnych? Dlaczego sprowadza się ona do wycieczek osobistych, zamiast do merytorycznego zaprezentowania swojego stanowiska. Dlaczego możemy odnieść wrażenie, że politycy jak ognia unikają udzielania odpowiedzi na pytania, na które nie przygotują sobie wcześniej odpowiedzi? Czy to być może dlatego, że tak naprawdę nie mają pojęcia co powiedzieć? A przecież na tej właśnie podstawie mamy ich oceniać – co tak naprawdę myślą, jakie naprawdę mają poglądy i argumenty na ich poparcie. Dlaczego odbiera nam się prawo do racjonalnego, opartego na merytorycznych przesłankach wyboru? Ano może właśnie dlatego, abyśmy nie mieli własnego zdania i podążali za kimś ślepo jak owce w stadzie.