- Wojskowość
Obce wojsko znowu w Polsce
- By PZ
- |
- 13 listopada 2012
- |
- 2 minuty czytania
Po raz pierwszy od czasu wyproszenia, po sporych problemach i przedłużonym pobycie, z Polski wojsk wiadomo, którego sojusznika, na naszym terytorium stacjonować będzie na stałe wojsko inne, niż Wojsko Polskie. Kilka dni temu zainaugurowano w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku stacjonowanie żołnierzy amerykańskich, czyli tak zwanego Aviation Detachment US Air Force, w skrócie Av-Det.
Pobyt żołnierzy został uzgodniony pomiędzy Departamentem Obrony Stanów Zjednoczonych
oraz polskim Ministerstwem Obrony Narodowej w czerwcu 2011 roku, kiedy to podpisano stosowne porozumienie. Anglojęzyczny egzemplarz dostępny jest [tutaj].
Na stale przebywać będzie w Polsce 10-ciu żołnierzy z pododdziału logistycznego 52. Grupy Operacyjnej z niemieckiej bazy Spangdahlem. Intencją jest, aby cztery razy do roku, przynajmniej raz na kwartał, po co najmniej 2 tygodnie, rotacyjnie stacjonowały amerykańskie samoloty F-16 z bazy Spangdahelm, lub samoloty transportowe C-130 Herkules z 86. Skrzydła z Bazy w Ramstein.
Intencją jest także, aby dwie rotacje w roku obsługiwały amerykańskie samoloty F-16, które w Polsce stacjonować będą w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach lub 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Amerykańskie C-130 Herkules natomiast polecą do 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu.
Jako cel porozumienia, oraz stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce określono wzmocnienie współpracy wojskowej oraz interoperacyjności w ramach NATO poprzez przeprowadzanie regularnych wspólnych ćwiczeń. Co ciekawe w ramach ćwiczeń, przewidziano możliwe rozszerzenie o udział myśliwców piątej generacji, jeśli będą do tego odpowiednie warunki techniczne, więc realne jest zobaczenie nad polskim niebem myśliwca F-22 Raptor w barwach Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, a może nawet F-35 Joint Strike Fighter, jeśli wejdzie do służby.
W niektórych mediach pojawiło się precyzyjne określenie liczby żołnierzy amerykańskich mających stacjonować w Polsce, jako górną liczbę określając kontyngent 250-ciu osób. W samym porozumieniu taka liczba nigdzie nie pada, natomiast jest wzmianka, iż dodatkowe szczegóły współpracy określą stosowne umowy lub ustalenia. Gdyby te liczby miały się sprawdzić to przekłada się to na około 16 amerykańskich F-16 i ewentualnie 4 Herkulesy. Na razie przyleciał jeden C-130, którego powitano niemalże tak jakby lądował nim sam dowódca US Air Force.
Każdy pobyt rotacyjny ma mieć konkretnie określone cele, które podlegać będą regularnej ocenie przez obydwu uczestników, ale przede wszystkim oceniana będzie obopólna korzyść współpracy. Ten aspekt z jednej strony zapewne zostanie wykorzystany do przeniesienia praktyk operacyjnych, jak również dowódczych na polski grunt, co już samo w sobie jest bardzo cenne. Bardzo cenna będzie także dalsza kontynuacja wspólnych ćwiczeń pilotów polskich i amerykańskich, które miały już miejsce, chociażby w tym roku na Alasce. Wspomagać to będzie współpraca techników, których co należy do normalności, zazwyczaj spodziewać się w Polsce można więcej niż samych pilotów.
Niemniej jednak, wzmianka o obopólnej korzyści zostawia spore pole do interpretacji. Co jeśli na przykład Amerykanie uznają, iż korzyści odnosi tylko strona Polska? To naprawdę nie tak trudno sobie wyobrazić.
W treści porozumienia przywołana jest podpisana w 2007 roku umowa pomiędzy rządem Stanów Zjednoczonych oraz rządem Rzeczpospolitej Polskiej odnośnie statusu Amerykańskich Sił Zbrojnych na terytorium Polski. Według tego dokumentu obowiązującym prawem jest prawo polskie, ale nie w sprawach kryminalnych. Innymi słowy, w ruchu drogowym obowiązywać będą polskie ograniczenia prędkości, natomiast gdyby amerykańscy żołnierze będąc na przepustce pobili marynarza, lub zgwałcili barmankę to polskie sądy nie mają jurysdykcji. Miejmy, zatem nadzieję, iż wybryki, jakich dopuszczają się amerykańscy żołnierze chociażby na Okinawie, jakimś sposobem nie będą miały miejsca w Polsce.
Godny odnotowania jest fakt, iż tym razem rzeczywiście obce wojsko przybywa na polskie zaproszenie, a ponadto porozumienie może zostać rozwiązane za 180-cio dniowym okresem wypowiedzenia. Ten sposób opuszczenia polskiego terytorium przez amerykański kontyngent jest stosunkowo jasno sprecyzowany, za co polskim negocjatorom należą się słowa uznania.
Istnieje natomiast jeszcze jedna droga, która może spowodować wygaśnięcie porozumienia i ta opcja jest już sformułowana w iście anglosaskim stylu żargonu prawniczego. Otóż obie strony, lub też osoby odpowiednio wyznaczone przez strony, mogą po prostu zgodzić się na wygaszenie umowy. Brzmi to trochę jak zabezpieczenie się na wypadek, gdyby strona Polska rzeczywiście obecności wojsk amerykańskich potrzebowała, które miałaby coś realnie gwarantować. Nie ma się, co łudzić, iż w takiej sytuacji ta umowna „zgoda” na wygaszenie porozumienia zostanie osiągnięta. Teza ta jest dodatkowo wzmocniona ostatnim zdaniem porozumienia wyraźnie podkreślającym, iż porozumienie nie tworzy żadnych wiążących zobowiązań w rozumieniu prawa międzynarodowego.
Czyżby propagandowe zapewnienia o sojuszniczej współpracy sobie, a pragmatyczna rzeczywistość dbania o własny interes sobie?
Między bajki, zatem można włożyć zapewnienia o wzmocnieniu gwarancji bezpieczeństwa dla Polski, gdyż w razie realnej zawieruchy bardzo prawdopodobne, iż Av-Det odleci równie szybo, jak przyleciał.
Szczególnie, że utworzenie rotacyjnego stacjonowania amerykańskich sił w Polsce wpisuje się w cięcia amerykańskiego personelu wojskowego w Europie. Od 2013 roku baza w Spangdahelm, po rozwiązaniu 81. Eskadry dysponować będzie tylko jedną eskadrą myśliwców, z której piloci będą przybywać do Polski.
Porozumienie o stacjonowaniu Amerykanów w Polsce zapewnia, zatem bardzo dobry trening dla polskich pilotów z ich amerykańskimi kolegami, nic ponadto. Trening zostanie dodatkowo wzmocniony podpisanym w maju porozumieniem w sprawie wymiany personelu wojskowego, dzięki któremu polscy piloci i technicy będą mogli się szkolić w Stanach Zjednoczonych.
W tej chwili nie należy przesadzać mówiąc o „spełnieniu marzeń” w związku z pobytem niezbyt liczebnego kontyngentu amerykańskich żołnierzy w Polsce, tym bardziej, że realnym sprawdzianem wartości sojuszniczych zapewnień będzie amerykańska tarcza antyrakietowa.
Co bardziej sceptyczni obserwatorzy wiązali wycofanie się z budowy tarczy w Polsce przez Stany Zjednoczone w roku 2009, właśnie z podpisanym porozumieniem, niejako na otarcie łez o rotacyjnym stacjonowaniu Amerykanów w Polsce. Czas pokaże czy mieli racje?
PZ 12/11/2012