- Polityka
Uroczysta zmiana warty u ludowców – czy Piechociński traktuje państwo serio?
- By krakauer
- |
- 19 listopada 2012
- |
- 2 minuty czytania
Zawiść chłopska to jedna z najbardziej naturalnych cech polskiego społeczeństwa, właśnie się objawia w ilustracji stosunku pana Waldemara Pawlaka do pana Janusza Piechocińskiego. Pan wicepremier i minister gospodarki złożył – dotrzymując słowa dymisję, to ważny krok na naszej scenie politycznej – skończyła się pewna epoka, a pan Piechociński jakoś chyba ma problemy z odpowiedzialnością, którą powinien natychmiast wziąć, jako koalicjant – a nie tylko spec od mieszania w partyjnym kociołku.
Natomiast pan Janusz Piechociński niczym prawdziwy „chłop” zacietrzewia się w sobie i deklaruje, że będzie namawiał pana premiera Donalda Tuska, żeby ten nie przyjmował dymisji pana Pawlaka. Równolegle ma namawiać samego Pawlaka, żeby ten jednak zmienił już podjętą decyzję. To robi się bardziej niż żałosne, bo brakuje już tylko, żeby indywidualnie klęczał przez panem Pawlakiem prosząc, żeby ten nie zostawił go z całym bagażem spraw unijnych (fundusze) i gospodarczych, które w Ministerstwie Gospodarki są procedowane. Pan Piechociński zadeklarował nawet, że „będzie budował autorytet Waldemara Pawlaka”, co brzmi już nieomal jak kapitulacja – przyznającego się do niekompetencji zwycięzcy.
Słowa o nieobrażaniu się na demokrację są w istocie głupowato-żałosne, albowiem to właśnie Pawlak w pełni akceptuje reguły demokracji – umarł król – niech żyje król, Pawlak się usuwa w cień, oddając pełnię pola nowemu liderowi, który co tu będziemy ukrywać, nie jest w stanie wziąć na swoje barki ciężarów administracyjno-reprezentacyjnych.
Jest to, co tu dużo ukrywać – sytuacja bez precedensu, dotychczas nieznana naszej praktyce partyjno-rządowej. Nowy lider polityczny najwyraźniej bojąc się odpowiedzialności za ważne decyzje, w momencie krytycznym doprowadza do – w istocie kryzysu rządowego i nie ma zamiaru temu zaradzić. Czy w takich realiach można mówić dalej o trwaniu koalicji? Jak PSL będzie dzisiaj głosować? Czy pan Piechociński nie przeliczył się, jeżeli chodzi o swoje możliwości sprawcze i posiadany kapitał intelektualny? Czy to nie powinno być jakoś inaczej obwarowane?
Powstaje jeszcze inne pytanie – o wiele ważniejsze, mianowicie czy pan Piechociński traktuje nasze państwo na serio? Jeżeli jest odpowiedzialnym liderem partii politycznej, od której głosów zależy koalicja rządowa – powinien reagować w sposób taki, jakiego oczekuje się od lidera a nie wiejskiego „chłopka”, który boi się wyjść na salony, – bo go wyśmieją? Przecież to zachowanie jest żenujące i pokazuje mizerność naszych elit – właśnie w wykonaniu pana Piechocińskiego, który swoją nieodpowiedzialnością prawdopodobnie otworzył właśnie puszkę Pandory – albowiem wyraźnie już widać, że nie wiedział, w co wchodzi.
Jeżeli sam nie chce pełnić tak dostojnych funkcji – (proszę sobie uświadomić, że pan Piechociński gardzi funkcją WICEPREMIERA rządu Rzeczpospolitej!) – To coś niesamowitego, w swojej istocie niespotykanego! To powinien kogoś sensownego mianować, rozumiemy, że dotychczasowy przedstawiciel PSL mu odmówił, w związku z tym, powinien wskazać kogoś innego. Tutaj jednak zaczynają się schody, bowiem nie wiadomo czy premier zaakceptuje, że by np. pan Sawicki – podejrzewany o „brutusowanie” na ostatnim zjeździe został ponownie przez pana premiera zaakceptowany. Odmowa premiera może oznaczać już na poważnie – kryzys koalicji i konieczność renegocjacji umowy koalicyjnej!
W tym momencie kończą się żarty i widać, że cala koalicja wisiała personalnie na nazwisku Pawlaka, którego mogliście państwo nie darzyć sympatią, jednakże nie można było odmawiać mu skuteczności. Jeżeli bowiem jest to polityk dla tego układu niezastąpiony i mamy zapłacić koszmarem wcześniejszych wyborów parlamentarnych za jego odejście, to jest to naprawdę wysoka cena.
Warto przy tym pomyśleć o takim układzie, żeby korzystając z okazji skończyć z wieloletnia fikcją traktowania wsi jak świętej krowy, – jeżeli premier miałby zmienić koalicjanta na lewicę i ewentualnie część posłów PSL po prawdopodobnym rozpadzie tej partii – to nie ma żadnych powodów, żeby budżet państwa nadal utrzymywał Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w dotychczasowym kształcie i poziomie zaangażowania. Czas zacząć zmiany na polskiej wsi, włączając stopniowo tą do tej pory dotowaną grupę w realne koszty utrzymania państwa.
Szczerze mówiąc, chyba nikt nie spodziewał się, że nasze elity polityczne są tak mizerne i nieudolne, że nie potrafią chłopcy sami się odpowiednio zastąpić. Pan Piechociński swoim niezdecydowaniem stracił szansę, na mocne wejście do rządu, jako odpowiedzialny i omnipotentny na swoim poletku partner. Miejmy nadzieje, że nie okaże się porażką bez charakteru, niezdolną do wzięcia na siebie odpowiedzialności za nasze państwo. W każdym bądź razie – można tylko mieć nadzieję, że wyborcy – zarówno wiejscy jak i miejscy – zapamiętają panu Piechocińskiemu jego niezdolność do podejmowania decyzji w momencie ostatecznej refleksji nad urną wyborczą.
Nie odmawiając panu Piechocińskiemu pewnego sprytu w przyjętej strategii – możemy wyraźnie stwierdzić, że nie potrzebujemy w naszej polityce mięczaków bez charakteru. To nie jest normalne, że dorosły polski polityk z dużym doświadczeniem – nie chce zostać wicepremierem polskiego rządu! Jeżeli bowiem już tak źle jest z tym krajem, że to się „nie opłaca”, a naprawdę trudno o większy honor i zaszczyt! To można zadać pytanie, co się dzieje? Czego jeszcze nie wiemy?