• 17 marca 2023
    • Polityka

    W zmieniającej się sytuacji trzeba umieć zachować równowagę – relacje polsko-ukraińskie

    • By krakauer
    • |
    • 05 sierpnia 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Podstawowym przykazaniem politycznego pragmatyzmu, jest absolutny nakaz zachowania równowagi w warunkach zmieniającej się rzeczywistości i nowych sytuacji, w których trzeba umieć się odnaleźć i umiejętnie opowiedzieć. Dotyczy to pełnego spektrum spraw publicznych, bez żadnych wyjątków, może tylko z drobnym marginesem na narodowe dogmaty i świętości, mocno zroszone krwią. Poza tymi kwestiami i oczywiście zasadą ochrony życia ludzkiego, wszystko powinno być we względnej równowadze.

    Przede wszystkim potrzebne są zrównoważone reakcje i zrównoważone wypowiedzi, składające się na zrównoważone interakcje. Przykładowo, – jeżeli czegoś nie musimy robić, jak również nie ma żadnych konsekwencji negatywnych ze zrobienia czegoś lub z zaniechania tego procesu, to jeżeli nas na coś stać i będzie to pozytywne, to powinno to być zrobione z najwyższą starannością.

    Co jest szczególnie ważne nie można dać się wyprowadzić z równowagi, jednakże jeżeli chodzi o wyprowadzenie z równowagi interlokutora i spowodowanie, żeby podejmował działania pogarszające jego pozycję, może być w polityce (i przeważnie bywa), wręcz wskazane. Trzeba pamiętać, że polityka to jest wojna, prowadzona jednak jeszcze bez armat i karabinów, chociaż nic nie szkodzi jak trzeba, czasami komuś jakieś armaty dostarczyć.

    Właśnie o umiejętność zachowania równowagi chodzi dzisiaj w relacjach polsko-ukraińskich, albowiem jesteśmy w nowej, bardzo wieloznacznej sytuacji, w której nagle może się okazać, że znane nam demony z historii ujawnią się nagle ze wzmożoną siłą, zwłaszcza że wrogów (i to nie tam, gdzie ich wszyscy upatrują), nam nie brakuje. Od pewnego czasu robią oni bardzo wiele, żeby nas nie tylko poróżnić, ale żebyśmy rzucili się sobie wzajemnie do gardeł – nie mając w tym żadnego pragmatycznego interesu. Jeżeli ktoś pojmuje politykę w kategoriach zemsty historycznej, to znaczy że jest człowiekiem silnie niezrównoważonym. Ponieważ zanim się cokolwiek zrobi w sprawach międzynarodowych, co może wywołać konfliktową refleksję z drugiej strony, to trzeba zadać sobie pytanie i na nie trzeźwo odpowiedzieć – czy jest się gotowym umrzeć za sprawę, czy tylko wysyłać na śmierć innych ludzi? Takie pytanie graniczne jest fundamentalne, ponieważ relacja międzypaństwowa, jeżeli wyklucza się kompromis, zawsze ma charakter zero-jedynkowy.

    Obecna reorientacja stosunków polsko-ukraińskich jest oparta na polityce innych interesariuszy, których cele wobec Ukrainy i na Ukrainie realizowaliśmy bezmyślną, szkodliwą i niedającą się w zasadzie w ogóle pojąć w skali swojej szkodliwości i nieudolności tzw. politykę wschodnią. Jakiekolwiek wspieranie zamachu stanu, jaki w tym kraju był podejmowany dwukrotnie – było gigantycznym błędem naszej polityki zagranicznej. Były to błędy kategoryczne, tak znaczące, że ich skutki będziemy odczuwać przez pokolenie lub dwa. Same uchwały o ludobójstwie z polskiej i z ukraińskiej strony nie mają tutaj większego znaczenia, to tylko wyzwalacz, pokazujący realny dolny poziom relacji. Poczekajmy zaraz będą prowokacje cmentarne, prowokacje wobec mniejszości (zdaje się coś niedawno wydarzyło się w Przemyślu), jak również wiele innych aktów wzajemnej rewizji.

    Problem polega na tym, że rewizja stosunków polsko-ukraińskich nie jest w interesie, ani Polski, ani Ukrainy. Natomiast zderzenie naszych państw jest w interesie, co najmniej jednego wielkiego gracza, który – proszę to przyjąć do wiadomości, wcale nie jest na Wschód od Polski (ani na Północ).

    Bezwzględnie rachunek krzywd polsko-ukraińskich jest olbrzymi i tu nie ma tak, że tylko Ukraińcy i państwo ukraińskie jest winne. Jeżeli mamy budować pojednanie, nie możemy udawać, że pewne sprawy się nie wydarzyły. Niech się wiele osób w Polsce przygotuje na szok, albowiem spojrzenie na wspólną historię z perspektywy ukraińskiej, może być tak trudne, że wręcz niemożliwe.

    Ukraina jest obecnie w okresie kształtowania na nowo swojego mitu państwowego. Niestety popełnia w tym kierunku szereg błędów, które widać gołym okiem w Donbasie, doświadczyli ich spaleni żywcem ludzie w Odessie (2 maja 2014 PAMIĘTAMY), jak również znaczna cześć całej ukraińskiej populacji, która dzisiaj mówi ściszonym językiem rosyjskim w autobusach, trolejbusach lub marszrutkach. Błąd Ukraińców polega na tym, że uwierzyli w możliwość zbudowania państwa w oparciu o własną słuszność, popartą własną siłą. Konsekwencje to wspomniany Donbas, Odessa, oczywiście Krym, zerwanie stosunków z Rosją i zamknięta droga do struktur zachodnich.

    Właśnie ten ostatni aspekt, ten fetysz, którym ukraińskie elity oligarchiczne zwiodły swoje udręczone społeczeństwo domagając się od niego kolejnych poświęceń i ofiar, może być rozgrywany obecnie przez pewnego demiurga. Ponieważ poprzez ewentualny konflikt polsko-ukraiński, można bardzo łatwo zamknąć Ukrainie drogę na Zachód na kolejne 100 lat, a Polskę trzymać już w sposób jawny nie tylko w przedpokoju, ale w piwniczce, jako sprawiającego kłopoty, nieprzewidywalnego służącego.

    Z polskiej perspektywy Senat podjął racjonalną uchwałę, nie podjął jej Sejm, to w polskich realiach OLBRZYMIA RÓŻNICA, ponieważ Senat w praktyce nie ma żadnej realnej władzy. Ukraińcy planują działania w Wierchownej Radzie, będą one wyrazem wizji relacji wzajemnych przez państwo Ukraińskie. W przypadku uchwały polskiego Senatu tak nie jest, ponieważ Senat nie jest władzą samodzielną, to tylko druga izba Parlamentu o ściśle zdefiniowanych kompetencjach, w istocie subsydiarnych dla Sejmu.

    W Wierchownej Radzie są dwa dokumenty z 11 i 12 lipca br.:

    • [Nr 4942 z 11 lipca 2016r.] <Проект Постанови про Заяву Верховної Ради України у зв’язку з намірами Сенату і Сейму Республіки Польща односторонньо переглянути українсько-польські домовленості щодо спільної оцінки трагічних подій на Волині.> (Źródło: tutaj).
    • [Nr 4948 z 12 lipca 2016r.] <Проект Постанови про Заяву Верховної Ради України „У зв’язку з ухваленням Сенатом Республіки Польща Постанови від 7 липня 2016 року „Щодо вшанування пам’яті жертв геноциду, вчиненого українськими націоналістами проти громадян ІІ Речі Посполитої у 1939-1945 роках”.> (Źródło: tutaj).

    Nie będziemy tego ani tłumaczyć, ani komentować – trzeba poczekać na finalny efekt pracy ukraińskiego Parlamentu, dopiero wówczas można będzie próbować się do tego odnieść. Jednakże z treści tych projektów, jak również prędkości ich złożenia wynika język emocji. Emocje w niczym, nikomu tutaj nie pomogą, a na pewno nie przywrócą nikomu życia. Sam efekt w postaci wrzucenia tego zagadnienia do ukraińskiego dialogu publicznego (jeżeli taki istnieje w ogóle), jest pewną wartością. Trzeba było to jednak zrobić już przed tzw. pomarańczową rewolucją, tak żeby budować na prawdzie. Proszę przez chwilę nastawić się pragmatycznie i popatrzeć na sprawę od strony ukraińskiej. Przez długi czas – nikomu w Polsce oficjalnie nie przeszkadzało to, jakimi flagami machają Ukraińcy na Majdanie i pod jakimi emblematami walczą ze „wspólnym wrogiem”, oczywiście w „obronie Europy”. Tymczasem nagle, pojawia się problem wrzucony w wir ich spraw, wyraźnie przeciwstawiający się ich z pietyzmem budowanej nowej ideologii państwowej. No, a przecież politycy z Polscy i to nawet dzisiaj współrządzący jeździli na Ukrainę, „skakali” pod banderowskimi flagami lub z nimi w tle, przy hasłach nacjonalistycznych, przed Polakami nikt portretów Bandery nie chował. Jak to rozumieć? Jako grę polityczną? Kłamać to, oni tam umieją.

    Należałoby się martwić, gdyby nie było żadnej reakcji ukraińskiej, wówczas byłoby to jednoznaczne z prawdopodobieństwem uznania Polski za wroga, z którym trzeba być blisko, jak najbliżej, ponieważ taki mają w tej chwili interes. Dlatego, żeby nie budzić naszej czujności, mogliby przemilczeć, ewentualnie coś w sposób generalny odpowiedzieć – powołać komisję historyków i badać sprawę, jednoznacznie się nie opowiadając w sposób wartościujący. Tymczasem, co już podaliśmy powyżej, ich odpowiedź wygląda na emocjonalną, w wypowiedziach niektórych tamtejszych polityków są nawet wątki, które moglibyśmy uznać za pośrednie i dorozumiane kwestionowanie granicy państwowej. Co pokazuje, że albo działają w odruchu serca i motywowani własnym rozumieniem relacji, albo zupełnie się niektórzy z nich już zatracili – pytanie w czyim interesie?

    Jeżeli ostateczna ukraińska odpowiedź będzie emocjonalna, należy podejść do niej jak pisaliśmy na początku – w sposób wyjątkowo zrównoważony, tak żeby nie dać się sprowokować, komuś kogo sami sprowokowaliśmy. Sytuacja się zmienia, nie rozmawiamy z ukraińskim Narodem, tylko z elitami oligarchicznymi, które mają w większości przypadków luksusowe wille na Lazurowym Wybrzeżu, a Ukrainę traktują, jako miejsce generowania dochodów. Dlatego mając świadomość, że zasygnalizowaliśmy sprawę, z szacunku dla ukraińskiego Narodu, należy teraz sprawę na dwa – pięć lat wyciszyć, czekając na rozwój sytuacji na Ukrainie. Jeżeli dojdzie tam do kolejnych przemian, które mogą przyczynić się do upadku ich państwowości, to lepiej nie przykładać do tego ręki, bo i tak trzeba będzie im potem pomagać. Jeżeli zaś udałoby się tam przeprowadzić sanację państwa, przede wszystkim poprzez powrót do porządku konstytucyjnego i prowadzenie realnego dialogu wewnętrznego – będzie możliwe pojednanie, właśnie na kanwie wzajemnych żalów. Inaczej się nie da, jednakże nie można pozwolić na to, żeby żale, przelały się w strachy i pretensje. Musimy pamiętać, że to, co dzisiaj przychodzi do nas z Ukrainy, to nie jest reprezentacja ukraińskiego Narodu. Ta władza, ma charakter rewolucyjny, o podłożu nacjonalistycznym. Czego się spodziewamy, jaką taka władza może dać nam odpowiedź na wyłożenie żalu, nawet z ręką na sercu?

    Relacje z Ukrainą są dla nas bardzo dobrym probierzem podejścia do relacji z Rosją, a Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini to jeden Naród, trzeba o tym pamiętać. Drobny wykwit nacjonalistyczny o proweniencji krypto-faszystowskiej i ksenofobicznej na Ukrainie, to dowód na niską skuteczność działania organów bezpieczeństwa w państwie radzieckim i na nic więcej. Hańba, jaką jest odwoływanie się przez cześć ukraińskiej opinii publicznej do dziedzictwa mającego mariaż z hitlerowskim faszyzmem jest niewyobrażalna. Do czego to prowadzi widzieliśmy w Odessie 2 maja 2014 roku, widzimy na co dzień w Donbasie. Im szybciej Ukraińcy uporają się z tym problemem, tym lepiej i dla samej Ukrainy i dla nas wszystkich w regionie.

    Jakiekolwiek dokładanie do ukraińskiego kociołka – dalej – jest sprzeczne z naszymi fundamentalnymi interesami. Jesteśmy, bowiem zbyt słabi na to, żeby tam rozegrać sytuację w pełnej zgodzie z własnymi interesami, a bycie więcej niż raz „Koniem trojańskim”, to więcej niż brak zdrowego rozsądku. Mierzmy ich, naszą własną miarą. Zachowujmy się tak, jakbyśmy chcieli, żeby Oni się zachowywali, gdybyśmy My mieli poważne problemy. Niczego więcej, nikt od nas w Kijowie nie oczekuje. Wystarczyło to zrozumieć, nie trzeba było skakać pod czerwono-czarną flagą! Po tych wyborach w USA, w zasadzie bez względu na to, kto je wygra, zainteresowanie ze strony amerykańskiej administracji problemami w Europie, zwłaszcza na jej Wschodzie będzie zerowe. Dlatego lepiej być mądrym przed szkodą. Ukraina natomiast z bardzo wygodnej pozycji strategicznej, państwa będącego zwornikiem i dopełnieniem dla dwóch układów, pozwalającej jej grać na dwóch fortepianach, w czym mistrzem był pan Wiktor Janukowycz i co próbował czynić w zasadzie do samego końca, do póki miał władzę. Obecnie zmierza w kierunku poważnego resetu, to co wydarzyło się tam, do tej pory, to nie jest nawet początek rozgrywki, to nie jest nawet początek, początku, to jest błąd na wstępie i wystrzał z kapiszonowca. Proszę pamiętać, że plan był taki, żeby przy pomocy ognia na Ukrainie podpalić Rosję. Jednak był to bardzo poważny błąd Zachodu, w zasadzie szokujący, prawdziwe zderzenie się z rzeczywistością. Pierwszymi, którzy poniosą konsekwencje w przypadku „stabilizowania sytuacji”, będą umęczeni Ukraińcy. Wszelkie realia okupacyjne pokazują, że dowolnie dręczony Naród, nie wytrzymuje dłuższego ucisku niż pięć lat. Następne wybory na Ukrainie, mogą być bardzo trudne – wszyscy o tym wiedzą.

    Reasumując powyższe, szykujmy pomoc humanitarną i pomoc w odbudowie Donbasu. Pomoc humanitarną dla reszty Ukrainy, pomagajmy ludziom, Cerkwi, samorządom, ale nie oligarchom i ich skorumpowanemu państwu. Ukraina dzisiaj potrzebuje pomocy, trzeba im jej dostarczyć. Tutaj rzeczywiście przydałby się jakiś duży program unijny, jednakże dzisiaj już w Europie nie ma takiego myślenia. Dlatego, trzeba zrobić wszystko, żeby pomóc na tyle, na ile jesteśmy w stanie, chociażby dając pracę tym Ukraińcom i Ukrainkom, którzy jej w Polsce szukają. Na poważną dyskusję historyczną jeszcze przyjdzie czas, równowaga w relacjach jest najważniejsza, na nią również przyjdzie czas, tylko żeby ją osiągnąć potrzeba lat. W Szwecji otwarto autostradę z trakcją elektryczną dla pojazdów ciężarowych, w Chinach „szynobus”, będący rewolucyjną koncepcją przewozu mas ludzi w miastach. Trzeba widzieć świat szerzej i w jego pełni spektrum, nawet jeżeli pod stopami jeszcze gruchoczą kości przodków, a na każde wspomnienie przychodzą łzy. Powtórzmy – jeżeli ktoś pojmuje politykę w kategoriach zemsty historycznej, czy jak kto woli rewizjonizmu, to znaczy że jest człowiekiem silnie niezrównoważonym.