• 17 marca 2023
    • Polityka

    Czy chcemy demokracji opartej na chrześcijańskich i konserwatywnych wartościach?

    • By krakauer
    • |
    • 11 października 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Czy chcemy demokracji opartej na chrześcijańskich i konserwatywnych wartościach? Pytanie mogłoby brzmieć po prostu, czy chcemy Kaczyńskiego i dobrej zmiany? Przecież dobra zmiana odwołuje się otwarcie w warstwie wartości do wartości konserwatywnych i chrześcijańskich, które w naszych warunkach są tożsame.

    W swoich wywiadach w zachodniej prasie, które zostały rozdmuchane przez szereg zagranicznych redakcji do rangi wydarzenia egzotycznego, pan Jarosław Kaczyński dał się poznać jako mąż stanu. Niektóre komentarze Niemców i Francuzów pod tekstami wywiadu z panem Kaczyńskim wprost i w pełni przyznają mu rację, co więcej wyraźnie przywoływane jest pytanie zadane w tytule, ale przeniesione z poziomu państwowego, na co odpowiedzi udzielili Polacy i Węgrzy, na poziom ogólnoeuropejski. Właśnie to jest pytanie, jakie dzisiaj powinno być w Europie zadane i to bez najmniejszego strachu, czy zadęcia – czy chcemy demokracji opartej na chrześcijańskich i konserwatywnych wartościach, albowiem mamy świadomość, że ta ateistyczna – oparta na neoliberalnym kłamstwie prowadzi nas do zguby.

    Na to samo pytanie odpowiedzi wprost udzielają zarówno pan Kaczyński jak i pan Orban, reszta Europy, w najlepszym razie milczy, albo próbuje z nich zrobić faszystów, idiotów lub innej maści nieudaczników. Tymczasem, całą winą pana Kaczyńskiego jest zapytanie się, czy relacje pomiędzy Zachodem a Unią, a Wschodem a Unią, w ramach Unii Europejskiej – są symetryczne? Oczywiście w Polsce wiemy, że nie są, bo i Nordstream 1 i 2, bo i kwestia przymusowej alokacji migrantów itd., jak również samo pytanie o przestrzeń dla państwa w gospodarce jest bardzo trudna. Inaczej jest to pojmowane w Polsce.

    Przyjrzyjmy się teraz procesom jakie zachodzą w USA? Przecież zapowiadane zmiany przez Donalda Trumpa, to nic innego jak zwrot w stronę amerykańskiego izolacjonizmu, jak kto woli tradycjonalizmu! Co będzie we Francji jak wygra tam narodowa prawica? Odpowiedź na te pytania jest wszędzie taka sama, udzielił jej już pan Kaczyński i pan Orban, ale tylko częściowo – bo całościowo w ramach rzeczywiście suwerennej polityki udzielił jej pan Władimir Putin.

    Unia Europejska nie ma przed sobą przyszłości, jeżeli nie będzie wspólnotą wartości powszechnych dla całego kontynentu. Nie może być to swobodnie pojmowana konsumpcja, ponieważ to nie jest nic, co mogłoby przetrwać próbę jaką był kryzys, chociażby z 2008 roku. Unię może spajać strach przed terroryzmem, może ją spajać chęć rywalizacji z USA i Chinami, Unię może spajać chęć zachowania przestrzeni wolności. Jednakże żeby to było możliwe, musi być ona suwerenna i równo dostępna dla wszystkich, a nie na zasadzie, że biedniejsi ponoszą więcej kosztów i mają mniej konfitur, a bogaci bardzo dużo konfitur i jedynie płacą za ubezpieczenie ryzyka, które zawsze ponosi za nich ktoś inny. Ten model będący jedną ze stron Unii transferowej mamy już za sobą. Bogaci nie są już na tyle bogaci, żeby dzielić się z nami swoimi pieniędzmi, ale bardzo chętnie uwspólnialiby długi. Na, co nie chcą się zgodzić Niemcy, po czemu mają pewne bardzo realne powody, które trzeba zrozumieć. Jednakże taka wspólna Europa nie jest możliwa, albowiem wychodzi w końcu na to, że Niemcy także chcieliby głównie brać. Ktoś musi płacić rachunki, nie ma możliwości, żeby wszyscy je wystawiali bez pokrycia, chociaż biorąc pod uwagę luzowanie ilościowe, które przeprowadza Europejski Bank Centralny – nie można się już i temu dziwić.

    Polska jest bardzo daleka od nadawania tonu, czy też wyznaczania kierunku spraw europejskich. Nie chodzi nawet o to, że pan Kaczyński jest nieakceptowany na europejskich salonach, przy czym możemy być pewni, że z czasem historia przyzna mu część racji, podobnie jak panu Orbanowi. Obecnie jesteśmy w trudnej sytuacji, albowiem pomysły naszych czołowych polityków, będące formą wyrażania naszych interesów narodowych, są traktowane w Europie jako koloryt, a Polska jest przez nie właśnie stygmatyzowana. Żeby nie powiedzieć mocniej na temat tego, jak traktuje nasz kraj Parlament Europejski i niektóre stolice. Być może odniesienie się pana Kaczyńskiego do tego, jak Unia traktuje Turcję, a jak Polskę – pozycjonuje nas w zupełnie innej lidze, jednakże jest w tym bardzo dużo racji. Jednak podwójne lub potrójne standardy, to specyfika standaryzacji w Unii Europejskiej nie od dzisiaj.

    Wnioski nie są potrzebne, jedynie ograniczałyby indywidualną percepcję czytelników, resztę historii pisze na naszych oczach polityczna rzeczywistość.