• 18 marca 2023
    • Historia

    Polnische Breslauer? Polnische Breslau pod rządami pana Prezydenta Rafała Dutkiewicza!

    • By krakauer
    • |
    • 04 września 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Polnische Breslauer? To nowe pojęcie geopolitycznej nowomowy wynikające z mowy pana Joachima Gaucka – Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec podczas uroczystości: „Tag der Heimat des Bundes der Vertriebenen / Dzień ziem ojczystych i związku wypędzonych”. Tekst wystąpienia dostępny w języku niemieckim [tutaj]. Niemcy są znani ze skrótów oraz budowy pojęć, właściwych tylko dla ich kręgu kulturowego, zwłaszcza w wymiarze predykcji prawno-kulturowej, która dla ich polityki ekspansji była zawsze bardzo ważna. Jak mordowali, to starali się o zachowanie pozorów praworządności, jak kradli, to nazywali to konfiskatami, jak kolonizowali cudze tereny, to wcześniej lub później starali się to legalizować. Mamy długą tradycję rozumienia niemieckich pojęć, tych fantastycznych figur pojęciowych, które w Niemczech i dla Niemców znaczą zupełnie coś innego, niż dla wszystkich innych. To właśnie na tej podstawie, Niemcy jako Naród sprawców rozbudowali swoją historię jako ofiar, w sposób tak skuteczny, że dzisiaj wielu już wierzy tylko w to, że byli ofiarami jakichś nazistów, często z Łotwy, albo komunistów, ewentualnie ci nieco bardziej radykalni spisku judeo-anglosaskiego. Dlatego szokujące jest to, że Prezydent Niemiec, mówiąc o kwestii tak delikatnej jak kwestia ziem polskich z Wrocławiem na czele, nie sili się nawet powiedzieć „Wroclaw”, tylko równo wali z grubej tuby – BRESLAU i to nieszczęsne POLNISCHE BRESLAUER! W odniesieniu do dzisiejszych mieszkańców Wrocławia. O bardziej porażający potworek językowy, mający jednak głębokie korzenie historyczne naprawdę trudno. Można to wytłumaczyć mniej więcej tak, że wielu Niemców odbierze to określenie jako obelgę i przypomnienie, pod swoim adresem. To tak jak zestawienie słów w naszym języku skrajnie niepasujących np. „smaczne gówno”. Oburza to państwa? Razi językowo? Nie jest poprawne? Nie pasuje? Właśnie tak wielu Niemców rozumie słowa: Polnische Breslauer.

    Gdyby pan Gauck chciał mówić o wypędzeniu z Wrocławia, powinien był zacząć od tego, że we Wrocławiu Polacy mieszkali przed Niemcami i nie podlega to kwestionowaniu co najmniej do najazdu Tatarów. Dopiero później Wrocław (spalony przez mieszkańców uciekających przed wrogiem), został ponownie lokowany na prawie magdeburskim, wytyczono rynek i rozwój rozpoczął się na nowo, a wraz z nim i późniejszą zmianą władców, zaczęła się zmieniać jego społeczna charakterystyka. Nastąpiło stopniowe zniemczanie ludności, aczkolwiek trzeba pamiętać że wielki wkład we Wrocław miał także żywioł czeski i Żydzi, licznie we Wrocławiu reprezentowani. Jednak mamy tutaj typowo niemiecki punkt widzenia, dla uzasadnienia obecnej niemieckiej mitologii – ziem utraconych, niezwykle ważnej dla części niemieckiego społeczeństwa, czemu nie ma się co dziwić. Jednak trzeba się dziwić faktowi, że Prezydent Niemiec, nie przypomina rodakom, dlaczego najpierw zniszczyli Wrocław, a później z niego uciekli okrywając hańbą rodzaj ludzki, jak również o czym już zupełnie nie chcą pamiętać, prześladując własny Naród, albowiem czym jak nie zbrodnią na Narodzie Niemieckim było proklamowanie „Festung Breslau”?

    Znajdujemy tam, w wypowiedzi pana Prezydenta długi pean na cześć niemieckiego Breslau i takie oto słowa, które nakazują się poważnie zastanowić nad tym, czy niemieccy prominenci mówią do nas tym samym językiem, którym mówią do swojego społeczeństwa: „(…) Polnische Breslauer wollen nicht einfach die Gebäude bewohnen, sondern sich auch mit dem Geist auseinandersetzen, der in diesen Mauern herrschte. Im Guten wie im Bösen.” Co można przetłumaczyć jako: „Polski Breslau nie jest prawnym następcą niemieckiego Breslau, a mimo to czuje się w coraz większym stopniu zobowiązany do zachowania niemieckiego dziedzictwa. Polscy Breslauerzy (polscy wrocławianie) nie chcą po prostu tylko mieszkać w budynkach, chcą również zmierzyć się z duchem panującym w tych murach, na dobre i na złe.”

    Powiedzieć, że mózg staje to jest mało powiedziane. Przede wszystkim trzeba się przyjrzeć bliżej polityce historycznej i polityce pamięci, zwłaszcza w kontekście promocji i współpracy międzynarodowej Polnische Breslau pod rządami pana Prezydenta Rafała Dutkiewicza. Dobrze, że pan Gauck nie wspomina Krakowa, do którego podczas wojny, Niemcy ochoczo się wprowadzali, dokonując eksterminacji Żydów i planując eksterminację Polaków, dla uwolnienia „urdeutsche Stadt Krakau”. Niemiecka okupacja Krakowa trwała 1961 przeklętych dni od 6 września 1939r do 18 stycznia 1945r. Niemieckich mieszkańców miasta propaganda nazywała „Krakauerami” (warto pamiętać, że to także bardzo popularne nazwisko żydowskie). Byłby to już szczyt – wszelkich szczytów, niemieckiego kłamstwa i manipulacji, dokonywanej stopniowo przez lata, ciągle przesuwając granicę od absolutnego niekwestionowania niemieckiej winy, do uznania Niemców za ofiary, a jak widać obecnie już do afirmacji ofiary ich społeczeństwa, szczególnie uwypuklanej w pojęciu wypędzenia. Wybitnie przez niemiecką historiografię i politykę nadużywanego.

    Wnioski muszą być jednoznaczne – przy zastrzeżeniu, że nie można mieć do Niemców pretensji o to, że uprawiają niemiecką politykę historyczną, jak również wyraźnie zaznaczając, że to przemówienie było skierowane na wybitnie wewnątrz niemiecki użytek, – nie można jednak udawać, że wszystko jest w porządku. BO NIE JEST. Władze Wrocławia powinny się wytłumaczyć ze swojej polityki i ją na poważnie przejrzeć. Uwaga to oczywiście bardzo dobrze, że upamiętniają, jednakże jeżeli ich działania mają być wykorzystywane do umacniania niemieckiej retoryki historycznej, która z istoty swojej natury musi być w kontekście polskim jednoznaczna i prowadzić do polskiej krzywdy. To lepiej jest się zastanowić, czy nie wstrzymać działań, bo Wrocław nie jest dzisiaj żadnym wielokulturowym tyglem, jak jest reklamowany – jest miastem polskim i w Polsce. Biada temu, kto nawet myśli inaczej, albowiem Polsce szkodzi. Nikt tu oczywiście nie podważa niemieckiego wkładu w historię Wrocławia, faktom nie można się przeciwstawiać. Jednakże trzeba pamiętać, że tu nie ma mowy o żadnym niemieckim duchu, ani murach, ani duchu w murach, bo nawet mury musieliśmy odbudowywać. O Niemcach we Wrocławiu należy mówić tylko w kontekście historycznym i to splamionym hańbą.Tak będzie najlepiej i dla nich i dla nas, jak i dla przyszłości, która z konieczności ma być wspólna, nawet po tym jak planowali nasze ludobójstwo, wyniszczenie i wyrugowanie polskości. W tym kontekście, każde upamiętnianie niemieckich wątków historycznych w tym i innych miejscach, to wyraz polskiego humanitaryzmu i cywilizacji polskiej, której Niemcy zawsze stanowili element. Jakże to różne podejście, do tego, jak Niemcy traktowali Polaków!!! O tym oczywiście pan Gauck nie wspomniał, podobnie jak o wysiedleniach Polaków z tzw. Kraju Warty (Wartheland – KOLEJNE NIEMIECKIE KŁAMSTWO W NAZEWNICTWIE MAJĄCE FUNKCJĘ GERMANIZACYJNĄ), Zamojszczyzny i tysięcy innych miejsc. Czekamy na rekcję polskiego rządu, nie można bowiem udawać, że się nic nie stało. W przypadku Niemiec, nie można być ślepym nawet na cień ich powiek, jak mrugają, zwłaszcza jak ich wzrok kieruje się na Polskę.

    Panu Dutkiewiczowi chyba nie zaszkodzi przypomnieć, że Breslau się skończył. Niech żyje Wrocław. POLSKI WROCŁAW!

    Jak ktoś czegoś nie rozumie, niech poczyta o soft power, a potem weźmie niemiecką książkę o historii do ręki. Szkoda, że nie są tłumaczone np. leksykony, wówczas wiele osób w Polsce, Czechach i nie tylko – miałoby szerzej otwarte oczy.