- Społeczeństwo
Nie dla finansowania In vitro, bo są pilniejsze wydatki zdrowotne
- By krakauer
- |
- 12 lipca 2012
- |
- 2 minuty czytania
Nie może być zgody na finansowanie metod wspierania zastępczej prokreacji ze środków publicznych. Nie płodność to wielki dramat osobisty, rodzinny i społeczny, ale są wśród nas większe dramaty.
Stanowisko Kościoła Katolickiego wynikające z kwestii etycznych jest jednoznaczne i niepodważalne. Prawo rodziców do posiadania dziecka nie może przeważać nad prawem dziecka do życia, albowiem to dziecko jest podmiotem procesu prokreacji – nie jest zabawką, zachcianką lub efektem kilkunastu zamrożonych prób. Dramat małżeństwa, które nie może mieć dzieci, jest niczym wobec dramatu nieudanego rozpoczęcia życia i jego zamrożenia, – czyli w istocie odroczenia wyroku śmierci. Nie ma znaczenia, że zamrożony człowiek nie może głosować, krzyczeć, czy wpisywać swoich uwag na forum pod stanowiskami poszczególnych decydentów. On, ma takie samo prawo do życia jak dojrzali ludzie. Nic się nie może odbywać jego kosztem, przy odarciu z godności.
Współczesne metody wspierania zastępczej prokreacji są ciągle stale niedoskonałe, sztuczne zapłodnienie w istocie jest dokonywane metodą prób i błędów. Nie ma zgody etycznej na takie szafowanie ludzkim życiem albowiem, jeżeli dokonano połączenia komórek i utworzenia zarodka, to ma on zgodnie z nauką Kościoła duszę i jako taki jest już istotą ludzką, dlatego przynależna jest mu niezbywalna godność człowieka i prawo do życia. Tu nie ma miejsca na wieczne mrożenie, albowiem nawet, jeżeli byłoby to możliwe, to będzie to zawsze zawieszenie życia, – czyli kpina z Boga. W chrześcijańskim społeczeństwie nie może być na to zgody.
Jednakże nie żyjemy w próżni, każdy może wyjechać z Polski do sąsiedniego kraju i w nim, będąc obsługiwanym nawet przez polskiego lekarza, może przeprowadzić dowolny zabieg, w tym sztucznego zapłodnienia. Problemem jest jedynie filtr finansowy, albowiem nie każdego stać na tego typu usługi. Obecnie w kraju, ta sfera w zasadzie nie jest w ogóle regulowana, w przeciwieństwie np. do kwestii tzw. przerywania ciąży. Generalnie na tym przykładzie widzimy, że państwo przegrywa z medycyną i tanimi liniami lotniczymi, albowiem dosłownie każda Polka, może za około 200 zł polecieć do Wielkiej Brytanii, gdzie z łatwością dokona zabiegu usunięcia zarodka z macicy w kwocie osiągalnej cenowo dla krajowych dochodów, medycyna zaszła tak daleko, że często wystarczy zażyć odpowiednią tabletkę! Podobnie może być w przypadku przeregulowania kwestii zastępczej prokreacji. Dlatego, ze względów pragmatycznych nie należy penalizować kwestii In vitro w Polsce, albowiem nie ma powodu, dla którego mielibyśmy ludzi jeszcze bardziej ograniczać w ich prawach do dowolnego wyboru drogi życiowej. Sprawę należy zostawić rynkowi, jeżeli ktoś się podejmuje świadczenia takich usług, po spełnieniu ściśle określonych przez prawo wymogów, powinien mieć prawo taką działalność prowadzić, ale nie może być mowy o płaceniu ze środków publicznych na te metody, albowiem są poważniejsze problemy niż niepłodność.
Onkologia, geriatria, choroby rzadkie, wszystkie zagrażające życiu i funkcjonowaniu człowieka w społeczeństwie – muszą mieć bezwzględne pierwszeństwo w finansowaniu ze środków publicznych przed wszelkimi innymi, które nie zagrażają bezpośrednio życiu człowieka. Wynika to z zasad pomocniczości państwa względem obywateli, najpierw pomagajmy żywym tym, którzy są zagrożeni. Dopiero potem, możemy troszczyć się o prawa tych, którzy z przyczyn biologicznych nie mogą mieć dzieci. Jednakże zawsze na miejscu pierwszym musimy pomagać żyjącym, albowiem tam jest ból, tam jest cierpienie – realne, mające wymiar w ludzkim dramacie i dysfunkcji rodzin. W przypadku niepłodności są różne przyczyny, czasami wystarczy sztuczne zapłodnienie nasieniem innego partnera, albo zmiana partnera/ki – są dziesiątki możliwości. Ważne jest to, że jeżeli nie wydamy ani grosza na In vitro, nikt nie umrze! Natomiast w onkologii te pieniądze mogą uratować żyjących ludzi i ich rodziny przed dysfunkcją.
Niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, polscy mężczyźni mają o wiele mniejsze szanse na zapłodnienie, z powodu mniejszej ilości plemników niż mężczyźni ze „zdrowszych” części świata. Takie są koszty zatrutego środowiska, w tym prawdopodobnie odżywiania się zmodyfikowanym i zawierającym sztuczne składniki jedzeniem oraz stresu. Nie pomaga w zapłodnieniu przesunięcie wieku, w jakim kobiety decydują się na ciąże, niestety współczesny feminizm i ideologia genderowa, mówiąca o równości bez oglądania się na specyfikę płci i ról biologicznych jest zgubna. Nie ma powodu, żebyśmy musieli wszyscy za to płacić, zwłaszcza, że chorzy onkologicznie po prostu cierpią i potrzebują.
Argument cierpienia rodziców i odpowiedzialności za odmówienie im prawa do posiadania dziecka nie wytrzymuje siły porównania z argumentem odmówienia choremu onkologicznie najnowszej terapii. W kwestiach wyboru publicznego zawsze mamy do czynienia z wyborem „coś za coś”. Jest oczywistym, że wspieranie metod zastępczej prokreacji to szansa na więcej dzieci, tak niezwykle potrzebnych naszemu państwu, jednakże nie może się to odbywać kosztem utrwalenia dramatycznego stanu lecznictwa onkologicznego, albowiem to na nie powinny iść pieniądze w pierwszej kolejności.
Zupełnie na marginesie, należy stwierdzić, że wystawianie tematu etycznego na pierwsze miejsce w dialogu publicznym w momencie, kiedy kraj jest na ostrzu największego kryzysu od początków transformacji to po prostu kpina z rzeczywistości. Nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby teraz w takim momencie dziejów brać się za normowanie tak niesłychanie dzielącej społeczeństwo kwestii, nie ma tu znaczenia wyznawana religia, ale po prostu w momencie kryzysowym, kiedy jest potrzebne skupienie społeczeństwa i zjednoczenie na wspólnych celach pod przewodnictwem władzy, nie można w żadnej mierze dopuścić do popsucia nastrojów i uaktywnienia kolejnych podziałów. Pomijając już kwestię, że w naciągniętym do granic możliwości budżecie, niezwykle trudno będzie znaleźć pieniądze na kolejne świadczenia medyczne.
Reasumując, nie ma zgody na finansowanie In vitro z pieniędzy publicznych – albowiem są inne cele medyczne, które wymagają pilnego finansowania. Nie można go jednak zakazać, ze względów czysto pragmatycznych. Źródeł problemów z niepłodnością należy szukać w przyczynach związanych z ekumeną, w jakiej żyje człowiek oraz w zwyczajach społecznych, zmienianych przez ideologie równościowe, dla których płeć traci rolę biologiczną. Zważywszy na czas kryzysu, In vitro, jako problem z natury etyczny, niepotrzebnie podzieli społeczeństwo, dlatego ostatecznie należy odłożyć dyskusję nad tymi kwestiami.