• 17 marca 2023
    • Cytaty

    Co musi się stać żeby ludzie powiedzieli STOP?

    • By krakauer
    • |
    • 17 października 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Stop dobrej zmianie! W jednym z wywiadów dla mediów elektronicznych pan prezes, wypowiedział się o jednym z niedawnych asystentów pewnego z ministrów mianem słowa: „nieszczęsny”. Okazało się, że zmienianie statutu spółki zbrojeniowej, żeby mógł w niej zasiadać człowiek ze średnim wykształceniem – to zbyt duża dobra zmiana, nawet dla samego pana prezesa. To fascynujące więc, że w taki sposób spuszczono medialnie lojalnego człowieka, a zarazem bardzo symptomatyczne, albowiem jeżeli pan prezes może w taki sposób osądzać, nawet własnych zwolenników, to czy to samo możemy zrobić i my, osądzając pana prezesa?

    Być może za kilka lat, np. w 2026 roku można będzie w Polsce powiedzieć, że za rządów poprzedników były różne wypadki, jak i nieszczęsny pan K.? Nieszczęsna pani Sz.? Nieszczęsny pan D.? Nieszczęśni panowie M.? (ministrowie). Śmiało będzie można wymieniać, warto już dzisiaj pamiętać nazwiska tych osób, albowiem mają władzę, a z władzą wiąże się odpowiedzialność. Powód jest oczywisty, analogiczny jak dla negatywnej oceny – jako – nieszczęsnego pana M w 2016-tym roku, chodzi oczywiście o Konstytucję, której działanie usiłowano zmienić aktami niższego rzędu i walidowaniem decyzji niezależnego konstytucyjnego organu władzy. Za ten prawie zamach stanu, po prostu trzeba będzie kiedyś odpowiedzieć. Nie może być bowiem tak, że urzędnik w randze Dyrektora w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, będzie decydował co jest orzeczeniem organu konstytucyjnego, a co jest – w jego mniemaniu rzekomo tylko prywatną opinią zgromadzonych w tym organie osób (przy kawie).

    Proszę to dobrze zrozumieć. Jeżeli pana prezesa razi niekompetencja jednego z doradców ważnego współpracownika politycznego, a powodem jak możemy się domyśleć była zmiana statutu spółki, żeby ten mógł zasiadać w jej radzie, a sytuację z walidowaniem orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego przez urzędniczkę uważa za prawidłową, to albo coś jest nie tak z nami wszystkimi, albo to celowe działanie i z premedytacją. Trzeba bowiem pamiętać, że pan prezes jest, co było wiele razy przedstawiane – wybitnym prawnikiem. Gdyby był np. zoologiem, można byłoby zrozumieć, że np. „dał wiarę” doradcom. Jednakże tutaj tak nie ma, tutaj mamy do czynienia z jawną hucpą i po prostu hańbą, ludzi którzy przeprowadzają poza systemem prawnym działania, dla umocnienie swojej władzy. Widzą to wszyscy, widzi to zaproszona przez nich samych tzw. Komisja Wenecka, – mamy poważny problem z demokracją na samym jej czubku.

    To są dorośli ludzie, wykształceni, doświadczeni życiowo, sam pan prezes mógłby doświadczeniem i zdolnościami percepcji obdzielić sporą cześć Narodu. Jak to jest więc możliwe, że oni wszyscy – z panem prezesem na czele – milczą w sprawie Konstytucji, ale przejmują się jakąś spółką? Owszem dużą i istotną, jednakże ta dychotomia w ocenie spraw publicznych nie powinna mieć miejsca u dorosłych i odpowiedzialnych ludzi. Nie może być tak, że nie wiedzą co robią, za tą pewnością siebie jest cynizm.

    Jest to straszne, na przykładzie jednego pana M., młodego człowieka, który prawdopodobnie zbyt szybko zaszedł zbyt wysoko (nikogo nie oceniamy), widać, że obóz dobrej zmiany sam obnaża swoją hipokryzję. Do tego jego lider jest cyniczny i wybiórczy. Chroni państwo i jego system, tam gdzie wszyscy rozumieją, że doszło do skandalicznego nadużycia, ale już tam, gdzie można relatywizować wykorzystując niższą świadomość prawną społeczeństwa – nie ma litości.

    Miejmy nadzieję, że z perspektywy 2026 roku i nie później, zarówno pan K., jak i cała jego dobra zmiana będzie uznawana za wpadkę w ramach naszej transformacji, jak widać niestety nie do końca udanej. Realia są smutne, mamy do czynienia z pełzającym zamachem stanu, którego celem jest zmiana naszej rzeczywistości – to widać, nie trzeba być profesorem od prawa konstytucyjnego, żeby to rozumieć, jeżeli tylko chce się to rozumieć. Dlaczego większość to toleruje? Czy tylko dla świętego spokoju? Do póki nowi rządzący nie są uciążliwi, to społeczeństwo konsumuje i milczy? Co musi się stać, żeby ludzie powiedzieli STOP?