• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Ciekawa informacja NIK na temat realizacji Programu Inwestycje Polskie

    • By krakauer
    • |
    • 05 maja 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Najwyższa Izba Kontroli opublikowała informację o wynikach kontroli pt.: „Realizacja Programu Inwestycje Polskie”. Z materiałem można zapoznać się [tutaj PDF]. To państwowe spojrzenie na słynny rządowy program, bardzo nagłośniony jeszcze przez samego pana premiera Donalda Tuska, a później bardzo trafnie scharakteryzowany jako m.in. „kamieni kupa”, przez jednego z jego ministrów. Niestety, jak wynika z ustaleń kontroli państwowej – pan minister miał rację.

    Przedstawiona informacja jest jedną wielką krytyką, znajdziemy tam informacje np. że program nie został rzetelnie przygotowany, nie określono planów i mierników działania poszczególnych podmiotów w nim uczestniczących. W ogóle sam program jako dokument nie został przyjęty przez Radę Ministrów, a jego przeprowadzenie przyczyniło się do zwiększenia długu publicznego. Czytamy tam m.in.: „Finansowanie udziału BGK w Programie spowodowało zwiększenie długu publicznego, co było niezgodne z jednym z jego założeń. Mimo że Rada Ministrów zdecydowała o przeznaczeniu na finansowanie Programu akcji spółek z udziałem Skarbu Państwa, Minister Finansów przekazał Bankowi obligacje skarbowe o wartości nominalnej 3 mld zł. Wprawdzie BGK z różnych tytułów wpłacił do budżetu państwa kwotę 1.961,2 mln zł, jednak obligacje nie zostały wykupione. Do 2016 r. ich obsługa kosztować będzie około 177 mln zł, a wydatki będą ponoszone nadal, jeśli w warunkach deficytu budżetowego dług zostanie zrefinansowany obligacjami kolejnych emisji.” [Źródło j.w. s. 2]. Przecież tego nawet nie da się komentować, rząd sobie, program sobie, bank sobie. Więcej w tym odejmowania kamyczków, niż ich dokładania dla wspólnego dobra. Ponieważ sprawa jest „HOT”, oceńcie to Państwo sami, nie będziemy się narażać na pozwy.

    Jednak po przeczytaniu chociażby samych uwag końcowych i wniosków (s.11) zachodzi pytanie, czy te wnioski – nadzwyczajnie słuszne będą implementowane do innych programów tego typu, w tym do programu pana Morawieckiego? Można powiedzieć, że NIK odniósł się nadzwyczaj delikatnie do badanego programu, mógł o wiele krytyczniej potraktować chociażby samą rolę Banku Gospodarstwa Krajowego, w szczególności jakby pytania dotyczyły efektywności programu. Jednak jak o to pytać, jeżeli nie ma w nim właściwych mierników?

    Wniosek jest smutny, powstał program, który w istocie był pomocą publiczną, ale nazywaną inaczej, z którego skorzystały głównie przedsiębiorstwa sektora publicznego i inne podmioty tego sektora np. Uniwersytet. Jakby ktoś chciał się zapytać wprost ile pieniędzy i na co wydano, co więcej kiedy będą zwrócone – w istocie nie wiadomo, trzeba dla każdej inwestycji przeprowadzić osobny audyt jeżeli chce się mieć wiarygodne dane. Natomiast coś takiego jak efekty wymierne czyli czego nam przybyło – czego jest więcej, jak to działa na gospodarkę i jak przekłada się na sferę publiczną, to niestety niewiadoma.

    W ogóle należy zapytać – jaki jest sens podejmowania tego typu działań, które nie dają konkretnych rezultatów? Pytanie ma ten sens, ponieważ obecny rząd zamierza we względnie podobny sposób „odbudować” przemysł stoczniowy w Polsce. Na pewno można to zrobić, tylko powstaje pytanie – za jakie pieniądze? Poza tym, jeżeli koszt programu ma być przerzucony poprzez obligacje na podatników, a następnie rolowany – jak czytamy powyżej, to przecież horror. Lepiej jest już po prostu założyć przedsiębiorstwo państwowe i uczciwie ponosić wydatki, do póki nie będzie się zwracało z produkcji statków. Wyjdzie na to samo, a przynajmniej powstanie coś realnego, będzie jakaś wartość dodana, a nie tylko odsetki od obligacji!

    Niestety wszelkie pomysły na zaklinanie rzeczywistości, jeżeli opierają się na pieniądzach publicznych, prędzej czy później i w jakiś sposób – zawsze będą prowadzić do tego, że budżet publiczny będzie drenowany. Stąd wydaje się być uprawnionym wniosek, że nie umiemy budować kapitalizmu państwowego, co więcej nawet nie mamy żadnej spójnej koncepcji tworzenia tego typu działań, które przekładałyby się pośrednio na stan gospodarki – przykładowo np. za pieniądze utopione w tym programie, można było kupić akcje dużego przedsiębiorstwa technologicznego na Zachodzie, albo nawet całe średniej wielkości i zbudować na tej podstawie korporację – inwestującą u nas w kraju np. w produkcję leków, albo zaawansowanych włókien itp. Dziedzina nie ma znaczenia, chodzi o to, że można było zrobić coś konkretnego, wymiernego – liczącego się. Tymczasem niestety o efektach nie ma nawet co rozważać, będą np. zmodernizowane akademiki jednej z uczelni w Krakowie. Wspaniały pomysł na skok cywilizacyjny i generowanie wartości dodanej – prawda?