- Religia i państwo
Obchody rocznicy pogrzebu?
- By krakauer
- |
- 19 kwietnia 2016
- |
- 2 minuty czytania
To, że żyjemy w ciekawych czasach – zderzenia paradygmatu post religijnej rzeczywistości na Zachodzie oraz silnej ofensywy religijnej w Polsce, powoduje że możliwe są rzeczy niesłychane. Przeprowadzane jawnie w świetle jupiterów, nawet rozgrywane w świątyniach, na ołtarzach – bez odrobiny skrępowania. Okazało się, że mamy w kraju grupę ludzi, która czci rocznicę – uwaga – pogrzebu!
Przeważnie w naszym kręgu kulturowym upamiętnia się datę śmierci osoby bliskiej, czy też innej np. jak w tym przypadku znanej, której pamięci oddaje się należny szacunek, na dowód tego, że właśnie pamięć nie przeminęła, trwa i zmarli są obecni w świadomości żywych. Jednakże to wszystko odbywa się pod datą śmierci.
Jeżeli chodzi o datę pogrzeby, to rzeczywiście jest odnotowywana w przypadku, gdy np. małżonkowie życzyli sobie wspólny grób a jedno zmarło wcześniej, wówczas rzeczywiście zdarza się pamięć o dacie pogrzebu. Jeżeli jednak popatrzymy na nagrobki, w dominującej większości, zgodnie ze zwyczajem widnieje tam data urodzenia i data śmierci. Nie jest zapisywana data pogrzebu, ona jest zawarta w księgach cmentarnych danej parafii lub cmentarza komunalnego.
Również rodziny, jak zbierają się na wspomnienie po zmarłym, to przecież nie w dacie pogrzebu! Może ktoś ma taki zwyczaj, może to gdzieś funkcjonuje, jednakże w większości przypadków, datą wspomnienia będzie data śmierci danej osoby, którą się wspomina.
Proszę się zastanowić, czy pamiętacie Państwo dokładne daty pogrzebów swoich bliskich? Pamiętacie daty uroczystych pogrzebów państwowych? Środowiskowych? Kolegów z pracy?
W ogóle to, co wspominanie o dacie pogrzebu miałoby upamiętniać? Nadzwyczajne wydarzenie poświęcone upamiętnieniu śmierci konkretnej osoby lub osób? Jeżeli tak, to jaki sens ma tego typu upamiętnianie? Czemu ono służy, czy też miałoby służyć?
Być może w takich przypadkach możemy mówić o zupełnie innym charakterze stosunków? Może tutaj chodzi o to, żeby skupić uwagę żyjących na samym procesie uroczystości i związanych z nimi ludzi, którzy odgrywają w nich wiodącą rolę? Przecież w istocie nawet sam pogrzeb jest w jakiejś mierze bardziej adresowany do rodziny zmarłego, jak również stanowi jej komunikat do otoczenia, niż dla zmarłego, któremu jest naprawdę wszystko jedno, z tego prostego powodu, ponieważ – nie żyje. Komu więc lub czemu mają służyć uroczystości upamiętniające – wcześniejsze uroczystości poświęcone pamięci zmarłego?
Właśnie na idei polega tutaj problem, trudno jest, bowiem oddawać cześć żałobnikom! To, kto jest podmiotem i adresatem czynności pogrzebowych jest chyba jak najbardziej zrozumiałe i nie ulega dyskusji. Jeżeli tak, to dlaczego coś takiego jak obchody rocznicy pogrzebu są przeprowadzane i to w świetle jupiterów, jak również w pełnej obstawie dostojników rządowych i kościelnych?
Jeżeli to wszystko ma sens, to zastanówmy się, czy zasadnym byłoby upamiętnianie – obchodów rocznicy pogrzebu, które właśnie są obchodzone? To znacząco zwiększa ilość obchodów, ponieważ można równolegle obchodzić samą rocznicę pogrzebu, oraz poprzednią rocznicę obchodów, jako już kolejną rocznicę, tego że się ją obchodzi. Daje to możliwość podwójnego obchodzenia jednego wydarzenia! Co powiemy na symulację obchodów już wcześniej obchodzonej rocznicy? Pięciolecie szóstej rocznicy obchodów!
Sytuacja sama w sobie jest trudna, ponieważ wszyscy rozumiemy, że prawdopodobnie chodzi tutaj o tworzenie nowej tradycji i to wszystko ma sens, właśnie w nowej logice, którą się buduje właśnie w oparciu o tego typu wydarzenia.
W interesie nas wszystkich jest zachowanie wydarzeń mających wpływ na naszą rzeczywistość w jak najlepszej pamięci. Naród bez pamięci historycznej nie jest wart zachowania w pamięci. Właśnie, dlatego sama koncepcja upamiętniania wydarzeń, które tak niedawno przyniosły Polakom tak wiele emocji, jest bardzo dobra. Jednakże wypada się skupić na kwestiach istotnych, a nie na wydarzeniach im towarzyszących. Przecież istotą jest pamięć o zmarłych, a nie o tym jak ich upamiętnialiśmy? Trzeba bardzo rozsądnie podejść do sprawy i nie mnożyć bytów ponad potrzeby. To są poważne i w istocie trudne, ze względu na kontekst polityczny sprawy. Nie potrzeba tutaj niepotrzebnych emocji. Dystans, rozsądek, szacunek dla zmarłych, ale także zrozumienie tego, kogo lub co się czci. Oczywiście nikomu nie można zabronić tego typu obchodów, jednak nazywajmy rzeczy po imieniu. Raczej nie jest nam potrzebna nowa tradycja.