• 17 marca 2023
    • Polityka

    Oni wszyscy powinni odejść – nigdy nie powinni być przy władzy

    • By krakauer
    • |
    • 15 maja 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Czasami pewne sprawy działają na człowieka tak rozbrajająco, że traci się wszelką nadzieję na sens jakichkolwiek działań publicznych. Po co bowiem mamy się silić i trudzić, jeżeli rządzą nami ludzie, udowadniający swoim zachowaniem, że nigdy nie powinni nas publicznie reprezentować. Smutny był ten koniec tygodnia, ponieważ pokazał nam na trzech płaszczyznach, w jakim oderwaniu od realiów są rządzący naszym krajem.

    Pana Ministra Spraw Zagranicznych nazwisko to najlepiej już zapomnijmy, żeby się nie wstydzić. Im szybciej ten pan będzie odwołany z pełnionej funkcji tym lepiej i dla niego, ponieważ nie będzie się kompromitował i dla nas, ponieważ nie będzie pogarszał sytuacji międzynarodowej naszego kraju swoją nazwijmy to „kompetencją inaczej”. Tego, co pan minister zrobił a w zasadzie czego nie zrobił, nie da się nazwać inaczej niż zlekceważeniem Niemców i to w najwyższej randze – samej pani Kanclerz! Zarazem stracił okazję powiedzieć, pani Merkel prawie prosto w oczy – publicznie, co myśli o jej polityce migracyjnej i dlaczego ona rozkłada Unię Europejską najbardziej ze wszystkich inicjatyw politycznych obecnych dzisiaj w Europie. Wspomniana Kanclerz, minister spraw zagranicznych Niemiec pan Frank-Walter Steinmeier oraz przewodniczący Komisji Europejskiej pan Jean-Claude-Juncker i inni dostojni goście organizowanej przez niemiecką telewizję publiczną debaty na tematy europejskie nie usłyszeli niczego od pana ministra, nawet nie skorzystał z możliwości nagrania i przesłania go tam na wideo. Pan minister wrócił późno z Sejmu i prawdopodobnie sobie spał. Biedny, zmęczył się! To się nazywa poświęcenie, to się nazywa służba państwu! Winszować! Prawdziwy sukces! Zdaje się coś tam jeszcze było o traktacie polsko-niemieckim, jakaś okrągła rocznica, ale kogo to interesuje? Po prostu horror.

    Żeby to dobrze zrozumieć – Sejm RP jest świętością, ale akurat funkcja ministra spraw zagranicznych jest na tyle szczególna, że w interesie wszystkich jest uszanowanie osoby pełniącej ten urząd na tyle, żeby mogła wywiązywać się ze swoich obowiązków „na zewnątrz” a nie „do wewnątrz” w pierwszej kolejności. Szkoda tego nawet komentować, ten pan powinien mając resztki wstydu sam się podać do dymisji, bo udawanie, że się nic nie stało w tej sprawie to dowód na to, że Warszawa lekceważy Berlin. Można powiedzieć, że dymisja tego pana w tej chwili jest koniecznością.

    Drugi przypadek – arcyciekawy to wyczyn pana Wojciecha Kaczmarczyka – sekretarza stanu, Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania, Pełnomocnika Rządu do spraw Społeczeństwa Obywatelskiego. Ten pan, można powiedzieć, że spojrzał w paszczę smoka stojąc na jego zębach! Pan pełnomocnik będąc gościem na tzw. Kongresie Kobiet, (to takie spotkanie kobiet, silnie feministyczne) – powiedział do uczestniczek, to co myśli wiele innych osób o sztucznych problemach tworzonych przez tzw. środowisko feministyczne. Spotkało go za to wiadro zimnej wody, czyli wybuczenie przez żądną krwi widownie, której przedstawicieli opierają się na odmiennym postrzeganiu paradygmatu roli kobiety we współczesnym społeczeństwie. Uwaga nie chodzi o to, czy to pan pełnomocnik ma rację, czy to panie zebrane tam i wówczas ją miały. Chodzi o coś zupełnie innego, mianowicie o umiejętność komunikowania się. Jeżeli rząd chce narzucić swoją wizję świata społeczeństwu, to może to zrobić np. pod lufami karabinów. Ewentualnie może próbować wysublimowanych metod PR-u i komunikacji marketingowej, może starać się angażować autorytety, budować dyskusję itd. Może też wysyłać pana pełnomocnika, który po prostu marnuje czas, co więcej szkodzi sprawie, bo do tak wyrobionego merytorycznie grona, takie przemówienie – nie tylko nic nie dało, ale przede wszystkim umocniło je w ich własnej argumentacji. Tymczasem, przecież to nie o to chodzi. Jakby ktoś nie zrozumiał – nie można podejmować nieskutecznej komunikacji, to nie ma sensu. Chyba, że celem wystąpienia było obrażenie gospodarzy? Tego nie wiemy i nie będziemy spekulować. Bezwzględnie jednak dla pana pełnomocnika to powinno się skończyć dymisją.

    Jest jeszcze pani premier, która bardzo niewłaściwie określiła Ojca Świętego w jednej ze swoich wypowiedzi, w której podsumowała audiencję, której miała zaszczyt dostąpić. Więc pani premier coś „mu” powiedziała, co sama zrelacjonowała i kropka. Niby nic wielkiego, jednak dla specjalistów od protokołu, który jest w Watykanie szczególnie wysublimowany – to powód do wielkiego oburzenia. Nie ma powodu w ogóle się do tego odnosić, liczy się jednak to, że pewnego rodzaju gafy po prostu nie mają prawa się wydarzyć. Można zrozumieć, że jakiś dziennikarz coś głupiego napisze, ale żeby premier miała wpadkę? Zwłaszcza, że jak nie umie mówić publicznie, może zawsze posiłkować się ludźmi od tego. W końcu zatrudnia w swojej Kancelarii kilku „wybitnych” blogerów i nawet zdaje się małżonkę jednego ze znanych z mediów społecznościowych. Nie, żeby się czepiać. Chodzi po prostu o pewne pryncypia i mechanizmy, które dla ludzi na najwyższych stanowiskach powinny być automatyczne. Proszę sobie wyobrazić, że Polska prowadzi wojnę, a pani premier zabiegając o poparcie za granicą popełnia jakąś totalną gafę! To przerażające, że nasze bezpieczeństwo i nasz byt zależy od takich ludzi.

    Oni wszyscy powinni odejść, w zasadzie nigdy nie powinni być obecni w polityce, ani w życiu publicznym. Jeżeli taki mamy dzisiaj standard naszych elit, to biada nam. Jak tacy ludzie zachowają się w sytuacji krytycznej? Oni wszyscy powinni odejść – nigdy nie powinni być przy władzy.