- Wojskowość
Baza w Redzikowie vs. Iskandery z Kaliningradu i Iran
- By krakauer
- |
- 15 maja 2016
- |
- 2 minuty czytania
SM-3_launch PD Wikimedia Commons
Mamy oto nową sytuację taktyczną na północy Polski. Dotychczas byliśmy bezbronni wobec potęgi rosyjskich systemów napadu powietrznego i rakietowego, a obecnie pojawia się szansa na możliwość obrony kraju dzięki amerykańskiej obecności wojskowej. W Redzikowie na Pomorzu ma powstać baza amerykańskich rakiet przeciwlotniczych i przeciwrakietowych, zdolna zniszczyć w zasadzie każdy cel powietrzny w promieniu do około 350 km (w zależności od tego jakich rakiet będzie używać). Mowa jest o radarze i rakietach 24 SM-3 w tym SM-3 Block IIA, a także SM-3 i SM-6. To znaczący potencjał, zupełnie zmieniający realia obrony przeciwlotniczej/przeciwrakietowej w regionie południowego Bałtyku.
Jeżeli do tego udałoby dodać jakieś ruchome komponenty obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej – w tym amerykańskie zestawy „Patriot”, to rzeczywiście „tarcza” jako taka mogłaby mieć sens. Jednakże nie można się zgodzić na to, że kupimy swoje „Patrioty”, tylko po to, żeby chronić amerykańską stacjonarną „tarczę” w Redzikowie! Nasza obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa musi służyć innym celom, a amerykańska instalacja wymaga własnej dodatkowej osłony. Wówczas to będzie rzeczywiście groźna broń.
Bez względu jednak na to, jak bardzo nasycimy przy pomocy rakiet nasze Północne rejony, to i tak problem będzie bardzo poważny, ponieważ rosyjskie rakiety klasy „Iskander”, mają nadzwyczajne możliwości przenikania przez obronę przeciwrakietową, tzn., z założenia są po to projektowane, żeby przez taka obronę móc przeniknąć. W grę wchodzi spłaszczona trajektoria lotu oraz cały szereg rozwiązań technologicznych, które jeszcze nawet nie są znane na Zachodzie.
W sensie politycznym, budowa bazy jest odpowiedzią NATO na rosyjskie działania na Ukrainie, tj., przyjęcie do Federacji Rosyjskiej – Półwyspu Krymskiego oraz rzekomą interwencję zbrojną na wschodzie Ukrainy, w ukraińskiej wojnie domowej (na co nie ma wiarygodnych i obiektywnych dowodów).
W sensie taktycznym, Amerykanie wykorzystują położenie Polski i Rumunii, budując wyrzutnie rakietowe – tanie w utrzymaniu, głównie z przeznaczeniem wobec rakiet z Iranu, które hipotetycznie mogą być wystrzelone w kierunku USA. Ze względu na położenie Iranu, najprawdopodobniejszą trajektorią przelotu do USA jest m.in. niebo nad Polską. Oznacza to zatem, że Iran mając tego świadomość, może skutecznie porazić cel w Redzikowie, jeżeli jego pociski zostaną zaatakowane z terytorium Polski. Musimy się z tym liczyć, oczywiście media w Polsce o tym nie powiedzą, a politycy milczą. Proszę się zastanowić, biorąc pod uwagę oczywiście doskonale rozwinięty przemysł rakietowy w Iranie, jak również ambicje jądrowe tego kraju, – jakiego typu głowicę, miałaby irańska rakieta wymierzona w bazę w Redzikowie, mająca na celu utorowanie drogi do USA? Zastanówmy się? Może wypchają ją daktylami? Ketchupem? W sensie jakimś doskonałym irańskim sosem, zrobionym z tamtejszych przypraw? Może dżemem? Ewentualnie mlekiem? O tak, zsiadłe mleko jest prawdopodobne! No, przecież nie podepną tam prawdziwej broni jądrowej?
Z rosyjskiej strony, to rzeczywiście istotny element taktyczny, pod warunkiem, że w ogóle potencjał bazy byłby użyty przeciwko Federacji Rosyjskiej. Istotnie, te wyrzutnie mogą być wykorzystane dla rakiet zdolnych osiągnąć terytorium federacji. Jednakże to samo może zrobić w zasadzie każdy okręt wojenny USA ze standardowymi wyrzutniami rakiet, jak również można takie rakiety podpiąć pod samolot. Dlatego, nie jest to jakieś nadzwyczajne zagrożenie, zwłaszcza że jest to cel punktowy. Ma bardziej znaczenie psychologiczne niż rzeczywiste, jednak bez względu na te okoliczności i tak na dzień dzisiejszy będzie to cel numer 1 lub nr 2 na terytorium Polski.
Atak na Redzikowo może mieć nieco inny charakter, można tego dokonać przy pomocy szeregu rakiet, których amerykańska obrona nie będzie w stanie strącić jednocześnie z wielu kierunków. Chodzi o to, że Rosjanie w celu wyeliminowania Redzikowa mogą użyć na raz do ataku z wielu stron – wielu rakiet, zarówno balistycznych jak i manewrujących, do tego zapewne także i bomb kierowanych, jak i dronów. Chociaż znając rosyjską fantazję, to najprościej byłoby zastosować metody dywersji tj., np. zaatakować Redzikowo przy pomocy inteligentnych pocisków moździerzowych, wystrzelonych z moździerza na dowolnym podwoziu kołowym. To może być dobry sposób na rozpoczęcie konfliktu, takie – preludium, które można zorganizować zawsze. Nawet, jeżeli kilka, czy kilkanaście pocisków nie zniszczy całej bazy, to może istotnie sparaliżować jej możliwości działania. Wszystko zależy od dokładności trafienia. To nie jest żadna filozofia dla rosyjskich wojsk specjalnych, mogą to zorganizować bez wysiłku.
Realia są trudne, na dzień dzisiejszy nie mamy obrony przeciwlotniczej z prawdziwego zdarzenia, a o obronie przeciwrakietowej w ogóle nie ma o czym mówić. Dlatego nawet takie wsparcie, może być dla nas bardzo cenne. Przy czym musimy mieć świadomość, że „tarcza”, sama może być jednym z priorytetowych celów dla potencjalnego przeciwnika z Północy, jak również celem pośrednim dla Iranu, jeżeli ten zdecydowałby się na atak międzykontynentalny. Generalnie najlepiej nie jest mieć ŻADNYCH obcych wojsk na własnym terenie. Obce wojska, to zawsze oznaka słabości.