• 17 marca 2023
    • Polityka

    Turcja nasz wiarygodny sojusznik w NATO – implikacje zamachu stanu

    • By krakauer
    • |
    • 16 lipca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wydarzenia w Turcji to nic nadzwyczajnego jak na standardy tego kraju, zamach stanu jest w zasadzie w Turcji czymś normalnym i wręcz tradycyjnym. Wojsko bardzo lubi NATO, handel z Unią Europejską i pieniądze. Nie mówiąc już o rosyjskich turystach w hotelach i na plażach, w które zainwestowały rodziny wojskowe. Tego wszystkiego nie ma już przy prezydencie Erdoganie, w zamian władze zaoferowały flagę, ukrywany romans z terrorystami, konflikt z Rosją i wszechwładzę tajnych służb, przełamujących równowagę przez zasiedlanie wszystkich instytucji swoimi ludźmi.

    Armia turecka jest potężna, kocha Turcję i ma silne związki z wywiadem pewnej byłej brytyjskiej kolonii położonej pomiędzy dwoma oceanami, w której od kilku lat mieszka pewien turecki duchowny, mający olbrzymi autorytet w kraju. Fethullah Gülen to człowiek mający olbrzymi wpływ na Turcję i na struktury tego państwa. To jego zwolennicy umożliwili osadzenie Recepa Tayyipa Erdoğana w strukturach państwa. Niestety przed kilkoma laty drogi obu panów się rozeszły, albowiem pan Fethullah Gülen ma wizję Turcji ściśle odpowiadającej duchowi kemalizmu, czyli świeckiej, w której religia jest stale oddzielona od państwa. Prezydent Erdogan wymyślił sobie koncepcję państwa opartą na aktywnym włączeniu religii do Imperium oddziaływania państwa, w wyniku, czego jeszcze bardziej umocniłby swoją władzę. Właśnie jesteśmy świadkami próby powstrzymania tych dążeń przez armię, która jest przede wszystkim zabezpieczeniem interesów bardzo wpływowej i bogatej kasty oficerów, którzy są rzeczywistymi decydentami w Turcji.

    Prezydent Erdogan nawołujący do zachowania demokracji jest zupełnie nie wiarygodny, albowiem to on chciał tą demokrację ograniczać. To on wydał przepisy cenzurujące media, Internet, w tym media społecznościowe. Dzisiaj ich używa wzywając Naród do nieposłuszeństwa wobec zamachowców. Tymczasem rzeczywistość musi uznawać także inny scenariusz, w którym to autorzy zamachu stanu bronią demokracji i świeckości państwa przed Erdoganem, z którego już się w Turcji nie żartuje mówiąc, że chce być sułtanem, albowiem to prawie już się stało.

    Zamachy stanu w Turcji mają długa tradycję. Erdogan, który wczoraj kazał tłamsić ludzi protestujących w obronie wolności słowa lub świeckości Turcji, dzisiaj sam próbuje się do tych wartości odwołać. To skomplikowane i nie można mierzyć ich stosunków naszą miarą, albowiem w praktyce popierając Erdogana – popiera się rządy służb specjalnych. Wedle naszych standardów pan Erdogan to władca autorytarny i tyran, nie można zapominać o jego długiej tradycji walki ze społeczeństwem obywatelskim w Turcji, do którego obecnie się odwołuje.

    Zamach stanu się powiedzie, jeżeli ludzie nie wyjdą na ulice w największych miastach. Wówczas armia musiałaby stłumić krwawo protesty, jednak to mogłoby spowodować utratę kontroli nad procesami społecznymi. Przy czym trzeba pamiętać, że tureckie służby specjalne, których główna kwatera w Ankarze płonie – była jednym z pierwszych celów, to bardzo potężna struktura, zdolna do oddziaływania na rzeczywistość polityczną, nie tylko w swoim kraju. To służby specjalne są oskarżane o ochronę ludzi, współpracujących z terrorystami z ISIS i innymi ugrupowaniami przestępczymi. Będąc realistą, to nawet w warunkach pełnej militaryzacji turecko-syryjskiego pogranicza, nie byłoby możliwe prowadzenie masowego handlu drobnicą i ropą, bez stosownego mocodawcy po stronie tureckiej. Możemy tylko zgadywać, kto jest tym ktosiem, albo po prostu czytać media rosyjskie, które jawnie piszą o roli części tureckich służb specjalnych we wspieraniu ISIS i podsycaniu wojny domowej w Syrii i Iraku.

    Budynek Parlamentu w Ankarze został zbombardowany, na moście nad Bosforem w Istambule siły bezpieczeństwa i porządku, jaki zapewnia armia – były zmuszone strzelać do ludzi rzekomo inspirowanych przez służby specjalne. Śmigłowce strzelają do celów na ziemi, samoloty zestrzeliwują śmigłowce – wojna domowa można rzec w rozkwicie, jeżeli sytuacja nie wyjaśni się do rana, może być różnie.

    Istotne są zagrożenia zewnętrzne. Przede wszystkim odblokowanie migracji z Turcji do Grecji. Jak również wszystko jest możliwe jeżeli chodzi o zachowanie się Kurdów i ISIS, to znaczy się nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, albowiem armia turecka jest tak potężna, że może spacyfikować i Turcję i w zasadzie Syrię też, gdyby była taka konieczność, a na pewno zniszczyć ISIS. Wydarzenia te, nie będą jednak bez wpływu na potencjał i zachowanie się terrorystów, albowiem zanim dojdzie do przywrócenia porządku i kontroli w zasadzie wszystko jest możliwe. Z tego względu potrzeba już teraz zamknąć i zabezpieczyć granicę z Unią Europejską.

    Turcja to nasz sojusznik w NATO, kraj, od którego bezpieczeństwa zależy także i nasze bezpieczeństwo. W interesie wszystkich jest silna i stabilna władza w Turcji, przy czym tak naprawdę jest wszystko jedno, kto tam rządzi, albowiem ani dotychczasowa władza nie była demokratyczna w naszym tego rozumieniu, ani następna nie będzie. Jeżeli walki będą trwały dłużej niż dobę, to sytuacja może stać się groźna. W mediach pojawiają się informacje, że rząd RFN odmówił przyjęcia samolotu z Prezydentem Turcji, jednakże to na chwilę pisania tego artykułu były niepotwierdzone pogłoski. Późno w nocy samolot wylądował w Istambule. Jeżeli „ojcem” zamachu okaże się pan Fethullah Gülen, to trzeba pamiętać, że ostatnie lata spędził on w USA.

    Wiadomo już, że jest wiele ofiar wśród ludności cywilnej i służb specjalnych oraz policji. To smutne dni dla Turcji, jednakże nie należy oceniać sytuacji zanim się nie wyklaruje.