- Historia
Czy władza zmusza nas do walki o narodowe świętości?
- By krakauer
- |
- 14 lipca 2016
- |
- 2 minuty czytania
To zastanawiające, że nowa władza w naszym państwie nie zna umiaru a przez to traci na przyzwoitości. W kontekście najnowszych doniesień dotyczących planów sprofanowania obchodów rocznicowych Powstania Warszawskiego – w ogóle nie wiadomo, jak się do możliwej sytuacji odnieść? Jednakże, czy można się dziwić ludziom, dla których gwizdy i buczenie pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach nie jest skandalem, że w zamiarze dopuszczają się potencjalnej próby czegoś tak ohydnego jak próba relatywizowania krwi powstańczej przez inne dramatyczne wydarzenie w naszej historii?
Wielu narzekało na pochówek wawelski, dzisiaj nie podobają się pomniki, właśnie mieliśmy w Poznaniu trudną sytuację z okazji tamtejszej rocznicy, ALE CZEGOŚ TAKIEGO JAK RĘKA PODNIESIONA NA PAMIĘĆ POWSTANIA – NIE BYŁO W POLSCE NAWET W CZASACH PRAWDZIWEGO STALINIZMU. Po prostu władza ludowa się nie mieszała oficjalnie, nieoficjalnie Służba Bezpieczeństwa prześladowała uczestników dorocznego marszu pamięci, czy też uroczystości na wspomnianym cmentarzu. Jednakże nawet zatwardziali Komuniści, nie byli do tego stopnia bezczelni, żeby otwarcie podnieść rękę na pamięć Powstania, ponieważ pewnych rzeczy w Polsce robić się nie godzi. Powinien to rozumieć każdy, kto chodził do polskiej szkoły, każdy kto czytał kanon lektur szkolnych, każdy kto ma chociaż minimum ociosania upoważniającego do zabierania głosu w życiu publicznym.
Przykładowo – wiadomo, że nie wypróżniamy się w Polsce na cmentarzach, również nie wchodzimy na cmentarze ze zwierzętami domowymi, no można przynieść rybkę w szklanej kuli jak już ktoś musi, ale pies na cmentarz nie pasuje. Przykładowo, – co do zasady w Polsce nie bije się kobiet, z powodów, których chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Podobnie, nie wyzywamy od „małych szatanów” i nie bijemy dzieci zbierających do puszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Do tego kanonu spraw oczywistych, których nie robi się w Polsce należało jeszcze do niedawna – poszanowanie pamięci Powstania Warszawskiego, we wszystkich jego składowych. Było przez lata przyjęte, że jeżeli ktoś ma własne zdanie na temat Powstania Warszawskiego, a nie jest Powstańcem lub mieszkańcem Warszawy, który Powstanie przeżył, to przyzwoitym było, co najmniej milczeć. Oczywiście publicznie, bo prywatnie każdy sobie może mówić i robić, co mu się podoba. Po prostu nie wypadało się negatywnie wypowiadać, ze względu na rozmiar tego dramatu, nieporównywalny z żadnym innym – jednorazowym aktem męczeństwa naszego Narodu w najświeższej historii, może poza ludobójstwem na Wołyniu, chociaż to są zupełnie różne kwestie, które trzeba umieć czuć i umieć rozgraniczać, ponieważ pamięć jest świeża a wspomnienia bardzo delikatne. Wielu Powstańców natomiast i bardzo wielu mieszkańców Warszawy miało jednak swoje zdanie i również należy je szanować, jednakże jeżeli nie brało się w tym dramacie udziału po prostu wypada co najmniej milczeć. Chodzi o elementarną przyzwoitość jak w specjalnie przejaskrawionych przykładach podanych powyżej.
Dzisiaj znajdujemy się w sytuacji, w której najwyższa władza naszego państwa uważa, że przy okazji wspominania Powstania Warszawskiego i jego ofiar, należy również wspomnieć ofiary zdarzenia, które jak póki co wszystko oficjalnie wedle ustaleń uprawnionych organów naszego państwa na to wskazuje – było katastrofą lotniczą. Dramatyczną, trudną, bolesną, ale katastrofą lotniczą! Nawet, jeżeli bylibyśmy prymitywami załatwiającymi się celowo na cmentarzu, to czy chociażby poprzez proste porównanie obu katastrof w historii naszego Narodu (na takie określenia w obu przypadkach można sobie pozwolić, ze względu na charakter tych wydarzeń), można je w ogóle porównywać? Czy władza zapomniała, co działo się na Woli? Czy władza nie pamięta, co działo się w kanałach podczas ewakuacji Starego Miasta? Czy władza wyparła ze świadomości dramat ludności cywilnej? LUDZIE NA MIŁOŚĆ BOSKĄ, – CO TRZEBA MIEĆ W GŁOWIE, ŻEBY PRZED TRAGEDIĄ POWSTANIA – STAWIAĆ COKOLWIEK? Miejmy nadzieję, że skali tego dramatu już nigdy w naszej historii nie powtórzymy. Dlatego właśnie, ku pamięci i ku przestrodze, trzeba być mądrzejszym o te błędy, które się wówczas popełniło. Żeby to rozumieć, trzeba traktować Powstanie, jako pewną zamkniętą całość, która miała swój początek, przyczyny, trwała – a następnie skończyła się i miała swoje konsekwencje, w zasadzie ma je nawet do dzisiaj i jeszcze długo będą się one przejawiały. Jak ktoś tego nie rozumie, powinien wiele czytać, inaczej może mieć problemy z określeniem swojej postawy wobec kanonu tego, co określamy polskością.
Każde naruszenie pamięci Powstania to profanacja narodowej świętości. Uwaga – nie powinna być sankcjonowana prawnie, ponieważ świętość nie wymaga paragrafów. Świętość nosi się w sercu i po prostu człowiekowi, który na nią pluje – nie podaje się dłoni, ani nawet nie uznaje się go, jako człowieka rozumnego, wszystko co można dla takich ludzi zrobić, to uznać ich za prawdopodobnie chorych i szukać dla nich pomocy specjalisty. Jak bowiem można podnieść rękę na coś takiego jak pamięć Powstania? Uwaga, żebyśmy się dobrze zrozumieli – mówimy o pamięci, nie o ocenie faktów, zdarzeń i skutków – to już inna rzecz. W tej chwili władza już chyba sprowadziła nas do poziomu walki o pamięć o narodowe świętości, jest prawdopodobnie gorzej niż w czasie najbardziej aktywnej „komuny”. Ponieważ to robią „swoi”, ludzie formalnie uznający tą samą flagę, ten sam hymn, ale jednak prawdopodobnie wyciągający zupełnie inne wnioski odnośnie – mówiąc obrazowo – tej wspomnianej rybki w szklanej kuli lub psa w kontekście cmentarza, albowiem o cmentarzu mówimy. Prawie cała nasza stolica to jeden wielki cmentarz, trzeba o tym pamiętać. Warto również pamiętać, że tu już nie ma miejsca na ocenę tych faktów, one są – istnieją obiektywnie.
Docelowo działania władzy będą przeciw skuteczne, ponieważ nie da się narzucić pamięci Narodowi. Jeżeli nie zrobili tego Komuniści, to na pewno nie zrobi tego dobra zmiana. Owszem, mogą przekłamać, mogą relatywizować, przesłaniać i przyczepiać się na przyczepkę, jednak nic trwałego poza hańbą z tego nie będzie. Ponieważ hańbą jest jakiekolwiek naruszanie pamięci Powstania. Chyba, że ktoś dopuszcza bicie kobiet i nie ma nic przeciwko celowemu wypróżnianiu się na cmentarzu, tylko niech o tym mówi głośno przed wyborami, żeby ludzie nie dali się okłamać.
Apelujemy do naszych Czytelników, żeby – jeżeli nie mają tego w zwyczaju – w tym roku – stawili się na uroczystościach upamiętniających Powstanie Warszawskie, na godzinę „W” w swoich miejscowościach, a kto może niech pojedzie tego dnia do Warszawy.