- Paradygmat rozwoju
Fundacja na rzecz budowy polskiej bomby atomowej
- By krakauer
- |
- 02 listopada 2012
- |
- 2 minuty czytania
Finansowanie obronności z ofiarności społecznej ma w naszym kraju bardzo długą tradycję, w zasadzie przed rozbiorową. Obecnie jesteśmy w stanie tak dramatycznej zapaści obronności, że trzeba niestety zacząć myśleć ponownie o możliwości skorzystania z ofiarności społecznej. Najlepiej jednak, żeby wysiłki społeczeństwa nie zostały zmarnowane przez państwo w znaczeniu przekierowania na być może potrzebne, ale w efekcie niedające gwarancji zachowania niepodległości środki bojowe. Przypomnijmy, że wielka część przedwojennych pożyczek od Francji została najnormalniej zmarnowana, w najlepszym wypadku wybudowano kilka willowych osiedli oficerskich w największych miastach. Jednakże ani pożyczki, ani ofiarność społeczeństwa nie zdały się na nic, polska armia pękła w 1939 roku jak trzcinka, takie są fakty historyczne – przy całym napięciu się i sanacyjnym zadęciu, pomimo maksymalnej mobilizacji – nie byliśmy w stanie się obronić.
Dzisiaj byłoby podobnie, albo jeszcze gorzej, bo nasza obecna armia – w zestawieniu z realiami epoki ma się, co najmniej o klasę lub dwie niżej od armii polskiej z Września. Tylko broń masowego rażenia, w szczególności broń atomowa, może zagwarantować nam poszanowanie suwerenności i nietykalności naszego terytorium. Nie mają znaczenia sojusze, co, do których naprawdę mamy prawo być sceptyczni, ani międzynarodowe traktaty o nieproliferacji, które zawsze można wypowiedzieć. Papier nigdy nie pokona czołgu, a akurat nasz kraj w centrum – dokładnie na linii wschód-zachód jest prawie idealnym teren do działania dla zmotoryzowanych związków pancernych, jak mogliśmy się przekonać podczas ostatniej wojny – głównie cudzych. Dlatego nie możemy mieć złudzeń, nadrzędnym celem naszej polityki powinno być zbudowanie arsenału atomowego i wyposażenie armii w środki jej przenoszenia. Nieprzyjaciel musi mieć świadomość, że nie zawahamy się użyć arsenału jądrowego w przypadku ataku na nasze terytorium i to od razu, bez czekania na pierwszy cios ze strony wroga. W tym położeniu geograficznym obowiązuje atawizm, słabsze organizmy giną. Nas w ciągu poprzednich trzech wieków spotkało to, co najmniej dwa razy, nie mówiąc już o całym zakresie prześladowań. Jeżeli nie będziemy antycypować przyszłości, wyciągając wnioski z historii – to ta prawie na pewno – być może jeszcze za naszego życia objawi nam swoje szpetne oblicze, co zresztą niedawno w Sejmie sugerował premier Donald Tusk.
Nie oszukujmy się, dla naszych elit, tego post-styropianowego establishmentu, często podejrzanej lub obcej proweniencji hasło typu – polska bomba atomowa – wywołałoby szereg reakcji od pustki umysłowej, poprzez biegunkę aż po pełne zatwardzenie z jąkaniem się w pakiecie. Nasze elity – jak długie i szerokie – mają przecież czas na wszystko, w tym na stanie w kolejce po zieloną kartę dla swoich dzieci, – ale nie na myślenie o zagwarantowaniu przyszłości dla kraju i Narodu, który ich utrzymuje. Nie można się spodziewać, że jakikolwiek polityk taką ideę podejmie, albowiem percepcja naszych „wybrańców narodu”, nie wykracza przeważnie poza obręb talerza. W ogóle szkoda słów, można być pewnym, że temat zostałby skopany, albowiem – tutaj argumentacja szłaby po linii, że przecież „jesteśmy w NATO”.
Dlatego wszystkim przeciwnikom polskiej broni atomowej można życzyć miłego zwisania sobie na haku rzeźniczym (za żebro wieszali) w lokalnej siedzibie Gestapo albo ujrzenia własnej żony zadźganej bagnetami od Mosina-Nagana, obowiązkowo po wielokrotnym gwałcie przez całą „rotę” niepokonanej wiadomo jakiej armii. Natomiast, wszystkich tych, którzy na wszelki wypadek woleliby się na serio zabezpieczyć należy połączyć w jednej organizacji, której celem byłaby budowa polskiej broni atomowej.
Różnie można szacować koszt skonstruowania odpowiedniego programu, sądząc po doświadczeniach Indii i Pakistanu nie jest to obecnie szczególnie trudne i nieosiągalne. Na pewno jest potrzebna kwota 20 mld USD na sam program, czyli budowę reaktora, urządzeń, zakup technologii, komputerów, oprogramowania, stosownego surowca itd. Potem koszt opracowania każdej głowicy bojowej trzeba liczyć na kilkaset milionów dolarów, w zależności od mocy i potrzeb dostosowania gabarytów i masy do dostępnych środków przenoszenia. Jednakże jest to technologia w naszym zasięgu, posiadamy odpowiednich fizyków, którzy mogliby się podjąć takiego przedsięwzięcia.
Co nie jest bez znaczenia, dominującą część przedsięwzięcia należałoby przeprowadzić w absolutnej tajemnicy, nie ma po co się chwalić bronią atomową jeżeli się jej jeszcze nie posiada. To by nam pomogło uniknąć ewentualnych sankcji. Przy odpowiednim przygotowaniu i podejściu – w ciągu 5 lat od dnia startu moglibyśmy przystąpić do produkcji (przy zachowaniu tajemnicy) około 200 rakietowych/bombowych głowic jądrowych, być może kilkaset mini-ładunków artyleryjskich (155 mm), kilkadziesiąt min jądrowych oraz kilkadziesiąt bomb walizkowych – przydatnych w działaniach wywiadu, jako broń ostatecznej zemsty. Warto pamiętać, że Amerykanom w trakcie wojny zajęło to mniej niż 5 lat, aczkolwiek ich ówczesne bomby z dzisiejszego punktu widzenia były bardzo prymitywne. Współczesna broń jądrowa jest o wiele bardziej zaawansowana technicznie. Zagadnieniem problematycznym byłoby znalezienie miejsc do prób, jednakże nie ma rzeczy niemożliwych.
Zebranie wymaganej kwoty byłoby bardzo trudne, jednakże sam fakt nagłośnienia sprawy z pewnością służyłby stworzeniu dyskusji na temat bezpieczeństwa i stworzenia ostatecznego zabezpieczenia właśnie w postaci broni atomowej. Jeżeli jako społeczeństwo się sami nie zorganizujemy to nikt nam nie pomoże, a już na pewno nie zajmą się problemem nasze elity – zdaje się już pogodzone z kolejnym spodziewanym upadkiem państwa i wszystkim, co z nim będzie związane.
Trzeba przerwać to fatalistyczne koło historii! Tylko własna siła może nam dać gwarancję przetrwania!
Najśmieszniejsze byłoby, jeżeli Sąd Rejestrowy odmówiłby rejestracji – fundacji lub stowarzyszenia mającej za cel działania propagowanie idei budowy przez Polskę broni jądrowej i środków jej przenoszenia oraz gromadzenie środków finansowych i integrowanie środowisk.