• 16 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Łazienkowe pułapki

    • By Izabella Gądek
    • |
    • 16 kwietnia 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Każdy mężczyzna, uważający, że kobieta trwoni czas w łazience dla przyjemności jest w kosmicznym błędzie. Nie ma pojęcia! Nie zdaje sobie sprawy z tego, co czyha z każdego kącika tego pomieszczenia na damskiego osobnika. Pojawienie się damy w podwojach salonu kąpielowego, wymaga od niej wielkiego wysiłku, pracy, starań, uwagi, ostrożności, wyczucia, smaku, klasy…

    Kiedy budzik sygnalizuje koniec snu, to znak, że na Panią domu czekają obowiązki do natychmiastowego wypełnienia. Jeszcze zanim otworzy oczy, już wizualizuje sobie jak pokonać drogę do łazienki, żeby nikt z domowników nie zauważył jej potarganych włosów i spuchniętej, pomarszczonej odciskami poduszki i upływem czasu twarzy. Musi pojawić się przed lustrem przed wszystkimi i wyjść z tego specyficznego miejsca domu – promieniując blaskiem, zdrowiem, energią i optymizmem. Musi w najkrótszym /pojęcie względne/ czasie, wraz z pomocnikami, których skrzętnie dobrała do współpracy – dokonać cudu, jakim jest odebranie sobie 15 lat i sprawienie, aby mąż uśmiechnął się z apetytem, a dzieci poznały.

    Walka o siebie, rozpoczyna się cichutkim tupotem bosych stóp po kaflach, które w ciemności, aby żaden  z domowników nie przerwał snu – prowadzą damskie członki do kąpieli i innych bardzo poważnych czynności. Po zablokowaniu drzwi – można zapalić światło i bardzo skrupulatnie ułożyć plan działania. Wbrew pozorom działanie wg zasad jest bardzo ważne, bo użyte w nieodpowiedniej kolejności specyfiki mogą przynieść katastrofalne skutki. Konsekwencje nie do naprawienia, a zatem natychmiast należy opłukać twarz lodowata wodą, aby trzeźwość umysłu była na odpowiednich obrotach.

    Czas start! Nie ma chwili do stracenia a pułapek w tym slalomie do mety – sporo. Rozpoczynamy od doboru żelu pod prysznic, który zmiękczy skórę, złagodzi podrażnienia, ujędrnij złośliwe rejony i będzie pasował do dzisiejszego nastroju prezesa, który jest absurdalnym detalistą. Ok – dzisiaj papaya z limonką. Na uda i w dekolt dodatkowo trzeba wmasować delikatny pilling, który jest fazą przygotowawczą pod kremy odpowiednio dopasowane. Ale to, po dokładnym wysuszeniu. Na włosach leży już maseczka regenerująca. Po spłukaniu wszystkich specyfików z całego ciała i doprowadzeniu go do suchości, pora na dalsze zabiegi. Jeszcze tylko chwila z suszarką, żeby mokre kosmyki – nie przeszkadzały w skomplikowanych wcieraniach. Rozpoczynamy od toniku z płatków róż na twarz i teraz już partiami lecimy w dół. Krem pod oczy – dzisiaj słoneczny dzień, a zatem lekki krem przeciw opuchliźnie. Krem na twarz, wklepywany wg zaleceń producenta ma na celu możliwie najszybsze przywrócenie owalu twarzy, która się lekko odkształcił we śnie. Tu należy bardzo uważać, żeby nie porozciągać dodatków nadwyżek skórnych. Rozprowadzić go równiutko, gdyż kolejne specyfiki muszą na nim leżeć bez zarzutu. Na szyję, dekolt, ramiona – balsam odżywczy z opiłkami złota. To ważne, bo przygotowany do wymarszu z domu, czeka top, z odkrytym przodem bez rękawów. Na brzuch do ołówkowej spódnicy, odpowiedni będzie spalacz tłuszczu, który wymaga dynamicznej aplikacji, okrężnymi ruchami w prawo. Na uda anty cellulit, który kosztował tyle, że mąż nie zna 30 % kwoty. Na ogolone łydki – kakaowy olejek. Stopy czekają na– odprężająco – chłodzący specyfik, który utrzyma kończyny w niewygodnych 15 cm szpilkach – do 17.

     Kiedy ciało wchłania to, co zastało mu podane -czas ucieka nieubłaganie. Dalej trzeba działać równie szybko, precyzyjnie i skrupulatnie. Chwila na dosuszenie włosów i dobranie pianki z filtrami – gdyż pamiętamy, ze outside słoneczny. Lakier o tym samym zadaniu -dopełnia całości.  Udało się, bo bywa, że niesforne włosy i kosmetyki się dogadują, – z czego wychodzi miotła, albo posklejane strąki. Teraz makijaż – na tym można się wysypać, więc chwilę zajmuje zlustrowanie kolorówki, aby nie namazać czegoś w stylu Picassa, bo wtedy spóźnienie gwarantowane i podły nastrój przez 3 dni.

    Pozostało jeszcze jakieś 10- 12 minut. Z zza drzwi dochodzą pierwsze odgłosy pozostałych mieszkańców. Zaraz córka będzie się dobijać, waląc w futrynę a trafia przeważnie na tuszowanie rzęs. Nakładanie maskary, to skomplikowany zabieg, graniczący ze zdobyciem szczytu Dachu Afryki – wymagający pewnej ręki, wprawy, zdecydowania i odrobiny szaleństwa. Podkład trzeba dopasować do temperatury i pory roku. Puder do obecnej karnacji i kondycji skóry. Jest. Bronzer opala w 5 omiecień grubym pędzlem, – dzięki czemu skóra odzyskuje świeżość. Jeszcze tylko dwa małe pstryczki rozświetlającym pigmentem. No. Oczy… kolory absolutnie muszą pasować do tęczówki i ubrań. Trzeba wiele doświadczenia i lata praktyki, aby szybko sobie z tym poradzić. Często kosmetyki płatają figle i z tym też trzeba sobie umieć radzić umiejętnie przeskakiwać pułapki. Nie za dużo, nie za mało – jak w wielu dziedzinach życia – tu owocuje wrażeniem całości, jakie trzeba osiągnąć. Tusz lubi posklejać oczne włoski, żel do brwi też lubi pomagać, ale opanowanie i spokój wieńczą dzieło. Jeszcze tylko błyszczyka na usta i dzieło gotowe. W tym momencie szarpanie klamki sprawia, ze czas wyjść i pokazać światu efekt. Potwierdzić, że pod wpływem stresu, presji, czasu kobieta niczym 007 potrafi podejmować optymalne decyzje.

    Domownicy nerwowo wpadają do środka po odblokowaniu drzwi, nie zwracając uwagi na starania, jakich Ona dokonała, aby istnieć. Wywiązała się doskonale z zadania, wygrywając kolejną walkę z pułapkami, jakie niesie z sobą poranna toaleta. Udało jej się nie popełnić błędu, doprowadzając swój wygląd do stanu, który bez wstydu zaprezentuje otoczeniu.

    W pracy, z podniesiona głową przejdzie do swojego stanowiska i tylko koleżanki z pobliskich biurek będę wiedziały, że łazienkowe zmagania to odpowiedzialny rytuał, nie zawsze zakończony – jak dziś tryumfem.