- Cytaty
Hipernacjonalizm reakcją na globalizację?
- By krakauer
- |
- 19 kwietnia 2016
- |
- 2 minuty czytania
Nawiązując do świeżych słów pewnego bardzo znanego anglojęzycznego muzyka, warto się zastanowić, czy mamy w kraju hipernacjonalizm, który w dodatku zgodnie z diagnozą tego wybitnego muzyka miałby być naszą reakcją na globalizację.
Teza o tym, że w Polsce jest jakiś hiper-nacjonalizm jest bardzo ciekawa, źródłosłów słowa pochodzi jak większość wyrazów ze starożytnej greki [ὑπέρ] – coś bardzo dużego, w nadmiarze, ponadwymiarowe. W języku angielskim jest podobnie wyraz [hyper] – oznacza nad, więcej.
W odniesieniu do nacjonalizmu, słowo hiper należy tłumaczyć jako coś więcej niż zwykły nacjonalizm, mówiący te słowo ma na myśli coś na kształt nacjonalizmu afirmującego swój własny nacjonalizm. Być może brzmi to ekwilibrystycznie, jednakże z intencji można wywnioskować, że użyty przedrostek ma na celu właśnie zdefiniowanie poziomu nacjonalizmu jako odpowiednio wyższego, od przeciętnego, w domyśle akceptowanego poziomu nacjonalizmu. Wniosek – jeżeli coś określamy słowem hipernacjonalizm, to oznacza coś przerośniętego pod względem afirmowania nacjonalizmu na wyrost.
Czy rzeczywiście nacjonalizm jaki dzisiaj ma w Polsce władzę, można określić jako „hiper”? Przejaskrawiony? Ponad normę? Afirmujący samego siebie? Przecież to bzdura! Owszem, wyraźnie widać, że mamy do czynienia z rządami prawicowymi, ale w tym samym co do faktu jako do wyniku wyborów w demokracji nie ma niczego złego. Przecież w USA, także jest prawica, taka autentycznie prawicowa, której czasami się nawet sami Republikanie, może nie wstydzą, ale na pewno nie epatują z co niektórymi poglądami swoich kolegów i koleżanek, zwłaszcza z głębokiego południa. Co jest więc w tym złego, że w Polsce mielibyśmy mieć rządy prawicowe? Co i komu daje prawo nazywać je jakimiś na wyrost i nadzwyczajnymi?
Abstrahując od skali percepcji, jak również źródeł pozyskiwania wiedzy, którymi może się posługiwać akurat tenże znany muzyk, to trzeba mieć na uwadze prosty fakt, że nasze państwo nie ma dobrej prasy od początku rządów dobrej zmiany, w czym niestety rządzący nie pomogli, wręcz przeciwnie – przyczynili się do eskalacji kwestii skrajnych. Obraz Polski jaki wytworzono na Zachodzie zdecydowanie nam nie pomaga.
Tymczasem, przecież nie ma nic takiego szczególnego, chyba że nie zauważamy tego z wewnątrz, co powodowałoby że powinniśmy się orientować na państwo prawicowe, nacjonalistyczne, afirmujące swój nacjonalizm i jego podstawowe przymioty. Może chodzi o obecność religii i największej instytucji zajmującej się jej propagowaniem w kraju w naszym życiu społecznym? Być może osoby z innych kręgów kulturowych, są w stanie przedstawić Polaków jako „zacofanych”, właśnie na podstawie m.in. tego w jaki sposób położone są akcenty na kwestie religijne. Tutaj nie można się oszukiwać, rzeczywiście mamy istotną nadreprezentację, co więcej nawet stałą obecność Kościoła dominującego w życiu publicznym. To dla ludzi z Zachodu może być rażące, chociaż większości nie przeszkadza religijność np. w Hiszpanii, czy Włoszech. Jednakże dla anglo-saskiego kręgu kulturowego, w ogóle nasza dominująca odmiana Chrześcijaństwa może być silnie krępująca. W tym kontekście rozumowanie nadmiernego nacjonalizmu w konotacji z dominującą religią jest zrozumiałe, co nie znaczy że mądre, ale musimy przyjąć, że w ich percepcji sprawy u nas mogą wyglądać właśnie tak, jak zostało to opisane.
Jednakże pojawiła się jeszcze teza, jakoby to ten nasz przejaskrawiony nacjonalizm miał być odpowiedzią na globalizację, jej wyzwania itp.? Rzeczywiście to wydaje się być słusznym rozumowaniem, ponieważ bunt prawicy wynika w znacznej części z braku akceptacji na poddanie państwa narodowego procesom zachodzącym w ramach globalizacji. Oczywiście nie wszystkim, ale akurat tym niekorzystnym, które „akurat” podpadają troskliwym „ojcom narodu”. Skala szkód z powodu globalizacji w Polsce jest znaczna, nie została co prawda nigdy właściwie oszacowana, ale to na pewno znaczna część bezrobocia strukturalnego, wynikającego z zamkniętych zakładów pracy których już nie ma, bo w wyniku transformacji gospodarczej upadły, a ich miejsca pracy przeniesiono tam, gdzie jest taniej.
Wnioski – jeżeli już znani muzycy zaczynają wypowiadać się o Polsce na podstawie wiadomości zaczerpniętych z mediów trzecich, to jest bardzo niedobrze. Jeszcze gorej, jeżeli żaden z polityków nie kwapi się do wytłumaczenia istoty problemu, czy też wykazania naszej specyfiki. Jednakże czy to nie jest nasz problem, że nikt nas nie rozumie?