- Polityka
Czy jedyne co wyszło panu Donaldowi Tuskowi to Wielka Brytania?
- By krakauer
- |
- 04 lipca 2016
- |
- 2 minuty czytania
Pan Donald Tusk jest na pewno tym z Polaków, który w strukturach międzynarodowych doszedł do najwyższej funkcji powszechnie uznawanej i istotnej. Oprócz Papieża Karola Wojtyły w zasadzie przez długie lata będzie się liczył tylko pan Donald Tusk, jako przewodniczący Rady Unii Europejskiej. To poważne osiągnięcie byłego premiera Polski, to naprawdę coś w znaczeniu międzynarodowym. Nikt z naszych rodaków nie zaszedł tak wysoko, chociaż na pewno pan Brzeziński miał więcej władzy w USA, jako zwykły doradca Prezydenta tego kraju, niż pan Tusk na wizerunkowym stołku w Brukseli, jednak to nie odbiera panu Tuskowi, ani powagi, ani splendoru. Na pewno zapisze się w historii obok pierwszych nazwisk Europy naszej epoki.
Pytanie jest jednak o to, jak się zapisze? Czyż bowiem nie jest tak, że jedyne co wyszło panu Donaldowi Tuskowi to Wielka Brytania? To oczywiście silnie złośliwe stwierdzenie – funkcjonuje od pewnego czasu w prawicowych mediach, jednak niestety trzeba powiedzieć zupełnie obiektywnie, że jest w tym wiele prawdy. Jeżeli przyjrzymy się obiektywnie działalności pana Donalda Tuska na płaszczyźnie ogólnoeuropejskiej, to niestety sukcesów tutaj nie ma. O ile jeszcze w przypadku kryzysu negocjacji z Grecją, był doproszony i odegrał jakąś koncyliacyjną rolę w rozmowach bezpośrednich, to brak jego osoby w Mińsku, pokazuje prawdę o fasadowości jego urzędu. Po co Europie urzędnik, który nie ma żadnego znaczenia w takich procesach jak TTIP, negocjacje w Mińsku, czy też nie zrobił niczego spektakularnego, co mogłoby zaważyć na decyzji Brytyjczyków odnośnie Unii?
Nie da się stwierdzić, czy to problem upośledzonej instytucji, czy też mającego problemy językowe Przewodniczącego, to w istocie jest wtórna sprawa, bo problem jest raczej wynikiem tych dwóch i kilku innych czynników. Widać jednak na bezradności pana Tuska wobec Brexitu, że takie stanowisko, nie jest nam do niczego potrzebne. Bo, do czego jest nam urzędnik, który niczego nie może i nie jest w stanie? Uwaga to nic osobistego, jednak to jest smutne, że prawdziwym testem znaczenia pana Tuska, jako Przewodniczącego, będzie to, co się z nim stanie po jego odejściu. Jeżeli dzisiaj się prawie nikt nie pyta o jego zdanie w sprawach zasadniczych, to po zakończeniu urzędowania będzie zapomnianym i nadal nieznanym urzędnikiem z jednego z nowych krajów Unii, wręcz może stać się symbolem odpowiedzi Wielkiej Brytanii na nieudane rozszerzenie Unii o kraje Europy Środkowej. To na pewno musi być smutne i trudne dla pana Tuska osobiście. Można tylko współczuć.
W zasadzie jednak pan Tusk na swojej funkcji jest symbolem czegoś więcej, mianowicie niemocy i słabości całej Europy. Właśnie, bowiem stanowisko pana Tuska jest takie, jak cała Unia Europejska, drogo kosztuje, pełna gładkich słów, ale jeżeli chodzi o działanie i możliwości sprawcze, to nic nie może i nie jest w stanie – przedstawić problemu politycznie i mu przeciwdziałać.
To nie jest jednak wina pana Tuska, to jest wina dokładnie tych samych ludzi, którzy zdecydowali o jego powołaniu, jak również o takim, a nie innym umocowaniu instytucji wspólnotowych, w praktyce niezdolnych do działania w świetle wyzwań i skali problemów. To wina państw, które traktują Unię, pomimo składanych słodkich deklaracji – wybitnie instrumentalnie, jako narzędzie swojej zorientowanej narodowo polityki. To oni, przede wszystkich chytrzy Niemcy i wygodni Francuzi oraz chcący podpiąć swój wagonik Włosi, Belgowie, Holendrzy i inni – odpowiadają za to, że Unia Europejska w praktyce nie może nic, a jej najwyżsi przedstawiciele jak pan Tusk, również prawie nic nie znaczą. To nie były, bowiem przypadki, że kompetencje przewidziano tak wąsko. Trudno oczekiwać od polityków narodowych, żeby w Unii narodowej, scedowali władzę także nad sobą – na rzecz kogoś z Polski lub innego kraju. Fasadowość Unii, jest głęboko wpisana w jej instytucje.
Właśnie w ten sposób należy rozumieć, to w jaki sposób nazwisko pana Tuska będzie wykorzystywane do podkreślenia porażki w kontekście straty, jaką jest wyjście Wielkiej Brytanii z Unii. Zawsze ktoś musi być przedstawiony, jako winny i ponieść, chociaż moralną odpowiedzialność. Wiadomo, że nie mogą to być Niemcy, Francja, ani sama Wielka Brytania, ona będzie przedstawiana, jako ofiara. Odpowiedzialnymi będą pozbawieni kompetencji urzędnicy europejscy. Zwłaszcza, jeżeli będą pochodzić z niepopularnych i wręcz proszących się o niepopularność krajów.