- Polityka
Elity europejskie dziwią się narastającemu nacjonalizmowi ale w tym nie ma nic dziwnego
- By krakauer
- |
- 10 maja 2016
- |
- 2 minuty czytania
Elity Europejskie dziwią się narastającemu nacjonalizmowi w państwach członkowskich, ale przecież w tym nie nic dziwnego. Przede wszystkim dlatego ponieważ europejska klasa polityczna przestała dawać odpowiedzi na istniejące i coraz to nowe pytania, a te odpowiedzi które jest w stanie jeszcze generować – jak np. na kryzys ekonomiczny, czy też na kryzys uchodźcy – są albo głęboko frustrujące, albo są zalążkiem nowych problemów.
To kryzys roku 2008 obnażył słabość Europy, ponieważ uderzył bezpośrednio w jej najsłabszy, a zarazem najsilniejszy komponent – wspólną walutę Euro. Było to uderzenie, które jeszcze boli, chociaż nieco zmieniono zasady funkcjonowania wspólnej waluty, a Europejski Bank Centralny, nawet dzisiaj drukuje, to i tak wspólna waluta nie jest czymś stabilnym, na czym można się opierać. Zwłaszcza, że Euro powoduje nadzwyczajne dyfuzje w ramach własnej strefy obowiązywania. To, co się stało z Grecją, po części Portugalią i Hiszpanią, to są bardzo poważne sprawy, których nie da się odwrócić, albo zaczarować za pomocą czarodziejskiej różdżki. Nierówność potencjałów gospodarczych w Strefie Euro i różne cykle gospodarcze gospodarek, to problem z którym Europa pomimo swojego bogactwa nie potrafi sobie poradzić.
Kryzys bezpieczeństwa Europy, związany z zamachem stanu na Ukrainie i wojną domową w tym kraju, to jedno wielkie nieszczęście, które spowodowało zantagonizowanie się Unii Europejskiej od Federacji Rosyjskiej. Są różne oceny tego jak wiele straciła Unia na sankcjach wobec Rosji, jednak tu nie chodzi o 100 lub 200 mld Euro, to nie są pieniądze, które mogłyby Europą wstrząsnąć. Problemem jest to, że zakończył się okres dobrych relacji z Federacją Rosyjską, która opierała swoją modernizację na wymianie handlowej z Unią Europejską. Dzisiaj miejsce firm europejskich zajmują Chińczycy, Koreańczycy i Japończycy oraz Amerykanie – przez swoje spółki córki rozsiane po całym globie. Wielki rosyjski rynek, który był dla Europy otwarty, jutro może wymagać koncesji i dodatkowych starań. Doszło tutaj do zmiany paradygmatu relacji, bez jakiejkolwiek korzyści dla Unii, która okazała się wielkim rozczarowaniem dla Kijowa.
Kryzys spowodowany przez nielegalnych imigrantów najbardziej obnażył słabość Unii Europejskiej i jej nieudolność, a przede wszystkim oderwanie elit od realiów i społeczeństw państw unijnych. W Niemczech właśnie wychodzą na światło dzienne kolejne taśmy z nocy sylwestrowej, gdy zorganizowane bandy innokulturowej młodzieży napadały na kobiety w centrum Kolonii i innych miast Niemiec, przy bierności i w zasadzie panice Policji, która nie spodziewała się tego typu zagrożeń u siebie w kraju. Europejczycy nie rozumieją dlaczego mają przyjmować i łożyć na imigrantów, skoro nie ma na połowę młodej populacji w Hiszpanii, we Włoszech, a Polacy z biedy wyjechali z kraju pracować za grosze – dlaczego tak biedny i niezaradny kontynent, miałby nagle pomagać obcym, którzy mają obok siebie bardzo bogatych kuzynów? Poza tym, nie jest już dla nikogo w Europie tajemnicą, że ci ludzie – ich nieszczęście jest wykorzystywane przez zorganizowane grupy przestępcze i terrorystów, właśnie do podburzenia Europy, albowiem reakcja na tą nieudolność władz niezdolnych do pilnowania granic – musi nastąpić. Takie są prawa przesileń politycznych.
Jak można się spodziewać po Europejczykach, że będą nadal głosować na ludzi, którzy nie tylko nie potrafili uratować ich przed amerykańskim kryzysem finansowym, to jeszcze nie są w stanie upilnować głupich granic, przed milionem biednych ludzi w klapkach?
Naturalną odpowiedzią na nieudolność struktury ponadnarodowej jest zwrócenie się bojących się o swoje życie i zdrowie obywateli do państwa narodowego. Co bardzo umiejętnie wykorzystują różnego rodzaju podmioty, ludzie i organizacje zorientowane narodowo, wręcz nacjonalistycznie, czy także i ksenofobicznie. Pewne sprawy zaszły po prostu zbyt daleko, nie można o nich pisać, ponieważ obowiązująca poprawność polityczna mogłaby nas narazić na odpowiedzialność karną, ale dokładnie tak jak Polacy, pewne rzeczy widzą i Niemcy i Austriacy i Węgrzy, jak również inne narody Europy, zdziwione faktem, że oto w ich krajach było możliwe wygenerowanie sub-struktury społecznej groźnej jak rak. Ludzie tego nie chcą i nie godzą się na taki stan rzeczy, ponieważ eksperyment multikulturalizmu jest nieudany. Przyznała to kiedyś sama Angela Merkel. Jednak to jej błędy pogłębiają podziały w Europie.
Mamy więc sytuację w której elity europejskie dziwią się narastającemu nacjonalizmowi ale w tym nie ma nic dziwnego, ponieważ winni nie chcą przyznać się do winy. Jednak rzeczywistość nie znosi fikcji i muszą ponieść konsekwencje. Węgry, Czechy, Słowacja, Polska, Austria – w tych krajach już się wydarzyło przesilenie, w Niemczech narasta niezadowolenie i silny ruch społeczny, domagający się zwrotu w polityce. Podobnie jest we Francji, gdzie zwycięstwo nacjonalistów jest prawie pewne. Jednak wiele a w zasadzie prawie wszystko zależy dzisiaj od Wielkiej Brytanii, która może zdecydować o nastrojach politycznych w całej Unii Europejskiej, albowiem ewentualny brexit będzie jednym wielkim hamulcem – nie tylko powstrzymaniem integracji, ale przede wszystkim jej odwróceniem. No, a jeszcze nie tak dawno, ktoś nam mówił o końcu historii…