• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Polska – wielka porażka? Budowanie państwa w erze globalizacji nie może polegać na idei!

    • By krakauer
    • |
    • 14 czerwca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Szanując słowa pana Andrzeja Dudy na konferencji „Polska wielki projekt”, gdzie powiedział, że „Budowanie państwa musi polegać na idei” [Źródło: tutaj], niestety nie tylko nie możemy się z nimi zgodzić, ale musimy je bardzo wyraźnie skrytykować. Czas idei zakończył się wraz z otwarciem się Polski na globalizację. Jednak bezwzględnie trzeba przyznać, że takie słowa mógł powiedzieć tylko człowiek wielkiego formatu: „Budowanie państwa nie może polegać na wtłaczaniu ludzi w ideologię, tylko musi polegać na idei. A ta idea wynika z życia społeczeństwa i państwa. Tylko w ten sposób, poprzez żywą ideę, wynikającą z tradycji, kultury, co jest w ludziach, co w sposób namacalny i instynktowny pozwala im rozumieć co to jest dobro wspólne, właśnie ona stanowi najlepszy surowiec do budowania silnej państwowości, opartej na prawdziwej demokracji, gdzie słucha się głosu społeczeństwa.” [Źródło j.w.] Możemy się z tym co do zasady nie zgadzać, jak również inaczej myśleć o szczegółach, jednakże generalnie pan Andrzej Duda Prezydent RP, chyba pierwszy raz pokazał nam wszystkim, że myśli tak jak powinien myśleć Prezydent państwa. Można powiedzieć, że serce rośnie, tylko trochę w złą stroną, a przerost mięśnia sercowego to jak wiadomo poważna choroba. Nie ma łatwo.

    Problem w myśleniu pana Prezydenta polega na niemożliwości zaakceptowania fikcji tworzenia idei, wynikającej z tradycji i kultury. Owszem, jeżeli ma ona dotyczyć tylko „ludu pisowskiego”, to jak najbardziej, warto dodać jeszcze religię. Jednakże to jest tylko „na jedną nóżkę”. Poza tą Polską, jest jeszcze druga Polska, którą pan prezes Kaczyński pozwolił sobie posortować, inni działacze jego środowiska wypominali, że to Polska w futrach. Na tym właśnie polega nasz problem, że trzeba w ramach współczesnej myśli państwowej znaleźć miejsce dla wszystkich, w tym nawet dla skrajności, tak żeby nie miały bodźców do radykalizowania się! W tym właśnie tkwi siła demokracji, każdemu po trochu! Kompromis i pragmatyzm!

    Tymczasem, to co wciela w życie „dobra zmiana”, to nic innego jak próba negowania prawa do bycia Polakami znacznej części społeczeństwa. Polska nie jest w pełni i nie będzie konserwatywna, ani narodowa. W części będzie już zawsze – tęczowa, czerwona, a nawet brunatna. Trzeba tych wszystkich ludzi zrozumieć i tak ukształtować system państwowy, żeby wszyscy którzy uznają istnienie i ochronę istnienia Rzeczpospolitej jako państwa dla wszystkich Polaków za najwyższe dobro o charakterze nadrzędnym – mieli w nim swoje miejsce.

    Niestety to co obecnie dzieje się w kraju, to próba budowania przez podział. Zakładając, że media i kolejne programy promowania patologii społecznych zrobią swoje, rzeczywiście mogą nas czekać dwie kadencje władzy tego obozu politycznego. To będzie straszna cena, za dwie kadencje władzy poprzedniego obozu politycznego. W istocie to byłaby wielka cena za brak lewicy w Polsce.

    Poza tym wszystkimi patetycznymi stwierdzeniami, liczy się także coś innego, chodzi o to żeby zamysły polityczne mieć w kontakcie z realnym światem. Trudno jest oczekiwać od dzisiejszej młodzieży, że będzie umierać za „polskość Suwałk”. Jak na tą chwile wiemy, że praktycznie około trzech milionów ludzi wybrało wyjazd z kraju za chlebem, ponieważ albo nie godzili się na śmieszne krajowe stawki, albo po prostu nie mieli na życie i nie mieli innej alternatywy. Jak można dzisiaj od tych ludzi, dla których ich własne państwo nie było w stanie stworzyć żadnej propozycji – czynić odpowiedzialnymi za dobrą zmianę? Dla większości Polaków pracujących na Zachodzie, te sto kilkanaście Euro, czy też osiemdziesiąt kilka Funtów miesięcznie z tytułu 500+ to za małe pieniądze na przysłowiowe „waciki”, a co dopiero na życie. To pokazuje skalę naszej nędzy i naszego ubóstwa, które muszą determinować myślenie polityków o państwie.

    Budowanie państwa w erze globalizacji nie może polegać na idei! Ponieważ ludzie nie chcą idei, tylko np. najmodniejszego telefonu komórkowego wiodącego producenta! Nowego samochodu i przede wszystkim – mieszkań! Przecież hierarchia potrzeb życiowych Polaków jest opracowana i zdefiniowana. Jak w ogóle można mówić o idei w czasach, w których idee zostały wyjałowione i zastąpione przez konsumpcjonizm! Zawsze trzeba się odnosić do realiów, inaczej nie ma się szans na to, żeby podjęte zamiary polityczne uczynić realnymi.

    Niestety ryba psuje się od głowy, jak źle zaplanujemy system, to nie należy oczekiwać, że ludzie będą się – zamiast w niedzielę do supermarketów masowo wybierać do kościołów! To, tak nie działa! Może wyjść z tego wielka porażka.