• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Polityka jest wypadkową postaw jej uczestników

    • By krakauer
    • |
    • 11 czerwca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    W psychologii potwierdzono, że percepcja interakcji społecznych oddziałuje na zachowania ludzi o wiele silniej, niż obiektywna rzeczywistość. Głównie, dlatego ponieważ wszyscy mamy tendencję do osądów subiektywnych, poza tym przecież podejmujemy decyzje głównie w oparciu o własne przekonania i własny zasób percepcyjny. Nie ujawnia się postaw, zanim nie dojdzie do interakcji, to dopiero moment interakcji jest ujawnieniem postawy. W polityce zaś bywa różnie, ponieważ często ujawnia się postawy, a postępuje się wbrew deklarowanym poglądom.

    Percepcja dzieje się, co najmniej na trzech płaszczyznach (to oczywiście uproszczony schemat): poznawczej, behawioralnej i emocjonalnej. Na płaszczyźnie poznawczej prezentujemy myśli i przekonania własne na dany temat, na płaszczyźnie behawioralnej wyrażamy działania, a na emocjonalnej ujawniamy swoje emocje, uczucia, wobec określonego tematu, czy zagadnienia.

    Teoretycznie to, myślenie powinno kształtować postawy. Dzięki percepcji danego zjawiska, wyrabiamy sobie pogląd, podejmujemy decyzje i ją wyrażamy. Bywa także i odwrotnie, jeżeli bowiem ktoś jest, chociaż minimalnie krytyczny, to w oparciu o swoją postawę może w procesie socjalizacji i edukacji, przeprowadzić ewolucję wyrażanych poglądów, dosłownie przenieść się na wyższy poziom rozwoju osobowego. Niestety jednak, najczęściej dochodzi do uogólniania ocen, a ludzie szukają u innych potwierdzenia dla swoich poglądów, a nie prawdy lub wiedzy. Dokładnie tak jest w polityce, gdzie bycie politykiem erystycznie nadążnym to porażka, ponieważ wyrażane postawy mają fundamentalne znaczenie dla każdego z nas, albowiem nie tylko nas wyrażają, ale służą do auto definiowania naszej tożsamości.

    Co w przypadku, jeżeli mamy dziedzinę życia społecznego, którą mogą zajmować się dosłownie wszyscy? Zwłaszcza, jeżeli w wyniku osiągniętej pozycji, można decydować nie tylko o pieniądzach dla siebie i innych, ale przede wszystkim tworzyć system normatywny, zdolny do samousprawiedliwienia się. Jedynym naturalnym filtrem, broniącym dostępu do władzy, jest przeciętny poziom atawizmu, jaki wyrażają inni uczestnicy gry. Wszyscy (w modelu teoretycznym) – za coś normalnego uważają ukrywanie swoich postaw i wprowadzenie wszystkich innych w błąd, co do swoich preferencji. Jak w takim środowisku można funkcjonować?

    Niestety wszystko się zgadza, to procesy, w których uczestniczą ludzie, kształtują ich postawy. Na myślenie przeważnie nie mają czasu, poza tym pokazanie, że jest się zdolnym do indywidualnego „krytykanctwa” powoduje, że nie jest się mile widzianym przez ogół. Polityka nie lubi szczególnych talentów i gwiazd, ponieważ z zasady wszyscy wciągają się tam do wspólnego kotła. Gorzej, jak cześć uczestników gry, chce innych z kotła wyrzucić, mniej więcej z takim przypadkiem mamy do czynienia obecnie w Polsce.

    Tytuł jest trywialnie naiwny, ponieważ jest oczywistością to, że polityka jest wypadkową postaw osób się nią zajmujących. Jakże miałoby być inaczej? Jednak właśnie, dlatego dano tak prosty i oczywisty tytuł, żebyśmy mogli, bliżej uświadomić sobie prostą okoliczność – problemu postaw w polityce. Jeżeli jej uczestnicy, komentatorzy i kreatorzy (niektóre media kreują, zamiast relacjonować rzeczywistości), będą się zachowywać jak wzajemnie pożerające się stada wilków, to na jakiej podstawie oczekujemy czegoś pozytywnego jako wynik procesów politycznych? Z punktu widzenia polityków, gra polityczna jest grą o ich własną pozycję oraz ich własne zasoby i możliwości. Kwestia oddziaływania poprzez decyzje na otoczenie jest odsuwana w percepcji polityków odpowiednio dalej. Na tyle daleko, żeby najpierw zaspokoić ich własne „ja”.

    Wiele zależy od modelu politycznego, który kształtuje ustrój polityczny. Jeżeli mamy państwo, w którym dominują kolektywne formy sprawowania władzy, to będzie o wiele trudniej podejmować w nim decyzje, niż w państwie, w którym urząd = osoba. Dobrze jak w tym drugim modelu, do tego dochodzi jeszcze odpowiedzialność.

    Teraz proszę wszystko to, co czym powyżej przeczytaliśmy, odnieść do współczesnej sytuacji w Polsce. Czy w ogóle ma sens dziwienie się, że rozwijamy się poniżej posiadanego potencjału?