- Historia
68 rocznica Manifestu Lipcowego, czyli jeszcze Polska nie zginęła!
- By krakauer
- |
- 20 lipca 2012
- |
- 2 minuty czytania
22 lipca 1944 roku, ogłoszono w Chełmie na Lubelszczyźnie Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, stanowiący proklamację suwerenności, a zarazem obwieszczenie o objęciu władzy nad terytorium państwa polskiego przez PKWN, z ramienia Krajowej Rady Narodowej.
Manifest był wydarzeniem bez precedensu, albowiem Polacy będący na pasku swoich rosyjskich władców proklamowali, że przejmują władzę – dezawuując zarazem rząd emigracyjny, jako władzę samozwańczą, nielegalną – opierający się na „faszystowskiej” Konstytucji z 1935 roku. Nowe władze uznały za swoją podstawę prawną podstawowe założenia konstytucji marcowej z 1921 roku, czym chciano przekreślić część sanacyjnego dorobku Polski niepodległej. Obiecano bezpośrednie, tajne, równe i stosunkowe wybory do Sejmu.
Najważniejszym celem PKWN było wzmożenie wysiłków na rzecz pokonania wroga niemieckiego: „Wybiła godzina odwetu na Niemcach za męki i cierpienia, za spalone wsie, za zburzone miasta, zniszczone kościoły i szkoły, za łapanki, obozy i rozstrzeliwania, za Oświęcim, Majdanek, Treblinkę, za wymordowanie getta.” Jednakże to było już wówczas przesądzone, wiedział o tym każdy, zwycięstwo było tylko i wyłącznie kwestią czasu.
Kilka dni później 1 sierpnia 1944r., w Warszawie rozpoczęło się najważniejsze wydarzenie, ze wszystkich wydarzeń w po wrześniowej historii Polski. Warto zapamiętać tą sekwencję czasową, tutaj komuniści w Lublinie, w Warszawie – Niemcy, rząd w Londynie nie zawahał się podjąć decyzji, która zapadła.
Komuniści w swoim manifeście wytoczyli kilka ciężkich dział politycznych, wyznaczających nowy powojenny porządek: „Historia i doświadczenia obecnej wojny dowodzą, że przed naporem germańskiego imperializmu ochronić może tylko zbudowanie wielkiej słowiańskiej tamy, której podstawą będzie porozumienie polsko-sowiecko-czechosłowackie.” Było to coś o wiele więcej niż przedwojenny system sojuszy, które zawiodły i wiedział o tym z autopsji i propagandy gadzinowej każdy Polak. Co więcej deklarowano zwrot w stosunkach z wielkimi słowiańskimi narodami, początkiem nowego porządku miało być braterstwo broni.
Zapowiedziano uregulowanie kwestii granicy wschodniej, która powinna być linia sąsiedztwa a nie przegrodą między narodami. Zapowiedziano oparcie polityki zagranicznej na sojuszu z ZSRR i Czechosłowacją. Problem polegał na tym, że Czechosłowacja, była wówczas jeszcze okupowana a separatyści Słowaccy swoje wspólnie z Niemcami dla idei tego państwa zrobili.
Wśród szeregu postanowień szczegółowych znajdujemy też takie: „Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego nakazuje natychmiastowe rozwiązanie organów administracji okupantów.” Po użyciu nawet w tym dokumencie liczby mnogiej Stalin nie mógł ufać Polakom. Każdy Polak wiedział, kto jest drugim okupantem.
Manifest zawierał także niesłychanie ważne postulaty ekonomiczne. Zapowiedziano przywrócenie własności skonfiskowanej państwu niemieckiemu, jego organizacjom i przedsiębiorcom – po tymczasowym zarządzie państwowym. Ale rzeczywistą kwestią o istotnym znaczeniu społecznym, była reforma rolna, zapowiedziana na wyzwolonych terenach. Fundusz ziemi stworzono w oparciu o „ziemie niemieckie, ziemie zdrajców narodu oraz ziemie gospodarstw obszarniczych (…).” Zagwarantowano chłopom prawo własności ziemi, zamierzano obdarować: „chłopów małorolnych, średniorolnych, obarczonych licznymi rodzinami, drobnych dzierżawców oraz robotników rolnych. Ziemia rozdzielona przez Fundusz Ziemi za (minimalną) opłatą stanowić będzie na równi z dawniej posiadaną ziemią własność indywidualną.” W dalszej części zapewniono zaopatrzenie w ziemię, w oparciu o ziemie wywindykowane od Niemiec.
Zapowiedziano podwyższenie płac, zniesienie obowiązkowych niemieckich kontyngentów dla wsi, a także takie działania jak: „odbudowa i rozbudowa instytucji Ubezpieczeń Społecznych na wypadek choroby, inwalidztwa, bezrobocia oraz ubezpieczenia na starość. Instytucje Ubezpieczeń Społecznych oparte będą na zasadach demokratycznego samorządu. Wprowadzone zostanie nowoczesne prawodawstwo w dziedzinie ochrony pracy, rozpocznie się rozładowywanie nędzy mieszkaniowej.” To były podstawy ustroju rolnego, społecznego i stosunków pracy w nowej socjalistycznej ojczyźnie. W Manifeście zapisano: „Państwo popierać będzie szeroki rozwój spółdzielczości. Inicjatywa prywatna, wzmagająca tętno życia gospodarczego, również znajdzie poparcie państwa”.
Zapowiedziano odbudowę oświaty, wsparcie dla przetrzebionych przez Niemców ludzi nauki i sztuki. Zapowiedziano zamknięcie granic dla agentów hitlerowskich i zdrajców narodu z września 1939 roku. Zapowiedziano odrzucenie warchołów i agentów reakcji, rozbijających jedność narodu.
Manifest zakończono „Niech żyje Polska wolna, silna, niepodległa, suwerenna i demokratyczna!”.
Jak dotychczas mało było w naszym kraju rzeczowych podsumowań osiągnięć, jakie zawdzięczamy PKWN, albowiem był to fundament pod prawie pół wieku przebudowy kraju, jego formacji politycznej, społecznej, gospodarczej i ogólnoustrojowej. Pół wieku przemian, które przyniosły sporo pozytywów, jak utrwalenie państwowości polskiej na „prastarych piastowskich” terenach, awans społeczny mieszkańców wsi, industrializację gospodarki, generalnie ogólny postęp cywilizacyjny, a czy i jak dużo poniżej potencjału to możemy sobie dyskutować.
Czas najwyższy zadać pytanie, a co by się wydarzyło, jakby w 1945 roku przyszła Bundeswehra utrzymała się na linii Wisły i Warszawę wyzwoliliby Amerykanie? Prawdopodobnie granicę wschodnią państwa ustalono by na linii Curzona, być może wcielono całe Prusy Wschodnie z Królewcem, natomiast granica zachodnia zostałaby przywrócona do stanu z 1938 roku. Być może zyskalibyśmy Gdańsk. Polska stałaby się państwem frontowym bloku zachodniego, pod rządami marionetkowego rządu londyńskiego – będącego w pełni na paseczku zachodnich aliantów. Najważniejsze przypuszczenie jest takie, że mielibyśmy do czynienia z osadzeniem rządu przez zachód a nie wschód. Poza tym, sytuacja różniłaby się jedynie poziomem atrapy wolności i polskości. Z klasowego punktu widzenia utkwilibyśmy w ciemnogrodzie przedwojennych stosunków ustrojowych przekładających się na kontrolę elit nad społeczeństwem sprawowaną poprzez Kościół i pełne upośledzenie edukacyjne. Rozwijalibyśmy się z pewnością bardziej efektywnie, na wzór ostatnich 22 lat, w sposób pogłębiający i utrwalający podziały społeczne, – ale bez komunistycznego marnotrawstwa. Być może w 1990 roku, nasze państwo byłoby na tyle silne, żeby upomnieć się zbrojnie o terytoria odebrane przemocą przez ZSRR, co oznaczałoby, że świat oglądałby zdjęcia z Wołynia i Podola zaraz po sekwencjach z Bośni.
Jeszcze za wcześnie na bilans PRL, trzeba pamiętać, że było to państwo oparte na odmiennym od przedwojennego paradygmacie, ale także w istocie marionetkowe. Niestety brak nam wielkich ludzi, zdolnych do podźwignięcia kraju z kolan. Nie było przypadku w śmierci Generała Władysława Sikorskiego, był to ostatni z wielkich polskich wodzów zdolny do udźwignięcia ciężaru państwa, a przede wszystkim powiedzenia „NIET” Stalinowi i „FUCK…” Churchillowi. Gdyby ten wielki syn naszej ojczyzny żył w lipcu 1944, nie byłoby żadnego Manifestu, ani aktu rozpaczy w Warszawie parę dni później.
Jeszcze Polska nie zginęła… Ale ile razy jeszcze się uda?