- Społeczeństwo
Lobby homoseksualne żeruje na… czyli kuszący urok inkwizycji teatrologicznej
- By krakauer
- |
- 28 marca 2013
- |
- 2 minuty czytania
Oj jak to łatwo jest stać się inkwizytorem! Wszędzie można zwęszyć „pedalstwo” – natarczywe, napastliwe i dokonujące brutalnego wtargnięcia do naszej rzeczywistości. To „pedalstwo” nakazuje nawet rozbierać się heteroseksualnym aktorom, ku uciesze homoseksualnej gawiedzi na widowni – i to bez żadnej przyczyny! Jak łatwo jest stać się nie tylko inkwizytorem, ale także i krytykiem teatralnym – zdolnym do wyrażenia opinii o sztuce, której tytułu się nie słyszało. Liczy się sam fakt, że ktoś pod ryzykiem utraty pracy jest zmuszany i poniżany do obnażania się przed publicznością! Coś przerażającego – oczywiście wiadomo, że jako inkwizytor-teatrolog możemy się znać na wszystkim jednakże powstaje pytanie o granice głupoty.
Niestety nagonka na „środowiska” homoseksualne doszła już do pewnej ściany, za którą musi być granica przełamania. Jeżeli publicznie można w naszym kraju nazwać nowo wybranego Papieża niewybrednym określeniem męskiego przyrodzenia a homoseksualisty nie można nazwać analogicznie jak niezbędnej części systemu napędu roweru – to pękła zdaniem wielu pewna granica. Być może został właśnie na naszych oczach zburzony mur, który niedawno swoją wypowiedzią próbował postawić pan Lech Wałęsa? Może dzieje się coś jeszcze ważniejszego – oto, bowiem mamy do czynienia z nazwaniem rzeczy po imieniu – lobby homoseksualne opanowało Polski teatr! Wyobrażacie sobie państwo coś równie skandalicznego? Grupa interesu klasowego opanowała pewną dziedzinę życia społecznego i zawodowego o bardzo ważnym wymiarze kulturalnym – wręcz nadającym ton w kulturze a na pewno w bardzo istotnej jej części, jaką jest teatr w ogóle, jako dziedzina sztuki. Mamy społeczny – publiczny alarm mówiący o tym, że ta – jak należy domniemać „wroga” systemowi grupa interesu klasowego – rządzi i rozdaje karty. To się proszę państwa nadaje do kontroli służb specjalnych, ponieważ jeżeli byłoby prawdą, że o stanowiskach w teatrach, czy też szerzej o decydowaniu o tym, jaka sztuka, gdzie, kiedy i za ile „pójdzie” decydują konotacje homoseksualne wzajemnie się popierających członków tajnego sprzysiężenia – to jest działanie antypaństwowe, albowiem Rzeczpospolita zakazuje istnienia stowarzyszeń tajnych (mafia).
Sprawa zrobiła się, zatem poważna zanim na dobre się zaczęła. Mamy już nie tylko krytykę teatru, której miejmy nadzieję będzie towarzyszyć także rosnące zainteresowanie widzów udziałem w spektaklach, (co byłoby pozytywną stroną całego dramatu i dla widzów i dla teatrów) – no, bo przecież warto iść do „tych siedlisk pedalstwa” i się zapoznać z taktyką, chytrością i przebiegłością „gejów”. Co więcej mamy zalążek inkwizycji – jedna z rozpoznawalnych aktorek – w jednym z najbardziej mainstreamowych programów informacyjnych – krzyczy o tym głośno – no, ale ma prawo! Naprawdę ma do tego pełne prawo! No i wychodzi szydło z worka – takimi sprawami musi zainteresować się państwo poprzez swoje służby, albowiem państwo nie może być w niewiedzy, co do tajnych sprzysiężeń na swoim terytorium. Przenikanie do takich środowisk i ich wewnętrzne rozpracowanie to zadanie każdych służb specjalnych i to elementarne!
Co dalej wydarzy się w tej sprawie? Czy heteroseksualni aktorzy i aktorki – zbuntują się publicznie przeciwko managementowi gejowskiemu? Wyobrażacie sobie państwo skandal na skalę globalną, gdyby się ktoś oflagował i z biało-czerwoną w dłoniach spalił na scenie – przy owacjach publicznością flagę tęczową? Ewentualnie kukłę znienawidzonego dyrektora – „homosia”, mniejsza z tym, że wybitnego znawcy teatru – człowieka, który całe życie spędził w teatrach i doskonale wie, co to jest scena i jakimi prawami się rządzi a co najważniejsze, jaki ma związek z widownią. Jakiż to byłby skandal – cały świat by się dowiedział, że w Polsce nawet aktorzy nie chcą mieć nic wspólnego z „homosiami”! Może stosowne służby specjalne jednego czy drugiego członka tejże homo-mafii uroczyście aresztują i wyprowadzą z teatru skutego w kajdankach i pod bronią? Co tam kultura – zaraz znajdą się prawomyślni heretycy zdolni do sprawowania każdych funkcji a rozbierać będą się tylko młode i atrakcyjne aktorki stażystki!
Na marginesie całej sprawy trzeba wskazać, że trzeba być człowiekiem wyjątkowej wiedzy, żeby się w ogóle wypowiadać o teatrze, a co dopiero, kto ma, jaką rolę pełnić w konkretnej sztuce. Jednakże to tylko na marginesie, no, bo przecież liczy się sztuka a za sztukę aktorzy mają płacone a nie za jednorazowe rozbieranie się! No i jak to dobrze, że mistrz Tadeusz dzisiaj nie tworzy, bo na pewno skrytykowałby go jakiś aktor, albo jeszcze lepiej kolega lub współlokator aktora, że coś tam lub czegoś tam ma za mało… Naprawdę ręce opadają jak pod pozorem ochrony praw człowieka atakuje się nie tylko homoseksualistów, ale podnosi się ręce na wolność tworzenia i wolność interpretacji w teatrze! Nawet stalinizm nie był tak wyrafinowany – on po prostu wprost zakazywał!