- Cytaty
Strofowanie aroganckich wypowiedzi czyli cenzura w Sejmie?
- By krakauer
- |
- 11 czerwca 2016
- |
- 2 minuty czytania
fot. Rafał Zambrzycki Źródło: Kancelaria Sejmu RP System Informacyjny Sejmu
Zderzenie dwóch światów, mniej więcej tak można próbować podsumować to, co miało miejsce wczoraj w Sejmie pomiędzy panem Ryszardem Petru i panem Jarosławem Kaczyńskim w tle z prof. Adamem Glapińskim, akurat głosowanym przez Sejm, jako kandydat na Prezesa Narodowego Banku Polskiego. Była to jedna z setek utarczek słownych, jakie mamy w Sejmie z tym zastrzeżeniem, że jak do tej pory – nikt nie odważał się apelować do Marszałka sejmu o strofowanie aroganckich wypowiedzi, ponieważ to nic innego jak cenzura. Można powiedzieć nawet, że to cenzura systemowa o znaczeniu prewencyjnym.
W istocie nie ma znaczenia to, co powiedział pan Petru. Nie powiedział nic nadzwyczajnego, co nie mieściłoby się w standardzie krytyki politycznej ze strony opozycji. Jednak, ponieważ dotknął bolesnego sedna dobrej zmiany, tj. rozdawnictwa pieniędzy, których nie ma i ryzyka ich drukowania przez bank centralny po zmianie prezesa. Na to nastąpiła reakcja pana Kaczyńskiego, którą warto dobrze i starannie przeanalizować. Ponieważ ten polityk wyjątkowo rzadko w ogóle wstaje do mównicy. Tym razem jednak podszedł i zabrał głos, w klasycznym stylu „połajanki”, dając do zrozumienia, że pan Petru nie reprezentuje interesu Polaków. Zarazem apelując do Marszałka o strofowanie aroganckich wypowiedzi!
To samo w sobie jest bardzo dziwne i silnie inne od tego, co znamy z naszej codziennej rzeczywistości. Zawsze Parlament był świątynią demokracji, a jego esencją jest wolny mandat poselski. W ramach mandatu, parlamentarzyści mogą mówić w ogóle to, co im ślina na język przyniesie, a z trybuny sejmowej to już w ogóle, co tylko chcą. To jest główny filar naszej wolności w Polsce. Jeżeli w Sejmie nie będzie można mówić, tego co się chce, co się myśli i co się uważa za stosowne, to biada nam, ponieważ czekają nas trudne czasy. Nawet w PRL-u istniała opozycja i nikt jej nie kneblował.
Jakim prawem lider największej partii w Sejmie, lider większości rządzącej Polską pozwala sobie oceniać, co jest aroganckie a co nie jest? Czy pan Jarosław Kaczyński jest jakimś arbitrem elegancji? Może mistrzem mowy polskiej? Ikoną stylu? Nie! Jest dokładnie takim samym Posłem, jak w tym przypadku pan Ryszard Petru i inni, których wybrali dokładnie tak samo polscy Polacy, jak Jego! Jakim prawem w ogóle mówi się o strofowaniu wypowiedzi i na jakiej podstawie jakiekolwiek wypowiedzi uznaje się za aroganckie? Może tylko pochwały dobrej zmiany? Może tylko czołobitność? Czy tylko to ma być dozwolone? Dzień, w którym doczekamy się w Sejmie zakazu chwalenia rządu, będzie dniem, w którym wejdziemy do świata „mechanicznej pomarańczy”.
Podstawą pluralizmu jest swoboda wypowiedzi. W realiach demokracji liberalnej, jej fundamentem jest tolerancja dla poglądów i ich artykułowania przez inne osoby. Nie ma tutaj znaczenia, czy jesteś profesorem z katedry zajmującej się językiem polskim, czy też drwalem z lasów, masz dokładnie takie samo prawo wypowiadać się, zwłaszcza w Sejmie! Nie ma w ogóle mowy o tym, żeby ktokolwiek próbował nawet oceniać wypowiedzi innych Posłów i je strofować, znaczy się cenzurować! To jest ograniczanie demokracji, okradanie Polaków z wolności i pozbawianie nas prawa, do swobodnej oceny, można powiedzieć – dowodów. Przecież politycy zawsze są oceniani, o ile uboższa byłaby to ocena, jeżeli ich zachowanie byłoby moderowane przez władze Sejmu, który co trzeba uczciwie przyznać, ma istotną władzę nad Posłami. Możliwości karania ze strony Marszałka są przecież znaczne.
Żyjemy w kraju, który ma stosunkowo świeże doświadczenia z demokracją. Dlatego właśnie trzeba ją chronić. Można powiedzieć, że demokracja wymaga pewnych standardów, które muszą być spełnione, żeby mogła funkcjonować w sposób niezakłócony. W tym zakresie najważniejszym standardem jest pluralizm. Jego warunkiem jest brak jakiejkolwiek formy cenzury. Jeżeli Posłowie będą nadmiernie uważać na słowa, ponieważ Marszałek może ich strofować (w domyśle nakładać kary finansowe), to będzie Sejm niemy! Już taki mieliśmy prawie 300 lat temu. Wówczas również strofowano Posłów, a bagnety żołnierzy przyszłego zaborcy, były najlepszym gwarantem ciszy i spokoju na posiedzeniu.
Czy dzisiaj pan Kaczyński chce mieć demokracje, w której ludzie będą bali się odezwać i powiedzieć, co myślą? Nie chodzi oczywiście o pana Petru, albowiem sam sobie doskonale poradzi. Jednak zawsze wolność Posłów w Sejmie, była, jest i pozostanie miarą wolności powszechnej. Żadnej cenzury w Sejmie! Nie ma na to zgody! Pan Kaczyński się odkrył, zobaczyliśmy, co w jakiejś mierze naprawdę myśli.