- Polityka
Wynagrodzenie postojowe czy już elastyczny czas pracy?
- By krakauer
- |
- 14 kwietnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Zgodnie z obowiązującym art. 81 Kodeksu pracy, pracownikowi za czas nie wykonywania pracy, jeżeli był gotów do jej wykonywania a doznał przeszkód z przyczyn dotyczących pracodawcy, przysługuje wynagrodzenie. Kodeks reguluje, jaki procent wynagrodzenia się należy i podnosi jego dolną granicę do granicy wynagrodzenia minimalnego. Pracownik musi jedynie pamiętać, że wynagrodzenie to należy mu się za czas niezawinionego przez niego przestoju. Jeżeli to on spowodował przestój – nie ma mowy o wynagrodzeniu! Kodeks chroni także pracodawcę, który może pracownikowi na czas przestoju powierzyć także inną odpowiedzialną pracę, za której wykonanie przysługuje wynagrodzenie przewidziane za tę pracę, nie niższe jednak od wynagrodzenia ustalonego zgodnie z zasadami ustalania wynagrodzenia przestojowego.
Kodeks pracy sam w sobie nie definiuje przestoju, jako konstrukcji prawnej. Wymienia jedynie cechy tej przerwy w pracy – kluczowe jest równoległe spełnienie dwóch przesłanek – pracownik musi być gotowy do świadczenia pracy, a pracodawca w tym samym czasie, pomimo że powinien pracownika dopuścić do pracy nie czyni tego – z jakichś powodów, także niezawinionych przez pracodawcę, jednakże to on ponosi ryzyko wypłaty części wynagrodzenia dla pracownika, który mu zawierzył, stawił się i był gotowy do wywiązania się z umowy. Najczęściej powodem przestoju są kwestie techniczne – funkcjonowania zakładu pracy, zdarzają się problemy z BHP – a powszechnie wiadomo, że nie można dopuścić ludzi na stanowiska pracy zakwestionowane pod względem bezpieczeństwa i higieny pracy. Jednakże nie można uznawać za przesłankę do przestoju w pracy – zmniejszania się zamówień na wyroby lub usługi przedsiębiorcy – albowiem to on ponosi odpowiedzialność za wynik i na własne ryzyko podejmuje się działalności gospodarczej. Gdybyśmy wypłatę wynagrodzeń chcieli uzależnić od zamówień, czyli obrotu a w konsekwencji zysków przedsiębiorcy – to możemy mówić, co najwyżej o prawie pracownika do udziału w zyskach, jednakże do tego musi być on wspólnikiem a nie pracownikiem!
Podobne stanowisko przyjął Sąd Najwyższy w Uchwale Izby Administracyjnej, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 16 października 1992r., (I PZP 58/92), gdzie stwierdzono, że „Ograniczenie produkcji wywołane zmniejszeniem popytu na wyroby nie stanowi przestoju w rozumieniu art. 81. Kodeksu pracy”. Odnosi się ono praktycznie do wyrobów, jednakże sprytny prawnik z pewnością rozciągnie obowiązywanie tej uchwały także na usługi, chociaż z drugiej strony sytuacja zakładów pracy nastawionych na produkcję od tych nastawionych na usługi – jest nieco inna.
W każdym bądź razie dotychczas te zasady obowiązywały, kulało to mniej lub bardziej, ale ludzie dostawali od pracodawcy, co najmniej 60% wynagrodzenia z uwzględnieniem kwoty wynagrodzenia minimalnego. Natomiast jak będzie obecnie – w praktyce, – bo o to się głównie rozchodzi – nie wiemy. Być może rozszerzenie interpretacji najnowszych pomysłów ministra pracy i polityki społecznej – spowoduje, że pracodawca zaryzykuje wycofanie się z płacenia nawet mizernego postojowego – zasłaniając się elastycznością czasu pracy? Przecież nawet pobieżne zapoznanie się z tymi przepisami wskazuje, że mamy do czynienia z regulacjami przeciwstawnych uprawnień. Z jednej strony postojowe a z drugiej domaganie się od pracowników poszanowania interesów pracodawcy, co w praktyce jest ryzykiem działalności gospodarczej przenoszonym na pracownika.
Skandalem może być sytuacja, w której w jednym zakładzie pracy dojdzie do wartościowania pracowników – przesuwanych do pracy w niepłatnych nadgodzinach lub opłacanych poniżej kwalifikacji i umowy, ponieważ pracodawca będzie wolał wypłacać im postojowe. Jeszcze większym skandalem będzie sytuacja, w której obie te kwalifikacje faktyczne zostaną zastosowane do jednego i tego samego pracownika w różnych okresach.
Pracownik jest stroną o wiele słabszą w stosunku pracy, zwłaszcza, jeżeli sytuacja na rynku pracy, czy też właściwie rynku zatrudniania – jest tak opłakana jak obecnie w naszym kraju. Potrzebujemy poprawy gwarancji socjalnych dla pracowników, potrzebujemy równolegle większej elastyczności czasu pracy – jednakże nie może być tak, żeby za dziki kapitalizm i ratowanie burżujów przed bankructwem ludzie pracowali za darmo lub pół darmo, jeżeli w ogóle nasz poziom wynagrodzeń nie jest pracą za przysłowiową miskę ryżu…
Zadajmy odważne pytanie, – jeżeli rząd pozwala pracodawcom przenosić niepowodzenia wynikające z ryzyka prowadzonej przez nich działalności gospodarczej, przez co pracownicy generalnie osiągną mniejsze dochody od potencjalnie spodziewanych – to, dlaczego ten sam rząd nie nakazuje dzielić się wyższymi zyskami z załogą w czasie prosperity? Co z równym traktowaniem obywateli? Podobno wszyscy są wobec prawa równi!