- Ekonomia
Dolar już po 4,2 PLN i rośnie?
- By krakauer
- |
- 19 listopada 2016
- |
- 2 minuty czytania
Dolar już po 4,2 PLN i rośnie? Wracamy do stanu rzeczy na rynkach walutowych z 2002 roku? Kurs obecny właśnie powrócił do tamtego poziomu – sprzed 14 lat! Giełdy na Zachodzie rosną, może bez szału, ale widać wyraźnie przestawienie trendów. Rynki finansowe przestawiają się na prezydenturę pana Donalda Trumpa i jego ponownie wielką Amerykę! Tymczasem miało być inaczej, miał być koniec świata. Dolar miał paść na przysłowiowy pysk, giełdy miały dołować lub tonąć – jak kto woli, a świat miała ogarnąć panika! Czy ktoś celowo, rozmyślnie i z premedytacją przez długi okres czasu – około rocznej kampanii wyborczej w USA – KŁAMAŁ? Stany Zjednoczone mają to do siebie, że redaktorzy naczelni najbardziej poczytnych gazet, zaangażowanych politycznie – przepraszają czytelników jak się zmienia trend polityczny, za to co ich media próbowały wkładać do ich głów. Niestety ich zagraniczne klony nie działają na tych zasadach, przykładowo w naszym kraju mamy media, które przez ostatnie miesiące zamieszczały ekstremalnie kasandryczne prognozy i tak dobierały informacje, żeby promować nieprawdę, rownolegle zasłaniając prawdę i przekłamując rzeczywistość. Jak wiadomo „w koloniach” można więcej.
Jednak na osłabienie naszej waluty składa się szereg innych czynników, ostatnie dane o PKB ze strony statystyki publicznej mówią o istotnym stopniu spowolnieni rozwoju gospodarczego (około 0,4% poniżej prognozy). To bardzo dużo! Oznacza, to mniej więcej tyle, że niektóre czynniki prognozowane nie wystąpiły. Spadło tempo inwestycji publicznych, w tym niesłychanie ważnego sektora samorządowego decydującego o absorpcji środków unijnych. Podsumowała, to nawet niedawno sama pani premier Beata Szydło, niestety w podobnym duchu jak jej pan prezes, szczegóły są tak żałosne, że sobie darujmy. Jednakże nawet i takie kwestie mają wpływ na ogólną wycenę koniunktury. To się później przekłada na skłonność do inwestowania ważoną ryzykiem, a to oznacza zmianę trendu zachowań inwestorów prywatnych. Nie chodzi tu o jakiś spisek cyklistów, czy rozmnażanie stonki! Ludzie dokonują oceny sytuacji w oparciu o własne rozumienie racjonalności decydentów, normalnie się asekurując. Jeżeli nagle zmienił się w naszej pracy szef, którego głównym atrybutem w gabinecie jest strzelba i róg myśliwski, to nie wchodzi się do jego gabinetu z wizerunkiem jeleniego poroża na podkoszulku. Przynajmniej pierwszego dnia.
Na wnioski jest jeszcze za wcześnie. Niektórzy z komentatorów globalnego świata finansów sugerują bardzo ciekawy scenariusz, jeżeli chodzi o zachowanie się rynków finansowych, po zwycięstwie pana Trumpa. Otóż, główne waluty świata miałyby zrównać się kursami – Dolar, Euro, Frank Konfederacji Szwajcarskiej, może jeszcze Funt (w jakimś stabilnym parytecie), miałyby utrzymywać się przez jakiś czas na poziomie wzajemnie wyrównującym się. Znaczy się, wzajemne kursy wymiany, byłyby zbliżone, oczywiście w ramach jakich widełek, a okresowo i lokalnie – poszczególne pary walutowe, mogłyby być wymieniane „1:1”. Oznacza to mniej więcej tyle, co wielkie globalne wyczekiwanie – na dalszy rozwój sytuacji. Wielcy gracze wolą zachować parytet, niż tracić energię na wpuszczanie pary w gwizdek. Decydujące będą decyzje pana Trumpa wobec Chin, jak i pewne kwestie wewnętrzne. Jeżeli dojdzie do poluzowania polityki finansowej – zwiększenia długu na rzecz inwestycji wewnętrznych, na pewno będzie to oznaczało liczne konsekwencje dla świata.
Waluty takich krajów jak nasz, posiadających gospodarki wrażliwe na zachowania kapitału migrującego, zawsze będą wrażliwe, a nawet nadwrażliwe, jeżeli tylko do ryzyka ekonomicznego, trzeba będzie dodać zwiększone ryzyko polityczne. Czynniki decydujące o stabilności wewnętrznej mogą tutaj okazać się ostateczną kotwicą, ponieważ czasami nie da się ekstrapolować trendów, lub rynek zachowuje się zupełnie inaczej, niż z nich by wynikało. Nie mamy dobrej prasy, a suma zdarzeń z ostatniego roku, wygenerowała o Polsce szereg informacji podważających stabilność naszej dotychczasowej pozycji w percepcji osób decydujących o finansach. Nie po to zatrudnia się na całym świecie analityków, nie po to wydaje się góry pieniędzy na analizę ryzyka, żeby czarować rzeczywistość i udawać, że nic się nie dzieje w Polsce, co nie ma wpływu na gospodarkę. Sam program rozdawnictwa socjalnego w postaci 500+ to wielka rewolucja. Niuansów naszej polityki, lepiej żeby nikt, kto nie jest w stanie zrozumieć ich istoty nie analizuje.
Dolar i Euro po 5 PLN – 20 stycznia na zaprzysiężnie Donalda Trumpa?