- Polityka
Nie będzie alternatywy dla Platformy Obywatelskiej w 2015 roku!
- By krakauer
- |
- 20 marca 2013
- |
- 2 minuty czytania
Czy to się komuś podoba, czy nie – nie będzie alternatywy politycznej dla Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. To zbyt krótki czas na to, żeby skutecznie wykształcić w Polsce na tyle liczący się ruch polityczny, żeby zdołał skonsumować antysystemowo – poparcie PO i PiS, albowiem o to w istocie chodzi. Jedynie w przypadku tąpnięcia społeczno-ekonomicznego możliwy jest triumfalne odrodzenie się lewicy, ale nie z ludźmi skompromitowanymi kawiorem lub wielokrotnym zmienianiem barw politycznych. Polacy są konserwatystami z zasady – nie zagłosują ani na osoby popierające propagandę LGBTQ ani na osoby o skrajnych lewicowych poglądach, w tym kontekście coś takiego jak poszukiwanie nurtów lewicy tj. lewicy społecznej (socjalnej) i lewicy obyczajowej jest błędem strategicznym.
Ponieważ lewica jak na razie nie ma na siebie pomysłu – dalej będą się liczyć dwie główne partie prawicowe, które bardzo skutecznie rozwiną swoje socjalno-rozdawnicze skrzydła, sięgając po całe spektrum retoryki rozdawnictwa i wszelkie metody wsparcia społecznego, jakie tylko są możliwe. Spowoduje to, że głównymi problemami na naszej scenie politycznej znowu będą mity około smoleńskie i nawarstwiająca się nienawiść, albowiem na dyskusję merytoryczną na prawicy miejsca nie ma, – czego najlepszym przykładem był poziom fachowości i kompetencji zaprezentowany pomiędzy wielkimi protagonistami przy okazji niedawnej dyskusji nad odwołaniem aktualnie premierującego. Te partie i ci liderzy – nie są zdolni do porozumienia, nie ma takiej siły, która w państwie demokratycznym zmusiłaby ich do współpracy. Jedni zaprzeczają drugim a drudzy bronią w swoim mniemaniu Polski przed pierwszymi niczym przed najgorszą zarazą.
Czas i zdolności organizacyjne oraz finansowanie z publicznej kasy są w tym przypadku największymi problemami polskiej demokracji, ponieważ wspierają partie „mainstreamowe”. Nadzieje pokładane w „Ruchu Palikota” – zbledną, w momencie, gdy dojdzie do dyskusji merytorycznej, poza tym znacznej części Polaków po prostu szybko brzydnie retoryka obyczajowa. Przecież większości nie interesują dramaty środowisk LGBTQ, ludzie żyją swoimi własnymi sprawami nie oglądając się na to, co rozgrywa się na marginesie społeczeństwa.
Jeżeli ktoś planowałby rzeczywiste zawalczenie o Polskę z doskonałą maszyną wyborczą Donalda Tuska w tandemie z Jarosławem Kaczyńskim – ten musi przedstawić:
- Konstruktywną krytykę dotychczasowych rządów i ich alternatywy stanowionej przez protagonistę dla tych rządów w śmiertelnym spleceniu.
- Wizję kraju, – dokąd chce zmierzać, czym ma zainteresować Polaków i Polki na tyle, że ludzie zdecydują się oddać swój głos za przedstawionym novum, przy czym musi to być tak skonstruowane, żeby ewentualne zyski premiowały za ryzyko ewentualnego niepowodzenia – a o to, – czyli o argumenty merytoryczne jest w obecnych realiach po prostu niezwykle trudno, szklany sufit uwiera i nie da się z nim wiele zrobić.
- Gwarancję status quo – ponieważ ten Naród nie lubi niewiadomych, a jak ma eksperymentować to chce wiedzieć, że emerytury i renty oraz minimalne zdobycze socjalne – pozostaną niezmienione, co będzie szczególnie trudne albowiem nie można obiecać wszystkiego wszystkim.
- Źródła finansowania – uwiarygodniające proponowaną wizję oraz gwarancję dla nienaruszenia dotychczasowych podstaw umowy społecznej.
- Kompetentnych ludzi – beznazwiskfirmujących konkretne działania w ogóle nie może być mowy o zmianach, trzeba przedstawić ludzi alternatywnych dla dotychczas panujących układów – wymienić garnitur systemu.
- Źródła wiary – czyli wskazać elektoratowi pola i sposoby percepcji przedstawionej argumentacji umożliwiające wiarę, a może nawet zrozumienie, że się uda.
Kto znajdzie na to czas? Ludzi? Wskaże pieniądze? Przede wszystkim, kto jest zdolny podsumować tyle lat psucia państwa i nic nie robienia obecnego i poprzedniego rządu z tego nieszczęsnego duetu dwóch protagonistów? Jakaś partia opozycyjna? Nie ma takiej, ponieważ wszystkie są umoczone w establishment a „Ruch Palikota”, który miał być anty systemowy nie zdołał do dnia dzisiejszego wytworzyć struktur poważniejszych od wiecowych i pokrzykujących, poza tym kilka osób z tego środowiska zdołało się już skompromitować merytorycznie lub wykazać niezrozumieniem dla polskiej racji stanu.
Z powyższych względów będziemy skazani łykać jak stada pelikanów kolejne wynaturzenia PR-owców Platformy Obywatelskiej i dantejskie lamenty Prawa i Sprawiedliwości. Spowoduje to ponowny wybór i zwycięstwo jednej z tych dwóch partii politycznych w oparciu o argumenty poza merytoryczne – jedynie z elementami dyskusji o kilku najbardziej medialnych sprawach kraju. Stąd też strategie polityczne opozycji powinny być obliczone na „ustrzelenie” zdolności koalicyjnej, albowiem wszystko na to wskazuje, że do Sejmu ponownie wejdą, co najmniej cztery partie. Rozłożenie głosów pomiędzy nimi i premiowanie przez ordynację – zwycięzcy spowoduje, że śmieszną ilością głosów będzie można rządzić tym krajem – miejmy nadzieje, że ta rola nie przypadnie ponownie Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, którego rolę zdecydowanie warto docenić, ale czas przynajmniej na chwilę oderwać tą partię od przywilejów władzy.
W istocie rozgrywek – ciekawiej będzie się działo wewnątrz Platformy Obywatelskiej niż na scenie politycznej, albowiem tutaj schematy są oklepane – jakakolwiek dawka merytoryki będzie na tyle szokowała i zaskakiwała ludzi, że mogą się wystraszyć samymi słupkami. Dzięki czemu oczywiście odpowiednio zagłosują. Oby żyło się lepiej…