- Polityka
Szczyt NATO z Rosją w tle
- By krakauer
- |
- 08 lipca 2016
- |
- 2 minuty czytania
Statue of Bill Clinton in Pristina/Kosovo Autor: Milhouse fr, lic. FAL Source: Wikipedia commons
To Rosja jest bohaterem tego szczytu NATO, to o Rosji będzie się najwięcej mówić, to na Rosję, będą skierowane wszystkie spojrzenia, to Rosja będzie – w istocie – wielkim nieobecnym tego szczytu, który w zasadzie powinien zawierać jako element, przynajmniej furtkę dla współpracy. Niestety nie zawiera, chociaż pan Władimir Putin Prezydent Federacji Rosyjskiej niedawno przy okazji spotkania ze swoim fińskim odpowiednikiem apelował o rozmowy w formacie rady NATO-Rosja, w duchu porozumienia, współpracy i otwartości.
NATO ma dzisiaj więcej problemów i wyzwań, niż powodów do radości i zadowolenia, co więcej – ze względu na zagrożenie motywowanym religijnie i kulturowo terroryzmem, nie można się czuć bezpiecznie w stolicach głównych państw Sojuszu, jednak to o wiele bardziej złożona kwestia, niż się nam wszystkim wydaje. Fakty, jednak pozostają faktami. Dzisiaj po zamachach – Bruksela, Paryż, to miasta z wojskiem w pełnym wyposażeniu na ulicach. Zamachy w których mordercy wyposażeni w automatyczną broń długą – ujawniają się i zaczynają zabijać, to dzisiaj tam swojego rodzaju makabryczny standard.
O NATO nie bez powodu mówi się No Action Talk Only i że wszystko co może zrobić, to bombardowanie słabszych – jak haniebne bombardowanie Belgradu i innych miast Serbii, o którym jakoś nikt dzisiaj nie chce pamiętać. Nie jest jednak tajemnicą, że NATO nie jest zdolne do skutecznego działania, czego dowodzi kompletna bezsilność wobec sytuacji w Libii, nie mówiąc już nawet o Syrii.
Afganistan nikogo niczego nie nauczył, a istotnie wyczerpał zasoby i nie przyniósł rozwiązań politycznych, które można byłoby uznać za trwałe. Proszę spróbować to zrozumieć, mamy do czynienia z sytuacją, w której mający się za najpotężniejszy sojusz wojskowy w historii świata, przez ponad 10 lat – jest istotnie obecny w abstrakcyjnie zacofanym górzystym kraju i nie jest w stanie – pomimo pełnej przewagi militarnej, w tym posiadania na miejscu oparcia w sojusznikach, niczego zmienić. Gdybyśmy te pieniądze, które wydaliśmy jako Sojusz na wojnę w Afganistanie, wydali jako środki pomocowe dla tego kraju, to każda z afgańskich rodzin, miałaby w ich warunkach nowy dom, z elektrycznością i łazienką w rozumieniu zachodnioeuropejskim! Po to podjęto interwencje, żeby zmienić rzeczywistość polityczną, niestety nie zmieniono niczego, ludzie jak ginęli, tak giną, z tą różnicą, że dzisiaj także na terenie europejskich metropolii.
Problem zaangażowania NATO na Bałkanach, w tym nieszczęście i nieporozumienie ze sztucznym zmienianiem granic w tym regionie, to jedna wielka porażka NATO. To jak potraktowano Serbię, dobijając ideę Jugosławii państwa federalnego na Bałkanach, to przykład destrukcyjnej działalności NATO, wymierzonej wprost przeciwko ludziom. Wielokrotnie pisaliśmy o dramacie ludności serbskiej w oderwanej siłą od Serbii Prowincję Autonomiczną Kosowo i Metochię, ten eksperyment co prawda przyczynił się do postawienia pomnika panu Clintonowi w Prisztinie. Jednak dla całego Zachodu, to co stało się na Bałkanach, jest dowodem na to, jak kończą się niekontrolowane dyfuzje kulturowe i co się dzieje, jeżeli ludności napływowej rodzi się o wiele więcej.
Ukraina to osobny akt dramatu i wielkiej krzywdy, jaka spotkała Ukraińców, niestety z tego co wiadomo za poważną przyczyną, co najmniej jednego z państw NATO i przy udziale jego dyplomatów. Już tzw. pomarańczowa rewolucja spowodowała poważne problemy na Ukrainie, jednak to, czego dokonano na tzw. Majdanie, to majstersztyk robienia rewolucji i brudnej roboty – rękami ofiar, które mają tylko płacić za geopolityczne koncepcje wyświetlane na prezentacjach multimedialnych w różnych gabinetach należących do możnych tego świata. Ten dramat trwa nadal i jak wszystko na to wskazuje, konflikt na Ukrainie będzie zamrożony, głównie dlatego ponieważ tamtejsza władza, oparta na oligarchach, widzi w nim możliwość dla legitymizowania się przed obywatelami. Wojna domowa jest bardzo wygodnym sposobem tłumaczenia się ze wszelkich nieudolności i powszechnego złodziejstwa, jakie jest tam cały realizowane. Niestety część odpowiedzialności za nieszczęścia jakie spotkały ten kraj, to odpowiedzialność NATO, za którą Sojusz kiedyś będzie miał wystawiony rachunek, ponieważ zło zawsze wraca.
Sojusz stale prowokuje Federację Rosyjską, nie pozwalając na normalną komunikację z Obwodem Kaliningradzkim, jak również wprowadzając okręty w strefy ćwiczeń rosyjskich samolotów na Bałtyku i Morzu Czarnym, jak również stale dochodzi do incydentów sił lotniczych w kontekście grubości kreski na mapie. Esencją natowskiej agresji przeciwko Rosji był akt napaści na samolot Federacji Rosyjskiej nad Syrią, gdzie natowski samolot w barwach Turcji zestrzelił nieuzbrojony rosyjski bombowiec – kilka kilometrów od linii granicznej w głębi terytorium Syrii, gdzie samoloty te, przebywają legalnie na zaproszenie legalnego rządu w Damaszku.
W samym Sojuszu również nie jest różowo. Konflikt na Cyprze i tradycyjna już rywalizacja grecko-turecka, to beczka prochu, dodatkowo podsycana przez kwestię imigrantów. Niemcy wyraźnie twierdzą, że zbrojenie – wzmacnianie wschodniej flanki, to polityka ukierunkowana na konfrontacje z Federacją Rosyjską i zdecydowanie optują za zachowaniem status quo w tym zakresie. To bardzo ważna orientacja polityczna, którą trzeba brać pod uwagę na naszym kontynencie. Odnawiają się problemy związane z prawno-państwowym statusem Gibraltaru, który po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, będzie poza Unią i Hiszpania nie ukrywa, że ma jednoznaczne zamiary zakończyć brytyjskie panowanie nad tym dużym kawałkiem skały. Co z tego wyniknie, jeszcze nie wiadomo, ale nie można się spodziewać niczego dobrego.
Osobnym problemem, który jest istotny właśnie w kontekście relacji NATO z Rosją, jest sytuacja w niektórych państwach bałtyckich, gdzie hołubi się i gloryfikuje nazistowską przeszłość, niektórych formacji zbrojnych, walczących w okresie II-giej Wojny Światowej przeciwko ZSRR, po stronie faszystowskich Niemiec. Działania te w zestawieniu z jawnym, planowym i systemowym prześladowaniem głównie rosyjskiej mniejszości narodowej w niektórych z tych krajów, to bardzo poważne wyzwanie dla NATO, albowiem nieskończona rosyjska cierpliwość pewnego dnia będzie miała także i swoją granicę. Nie bez znaczenia jest tu także wątek polsko-litewski, albowiem nie jest dla nikogo tajemnicą, że część litewskiej opinii publicznej i tamtejszych polityków, jest skrajnie polonofobiczna i szowinistyczna w swoich zapatrywaniach na nasz kraj. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że przez 26 lat transformacji, zrobiliśmy bardzo wiele, żeby się z Litwinami porozumieć, nawet dawaliśmy im własną broń, dokonaliśmy tam olbrzymiej inwestycji, jednak – słowo nienawiść, często stanowi refleksję Polaków, którzy mieli nieszczęście przebywać na Litwie, zwłaszcza na Litwie właściwej.
Wnioski są niesłychanie złożone. NATO musi pozbyć się myślenia kategoriami blokowymi, chociażby dlatego, ponieważ największe zagrożenie ma dzisiaj w swoich miastach na Zachodzie Europy, to właśnie terroryzmu ludzie boją się najbardziej. Operacje zagraniczne pokazały, że bez amerykańskiej logistyki, wywiadu i elektroniki – NATO jest prawie ślepe i głuche oraz nie może się przemieszczać. Generalnie Sojusz dzisiaj bez wsparcia USA, nie jest w stanie prowadzić wojny w kontekście nawet swojego najbliższego otoczenia. Wiedzą o tym wszyscy, w tym natowscy dowódcy.
Jest to bardzo ważna orientacja, albowiem to np. logistyka zdecyduje o tym, czy państwa europejskie, w ogóle będą w stanie wziąć udział w wyścigu o bogactwa Arktyki.
Dokąd zmierza ten Sojusz? Tego nie wiadomo, na pewno zaś wiadomo, że będzie dużym sukcesem, jeżeli ta organizacja, będąca dzisiaj po prostu dinozaurem i narzędziem realizacji polityki amerykańskiej na świecie – przetrwa.