• 16 marca 2023
    • Ekonomia

    Deflacja oznacza niskie i bardzo niskie marże

    • By krakauer
    • |
    • 16 marca 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Polsce grozi deflacja, to zjawisko dotychczas nieznane – odwrotność inflacji. Ceny nie będą rosnąć, ale będą maleć. To już się dzieje, ale jeszcze nie ma powszechnego charakteru – jednakże każdy, kto próbowałby sprzedać mieszkanie lub nieruchomość – wie, że musi spuścić cenę. To zjawisko przetoczy się przez całą gospodarkę, ponieważ rząd jest ubezwłasnowolniony gospodarczo wobec obcego kapitału i nie może luzować ilościowo złotówki, gdyż tym sposobem zaszkodziłby obcym inwestycjom w kraju, których nie da się zwinąć z sesji na sesję! Dlatego właśnie, a także ponieważ Narodowy Bank Polski zaspał i nie obniżył stóp procentowych rok temu jak trzeba było – grozi nam śpiący demon deflacji – spadki cen zwijające gospodarkę.

    Nie ma jednak, co panikować, ponieważ lekka deflacja jeszcze nie wywróci nam gospodarki. Na początek spadną tylko ceny dóbr krajowych, dobra importowane będą utrzymywać ceny. Potem wszystko zacznie reagować, albowiem handlowcy będą obniżać ceny, gdyż ludzie mają coraz mniej pieniędzy. Odbije się to zwrotnie na gospodarce poprzez poszukiwanie nowego poziomu równowagi, – ale nie w górę poprzez lokowanie gdzieś nadwyżek podaży, ale w dół – poprzez zmniejszanie zatrudnienia i wypychanie ludzi z rynku pracy. Mechanizm jest śmiertelnie brutalny – niższe ceny – oznaczają mniej pieniądza – a mniej pieniądza w gospodarce otwarcie uzależnionej od importu zawsze oznacza zmniejszenie się ilości dóbr. Oczywiście do kolejnej granicy, kiedy popyt zacznie rosnąć i dzieje się niebezpiecznie w drugą stronę, ponieważ podaż w wyniku kurczącego się popytu nie nadąży za odwróceniem zachowań klientów. Wszystko przed nami.

    Musimy się przygotować na morderczą konkurencję ceną i zmniejszanie kosztów, ponieważ marże handlowców będą maleć – w związku z tym nastąpią czasy trudne a nawet bardzo trudne, – ponieważ malejącym marżom będzie towarzyszył spadek obrotów oraz spadek ilości produktu netto w produkcie. Znajdzie to odbicie na całej gospodarce, a nawet wpłynie na styl życia dominującej większości społeczeństwa nieposiadającej żadnych zasobów umożliwiających kupowanie z nadwyżką w celu odnotowanie korzyści skali. Zmiana modelu życia – zaowocuje natomiast innymi oczekiwaniami względem gospodarki, w efekcie zmienią się potrzeby pracodawców – powstanie zapotrzebowanie na nowy typ pracownika. Zanim to koło zmian się zamknie – wywróci do góry nogami naszą ekonomię.

    Najdramatyczniejszym skutkiem deflacji, z jakim możemy mieć do czynienia, jako państwo jest problem dochodów budżetu i dochodów funduszy specjalnych (NFZ, ZUS, KRUS i inne). Niedobór pieniądza spowoduje, że budżet państwa zedrze stosunkowo mniej z gospodarki, – ponieważ jest uzależniony głównie od podatków pośrednich. Ponieważ deficyt się powiększy – trzeba będzie podnieść podatki, żeby nie przekroczyć progów ostrożnościowych, (co będzie raczej nieuniknione), w wyniku podwyżki podatków – jeszcze więcej ludzi będzie wykluczonych, albowiem burżuazyjno-feudalno-kapitalistyczny rząd podwyższy tak jak już to zrobił ponownie VAT – mordując Polaków traktowanych, jako zasób do eksploatowania i wyzyskiwania, dalej folgując bogatej klasie próżniaczej. W wyniku kolejnych podwyżek podatków dochody na jakiś czas się wyrównają, jednakże ludzie będą konsumować jeszcze mniej – droższych towarów. W wyniku tego – pracodawcy będą potrzebowali jeszcze mniej pracowników. To spowoduje, że będzie mniejszy popyt na rynku, bo mniej ludzi będzie miało pieniądze i będzie jeszcze mniej dochodów podatkowych.

    Spirala będzie się skręcać do momentu aż rząd nie będzie w stanie zrobić nic innego jak tylko drukować pieniądze – wówczas będzie mógł to robić, ponieważ wielki zagraniczny biznes wyjdzie z Polski – albo uniezależni się od złotówki – w pełni produkując na eksport, krajowy popyt nie będzie miał dla niego prawie żadnego znaczenia. Wówczas rząd będzie miał w miarę wolną rękę – doprowadzi stopniowo do hiperinflacji, dzięki której powstanie kilka wielkich fortun a elita zachowa władzę, a w ostateczności pod hasłem denominacji – żeby ratować gospodarkę dokona przejścia na Euro.

    Jeżeli przy tym wszystkim rządowi uda się utrzymać zdolność do wypłaty emerytur i rent – nawet obniżonych do współczynnika – dla każdego po równo, czyli dla każdego kwota minimalna – to będzie to wielki sukces naszej gospodarki, ponieważ dalsze utrzymywanie przywilejów naszych rencistów i emerytów będzie po prostu niemożliwe w realiach kurczącej się pod presją deflacji naszej ziemniaczano-buraczano-meblowej gospodarki.