- Polityka
Ofensywa polityczno-medialna rządu po Euro 2012?
- By krakauer
- |
- 23 czerwca 2012
- |
- 2 minuty czytania
Czy po Euro 2012 czeka nas ofensywa PR owa rządu? W trakcie imprezy zgodnie z oczekiwaniami wzrosło poparcie dla partii rządzącej, która dość istotnie odsunęła się od drugiej w sondażach partii opozycyjnej. Polacy docenili normalność, dwa tygodnie bez polityków i polityki w imię wzmocnienia poczucia wspólnoty narodowej. Niestety futboliści zawiedli, ale na szczęście jest, na kogo i na co „zwalić”. Wiadomo: dach na stadionie, czyniącym z niego saunę narodową, pan trener Smuda, który jak orzekły media nie lubi zmian no i jeżeli jego by było mało to mamy dyżurnego wewnętrznego wroga do bicia: Polski Związek Piłki Nożnej z demonicznym już w świetle mainstreamowych mediów imagem!
To powoduje, że zarządzający rządowym PR-em mają wspaniałe pole do popisu – otwarte wszystkie bramki startowe, wielka gonitwa się rozpoczyna w momencie, gdy przeciętny Polak wytrzeźwieje o poranku po obejrzeniu transmisji z meczu finałowego w Kijowie! Nasz rząd już dawno nie miał takiego wroga, który tak wiele zawinił i można go łatwo zohydzić milionom zaangażowanych w najważniejsze sprawy rangi państwowej obywateli, a jak wiadomo piłka i sprawy reprezentacji narodowej czy raczej „haratania gały” to jedne z najistotniejszych kwestii, jakim nasz rząd się w ogóle oddaje. Czy czeka nas, zatem festiwal zamordyzmu i walki z wiatrakami? W pewnej części prawdopodobnie, jednakże nie można rządowych asów PR-u podejrzewać o taki brak profesjonalizmu, żeby przy okazji tej z góry wygranej walki nie chcieli upiec jeszcze jednej pieczeni na jednym i tym samym ogniu społecznego niezadowolenia, a nawet totalnej wrogości.
Polacy nie wybaczają, nie wybaczają zwłaszcza tym, w stosunku, do których powtarza się im w mediach, że zawinili. Nie ma znaczenia, czy są to przewiny realne i jakiego poziomu. Winny jest winny, to ten, na temat, którego padają oskarżenia (przypuszczenia) z błękitnego ekranu. Nikt w milionach wynędzniałych i walczących o przetrwanie w szarej codzienności domach nie wnika w fakty. Medialnie wyniszczonych, załatwionych oraz zawieszonych były już całe tabuny polityków, biznesmenów, czy też różnych kreatur działających na styku polityki i biznesu, albowiem takich jest w naszych realiach najwięcej – bez kompetencji, układów, wiedzy, pieniędzy, – ale stać ich na taksówkę, garnitur i komórkę. W zasadzie u nas tylko to się liczy, cała reszta to i tak piania, ewentualnie piach w mechanizm.
Gdyby piszący te słowa przygotowywał plan PR-owej ofensywy rządu na najbliższe pół roku to elementem wielkiego masterplanu na podgrzaniem, skanalizowanie i wykorzystanie negatywnych emocji społecznych byłoby uderzenie skorelowane, zrealizowane przy okazji uderzenia na PZPN.
Celem priorytetowym powinno być pogrążenie wszelkiej opozycji poprzez wykazanie malkontenctwa i złego wypowiadania się o kraju przez czołowych polityków głównej partii opozycyjnej wówczas, kiedy „ojczyzna w potrzebie”. Jednakże, w taki sposób, żeby nie skanalizować sporu w ramach dotychczasowych i utartych stereotypów na linii my i oni, ale dokonać totalnej zmiany. Mianowicie, warto spróbować postawić główną partię opozycyjną w tym samym szeregu „diabłów” i „wrogów”, co PZPN, czyli zbudować konflikt – my Naród-Społeczeństwo (w domyśle rządzeni przez aktualny rząd) a z drugiej strony ONI – wszyscy ci, którzy narzekają, psują i nie przyłożyli się do wspólnego wysiłku, a nawet ze względu na takie pojęcia klucze jak już promowane „leśne dziadki” z góry było wiadomo, że się nie uda. W związku z tym, tak samo jak PZPN jest winne niepowodzeniu polskiej piłki, tak samo – przez skojarzenia zaszkodzić krajowi może wiadomo, jaka partia opozycyjna. Całość to jedynie umiejętna budowa skojarzeń i techniki wpływu społecznego, w istocie wystarczy tylko to powtarzać w mediach.
Mamy jeszcze miejsce na cel drugiego poziomu, powinien nim być jeden z filarów systemu budowanego przez opozycję, który zapisał się niedawno bardzo antypaństwowym podejściem. Jednakże nie ma, po co atakować jednego podmiotu, jeżeli można zaatakować całą klasę podmiotów. Oczywiście mowa o związkach zawodowych – uderzenie tutaj osłabi nie tylko opozycję, ale zwiększy pole oddziaływania rządu, albowiem jest to jeden z niewielu przeciwników, których każdy rząd musi się obawiać. Powiązanie związkowców z emocjami wobec PZPN i „całym złem” symbolizowanym przez lidera opozycji, lidera związku piłkarskiego i finiszowanie z nienawiścią na liderze związku zawodowego – to przepis na sukces, co prawda obciążony ryzykiem trwałego pokiereszowania społeczeństwa, ale prawdopodobnie nie ma wyjścia, albowiem idea związkowa w naszym kraju to także „leśne dziadki”. No a wiadomo, że dla dobra kraju jesteśmy w stanie, a nawet musimy zrobić wszystko.
W efekcie ataku powinno się udać jeszcze bardziej osłabić rozgoryczoną i przywykłą do porażek opozycję, a także, co jest szczególnie ważne – zmienić zasady funkcjonowania związków zawodowych, w zasadzie cel drugo planowy jest istotniejszy, albowiem będzie miał skutki długofalowe. W zasadzie, bez zmiany modelu związków zawodowych, – ale uwaga – nie poprzez ograniczanie ich właściwości – nie da się dalej modernizować państwa.
Jeżeli ten scenariusz będzie realizowany nie można mieć o to pretensji do rządu, aczkolwiek należy po prostu patrzeć mu na ręce i nazywać rzeczy po imieniu, albowiem tak jak obywatele zauważyli, że chce się ich zrobić w „jajo” z ACTA, tak samo powinni dostrzec niebezpieczeństwo wprowadzenia niekorzystnych zmian systemowych do modelu funkcjonowania związków zawodowych, które co warto ponownie podkreślić – wymagają reformy, ale nie poprzez ograniczenie lub nawet zlikwidowanie ich właściwości.
Reasumując, rząd powinien wykorzystać szansę poprawy nastrojów społecznych po Euro 2012, jednakże byłoby dobrze, gdyby przy tym nie chciał zmieniać reguł gry. Jest oczywistym, że liczne instytucje w naszym kraju wymagają zmiany modelu funkcjonowania, jednakże jakiekolwiek zmiany muszą służyć systemowi, jako takiemu, bez względu na to, kto rządzi! Dlatego warto w sprawach fundamentalnych, mających wpływ na ogół – konsultować się z ogółem, czyli także ze znienawidzoną opozycją. Scenariusz resetu, czyli niwelowania zmian – reform wprowadzonych przez obecną kadencję, po wyborach wybranych przez inny układ polityczny to ekstremum głupoty – nie można na to pozwolić, albowiem nie mamy czasu na taką zabawę w tym wynędzniałym i potrzebującym jak roślina wody – reform kraju!