• 17 marca 2023
    • Polityka

    Od nie drażnienia poprzez powstrzymywanie do presji i interwencji

    • By krakauer
    • |
    • 06 lipca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dotychczasowe stosunki NATO z Rosją opierały się na zasadzie nie drażnienia niedźwiedzia, o którym wszyscy wiedzą, że jest olbrzymi i ma wielkie kły i pazury. Jednak do póki siedział w swojej Tajdze, w istocie nikomu to nie przeszkadzało i nikogo nie interesowało, nauczono się z nim żyć, współpracować i nawet odnosić z tego korzyści.

    Niestety dla zwycięzców w Zimnej Wojnie to było bardzo mało. Wymyślono, że podpali się zboże na polu obok Tajgi, no może nieco wcześniej stymulowano górali, żeby zachowywali się asertywnie, jednak to podpalenie zboża na sąsiednim Polu, niedźwiedź musiał odebrać jako bezpośrednie już uderzenie w jego sferę interesów. Nikt nie wie po co komu to wielkie pole ze zbożem, dlaczego nie mogło być tak jak do tej pory? Jednak się stało i niedźwiedź musiał pokazać z daleka, że jest i ma się bardzo dobrze, chociaż komuś się wydawało, że może na niego nałożyć sankcje to schudnie. Tymczasem ryb w rzekach Tajgi jak nie brakowało, tak nie brakuje.

    W tej chwili więc już mówi się o powstrzymywaniu Rosji, czym NATO doskonale pośrednio uznaje fakt, że jednak niedźwiedzia rozdrażniło i w ramach ponoszenia konsekwencji, będzie musiało ponosić koszty jak to określono – powstrzymywania. Problem polega na tym, że jakby to obrazowo przedstawić, ale powstrzymywanie niedźwiedzia – jest z istoty jego natury prawie niemożliwe. Niedźwiedź jest drapieżnikiem szczytowym, zamiast go powstrzymywać, lepiej jest go nie drażnić, jeżeli jednak już się wlazło na jego ulubione pole ze zbożem, to niestety trzeba będzie ponosić tego konsekwencje. Chociaż własnego zboża ma się pod dostatkiem i się go nie potrzebuje!

    Realnie jednak można powstrzymywać Rosję, to jest możliwe, wymagałoby jednak zupełnej zmiany paradygmatu relacji. Podstawowym warunkiem powstrzymywania jest odcięcie się od Federacji Rosyjskiej na wszelkie możliwe sposoby, tak żeby ten kraj i jego obywatele nie mógł sprzedać na Zachodzie niczego, ani na Zachodzie niczego nie mógł kupić. Mówimy o 100% izolacji. Drugim warunkiem jest posiadanie na tyle liczących się konwencjonalnych sił zbrojnych, żeby móc rzeczywiście stanowić równowagę dla potężnych sił konwencjonalnych Federacji i jej sojuszników. Mówimy generalnie o mniej więcej czterokrotnej rozbudowie posiadanego potencjału wojskowego i przestawieniu go na stopę w gotowości bojowej, czyli analogicznie jak do 1988 roku. Trzecim niezbędnym warunkiem jest posiadanie taktycznej i strategicznej broni jądrowej oraz gotowości do użycia jej, jeżeli zostalibyśmy przez Federację Rosyjską zaatakowani. Najpierw na terytorium krajów NATO, jeżeli nie moglibyśmy powstrzymać agresji sił konwencjonalnych, a później w odpowiedzi taktycznej i strategicznej, jeżeli Rosjanie użyliby swojej broni – przeciwko nam, na naszym terytorium (to jest bardzo ważne).

    Po spełnieniu powyższych warunków można rzeczywiście mówić o powstrzymywaniu Federacji Rosyjskiej. Jeżeli którykolwiek z nich nie byłby spełniony w pełni, to w ogóle nie ma o czym mówić, tylko się wygłupiamy i na Kremlu doskonale o tym wiedzą, prawdopodobnie ich brzuchy bolą ze śmiechu, ponieważ nie sposób dzisiejszego NATO traktować poważnie.

    Na to, żeby Zachód w ogóle zrezygnował z wymiany handlowej z Rosją i przechowywania ukradzionych Rosji majątków przez dominującą większość, ze złodziejskich oligarchów, którzy na Zachód z Rosji uciekli, to nie ma nawet co marzyć. Bez rosyjskiej energii w długiej perspektywie czasowej po prostu daleko nie zajedziemy. Podobnie nie ma mowy o znaczącym wzroście wydatków na uzbrojenie, ponieważ nie mamy pieniędzy na to, żeby stworzyć armie na poważnie. Jeżeli wszystkie europejskie kraje NATO, nie są w stanie upilnować własnych granic przed głodnymi imigrantami w klapkach, to proszę nawet nie myśleć o tym, że moglibyśmy powstrzymać doborowe oddziały wojsk rosyjskich. O broni jądrowej i jej użyciu w ogóle nie ma mowy, chociażby dlatego, bo kto inny podejmowałby decyzji o użyciu tej broni, a kto inny ponosiłby konsekwencje jej użycia (mówimy o użyciu na obszarze krajów NATO). Proszę zgadnąć których krajów by to dotyczyło w pierwszej kolejności?

    Problem polega jednak na tym, że to co obecnie obserwujemy, to może być prawdziwy zwrot w polityce, sterowany przez pewną byłą brytyjską kolonię położoną pomiędzy dwoma oceanami, dla której jednym z elementów strategicznych jest powstrzymanie Rosji i Europy od zacieśniania współpracy, która jest ze względu na bliskość i komplementarność obu wielkich systemów czymś naturalnym.

    W retoryce przemocy, po powstrzymywaniu wchodzi się na etap presji, a później interwencji. Z pewnością polityka bezprawnych i łamiących zasady prawa międzynarodowego sankcji przeciwko Rosji, to jest już wprowadzenie do stosowania presji. Podobnie przecież wykreowana sytuacja na rynku ropy, nie jest przypadkiem. To także bardzo istotna presja, która silnie odcisnęła się na dochodach Federacji. Co będzie dalej i w jakim zakresie oraz na jakim kierunku może dojść do interwencji, pokaże nam przyszłość. Niestety coraz więcej wskazuje na to, że to nie musi być przyszłość odległa.