• 16 marca 2023
    • Wojskowość

    Za miękko z Iranem? I bardzo dobrze, że miękko!

    • By krakauer
    • |
    • 26 lutego 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Zachód a zwłaszcza USA od dawna boją się irańskiego programu atomowego. Koncepcja bomby atomowej nad Zatoką Perską, której pierwszym i prawdopodobnie jedynym celem byłby Izrael – nie mieści się w żadnym z racjonalnych scenariuszy dla Bliskiego Wschodu. Podobnie sąsiedzi Iranu z południa – arabskie kraje Zatoki – nie chcą być w sytuacji presji irańskiej broni atomowej, która mogłaby ich dobrobyt zamienić z powrotem w piasek.

    Iran od Rewolucji Islamskiej realizuje własną politykę – odzwierciedlania silnych wpływów w regionie. Zachód najbardziej niepokoją przede wszystkim działania inspirowane w interesie Iranu na rzecz destabilizacji Iraku i Afganistanu – krajów, w których stacjonowali lub stacjonują nadal żołnierze NATO oraz wsparcia dla libańskich i palestyńskich bojowników islamskich walczących wszelkimi metodami – w tym terrorem z Izraelem. Najboleśniejszym przykładem siły irańskiej polityki dostaw broni i wsparcia dla sił wrogich zachodowi i Izraelowi jest obecny konflikt, a raczej wojna domowa w Syrii, gdzie Teheran wręcz jawnie wspiera jedną ze stron konfliktu a inne ugrupowania okazyjnie, albowiem celem tego państwa jest wywołanie chaosu na Bliskim Wschodzie, który spowodowałby wzrost znaczenia Iranu – na tle niebezpiecznego regionu.

    Zachód w tym osobiście szef państwa izraelskiego oraz prezydent USA – wielokrotnie zapominali władze Iranu do zaprzestania działań mających podwójne zastosowanie w kwestii produkcji materiałów rozszczepialnych. Jednakże nikt dotychczas nie zdecydował się na postawienie ultimatum, poza słynnym rysunkiem bomby w rękach izraelskiego mówcy przed ONZ. Poza tym nikt nie mówi o konieczności zareagowania lub powstrzymania Iranu w budowie broni jądrowej, co do czego wiadomo, że wsparcia Teheranowi udziela dysponujący już technologią jądrową reżim z Korei Północnej. Oczywiście media i portale analityczne zajmujące się międzynarodowym bezpieczeństwem, polityką i sprawami wojskowymi od dawna są pełne różnego rodzaju raportów i analiz, niepozostawiających cienia wątpliwości, po co Iranowi broń jądrowa. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że doskonale wie to każde nawet małe izraelskie dziecko.

    Co więcej, ze względu na rozwijane technologie rakiet balistycznych – już za kilka lat Iran będzie mógł potencjalnie zagrozić atakiem rakietowym z bronią niekonwencjonalną Europie! Bronić zachodu przed tym miała słynna tarcza antyrakietowa, jednakże Barack Obama wycofał się z jej dyslokowania, albowiem obiekt ten wywoływał kontrowersje wśród rosyjskich partnerów.

    W efekcie jesteśmy w trudnej sytuacji strategicznej, z jednej strony Iran ciągle się zbroi. Z drugiej – zachód i Izrael generalnie nie zrobiły nic, żeby tym zbrojeniom zapobiec. W zasadzie wszelkie kontakty formalne zostały zerwane wraz z zaostrzającym się embargiem. Irańczycy nie mają powodu kochać zachodu, albowiem ten opływający w bogactwo nafty i gazu kraj – nie może swobodnie eksportować swoich towarów, nie mówiąc już o trudnościach z importem czegokolwiek. Ta stara taktyka zachodu, którą tenże wyuczył się stosować na państwach Europy Środkowej i Wschodniej w czasie zimnej wojny nie sprawdza się tak dobrze na Iranie, albowiem mamy tam do czynienia z o wiele uboższym i żyjącym w innych standardach cywilizacyjnych społeczeństwem, poza tym zawsze znajdzie się amator na ich ropę.

    Minął właśnie kolejny rok tej dziwnej sytuacji – przyglądania się Iranowi z drugiej strony Zatoki Perskiej i zastanawiania się, czy zaatakuje lub nie. Nie ma, co ukrywać – zachód wie, że Iran, jako pierwszy nie zaatakuje, albowiem ewentualna wojna będzie oznaczać osłabienie władzy wewnętrznej obecnego reżimu. Natomiast Irańczykom zależy na posiadaniu jak największego potencjału odstraszania, co jest jak najbardziej rozsądne, bo mają prawo się bronić. To oni bardziej obawiają się ataku, a zachód i kraje Zatoki – o wiele bardziej perturbacji ekonomicznych po wojnie z Iranem, albowiem rynki natychmiast zdyskontują wszelkie napięcie międzynarodowe. Wielu analityków jest skłonnych to potwierdzić – głównym powodem miękkiej strategii wobec Iranu jest lęk zachodu przed skutkami szalonego zachowania rynków.

    Czy odmieni się strategia wraz z poprawą sytuacji gospodarczej, przynajmniej w zakresie zniknięcia zagrożenia efektem domina napędzanego paniką? Tego niewiadomo, natomiast można zrozumieć, że niektórym innym państwom eksporterom ropy i gazu – ewentualny kryzys byłby jak najbardziej na rękę, albowiem podniósłby ich dochody w średniookresowej perspektywie czasowej.